Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2019

Dystans całkowity:244.32 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:07:31
Średnia prędkość:19.93 km/h
Maksymalna prędkość:37.61 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:61.08 km i 2h 30m
Więcej statystyk

2019-05-31

  • DST 94.50km
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 maja 2019 | dodano: 31.05.2019

Dobrze,  że zdążyłam zerknąć na licznik i zapamiętać dystans, bo gdy go już odpięłam z roweru - czar prysł i wszystko znikło :)



2019-05-30

  • DST 51.09km
  • Czas 02:24
  • VAVG 21.29km/h
  • VMAX 37.61km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 maja 2019 | dodano: 30.05.2019


Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :)



2019-05-29

  • DST 36.32km
  • Czas 01:47
  • VAVG 20.37km/h
  • VMAX 32.44km/h
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 maja 2019 | dodano: 29.05.2019




Z Tereską

  • DST 62.41km
  • Czas 03:20
  • VAVG 18.72km/h
  • VMAX 28.66km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 maja 2019 | dodano: 18.05.2019

Zbliża się drugi miesiąc mojej warszawskiej przygody. Przyznam, że nie odnalazłam się jeszcze rowerowo w tej nowej rzeczywistości. Jednak życie jest nieprzewidywalne. Przez ostatnie dwa lata borykałam się z problemami zdrowotnymi. Nie byłam w stanie jeździć na rowerze. Teraz, odpukać, że zdrowiem jest dobrze, a mimo to nadal nie jeżdżę. Scottuś i Spec są wciąż w domu, a ja w stolicy. Liczę,  że najtrudniejszy okres już za mną. Powinno być tylko lepiej, tym bardziej, że Scottuś jest umówiony na serwis i po nim przyjedzie prosto do Warszawy. Oczywiście w towarzystwie Speca.
Weekendy spędzam zazwyczaj w domu. Dobrze jest choć na chwilę wrócić do swojej rzeczywistości. Jestem gościem we własnym domu. Z trudem przychodzi mi godzenie "rowerowania" z "domowaniem". Tęsknię za tym co minęło, za kółeczkami, za wojewódzką, za moją leśną ścieżką, za dobrze znanymi miejscami.
W sobotnie popołudnie przyjechałam do domu. Już, już miałam pogonić na rower i... dzień się skończył. Niedziela zapowiadała się bardzo rowerowo. Pomyślałam, że chcę, muszę, powinnam pójść na rower! Przecież pociąg odjeżdża dopiero po godz. 18.00.
A może Tereska wybierze się ze mną na rowerowy spacer? Jak dobrze mieć taką koleżankę.
Pogoniłyśmy na leśną ścieżkę. Ona na swoim Romecie, a ja na swoim Scottcie.

Jechałyśmy wojewódzką. Nie przypomina ona już mojej staruszki wojewódzkiej, po której ganiałam po pracy. To wielki plac budowy.

Potem była polna droga wśród pól rzepaku

i moja leśna ścieżka

Jak dobrze było znowu TU być.


A w drodze powrotnej prawie gasiłyśmy pożary z dzielnymi strażakami :)



A dalej było przepysznie :)

Ciąg dalszy nastąpi - mam nadzieję :)