Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2018

Dystans całkowity:203.58 km (w terenie 104.00 km; 51.09%)
Czas w ruchu:13:04
Średnia prędkość:15.58 km/h
Maksymalna prędkość:37.61 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:50.89 km i 3h 16m
Więcej statystyk

Polesie Wołyńskie dzień 2 - fotorelacja

  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 października 2018 | dodano: 24.10.2018
Uczestnicy

Słowa nie są potrzebne...























TRASA:
Jezioro Pulemieckie (Pulmo) - Zalesie - Koszary - Olszanka - Grabów - Adamczuki - Zabuże - d. Kol. Wólka Uhruska - d. Opalin - Huszcza - d. Piskorów - (Równo) - d. Wilczy Przewóz - rz. Bug (UA->PL) - Berdyszcze - Dorohusk


Kategoria Wycieczki

Polesie Wołyńskie dzień 2

  • DST 58.48km
  • Teren 48.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 13.65km/h
  • VMAX 26.07km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 października 2018 | dodano: 24.10.2018
Uczestnicy

Podobno jestem samodzielna. Sama realizuję swoje marzenia. Ale czy na pewno?
O wyjeździe na Ukrainę marzyłam od dawna. Byłam ciekawa, czy tam naprawdę czas zatrzymał się w miejscu, czy odnajdę tam echa swego dzieciństwa. Marzyłam i jednocześnie bałam się wyruszyć za wschodnią granicę. To był dla mnie dziwny świat pełen niebezpieczeństw. Był.... I już nie jest. Zmieniła to wycieczka z Garminem i jego synem. Oni spełnili moje marzenie. Zabrali mnie do innej czasoprzestrzeni - tak daleko, a jednocześnie tak blisko.


Pawle, dziękuję za wspólną wycieczkę po Polesiu Wołyńskim. Było mi bardzo miło przemierzać z Tobą i Twoim synem ukraińskie bezdroża. Twój dzielny zuch sprawił, że przez dwa wyjątkowe dni mniej mi dokuczał syndrom opuszczonego gniazda :)


Kategoria Wycieczki

Polesie Wołyńskie dzień 1 - fotorelacja

  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 października 2018 | dodano: 23.10.2018
Uczestnicy

Słowa nie są potrzebne....






























































TRASA:
Dorohusk - Berdyszcze - rz. Bug (PL->UA) - d. Wilczy Przewóz - Równo - Borowa - d. Przekurka - Smolary Rogowe - Kanał Prypeci- Smolary Stoleńskie - Holadyn - Smolary Świtaskie- Świtaź - Jezioro Świtaź - Zalesie


Kategoria Wycieczki

Polesie Wołyńskie - Świtaź- dzień 1

  • DST 66.14km
  • Teren 56.00km
  • Czas 05:33
  • VAVG 11.92km/h
  • VMAX 27.46km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 października 2018 | dodano: 23.10.2018
Uczestnicy

Mija dzień za dniem, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem. Z Basi stałam się Baśką, by teraz stać się Barbarą. Patrząc w lustro nie rozpoznaję małej Basi, nie pamiętam jej rysów twarzy, ale wciąż czuję jej obecność, słyszę jej dziecięcy śmiech i jej myśli.
Choć na krótką chwilę wrócić do czasu dzieciństwa, odnaleźć tamten beztroski klimat. To jedno z marzeń, które nie może się spełnić... Ale czy na pewno?
Garmin/Pablo - mój rowerowy znajomy zaprosił mnie na rowerową włóczęgę po Polesiu Wołyńskim. Wraz z nim i jego synem przemierzałam ukraińskie bezdroża aż po jezioro Świtaź. Powinnam uważać na swoje marzenia, bo one czasem się spełniają :) Niewidzialny wehikuł czasu przeniósł mnie do lat dzieciństwa. Magia, czary - nie wiem jak TO nazwać. Ożyły wspomnienia beztroskich chwil spędzonych u babci, włóczęgi po lasach z ciotecznym rodzeństwem, leśnych biwaków z płonącym ogniskiem, dziecięcych zabaw w wyliczanki... Było pięknie, cudownie, wyjątkowo. 
Jestem egoistką. Ulotność i niepowtarzalność tych chwil sprawia, że chcę je zachować tylko dla siebie. Tym razem nie podzielę się wspomnieniami, a nawet gdybym chciała to żadne słowa nie opiszą myśli i uczuć towarzyszących mi gdzieś tam daleko a jednocześnie tak blisko.


Kategoria Wycieczki

2018-10-11

  • DST 25.03km
  • Czas 01:09
  • VAVG 21.77km/h
  • VMAX 37.61km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 października 2018 | dodano: 11.10.2018

Mimo urlopu jestem straszliwie zapracowana :) Np. dzisiaj po południu zabrałam się do rozpakowania Scotta z pokrowca. Biedaczysko od powrotu tkwił w zamknięciu. Okazało się, że w przednim kole nie ma powietrza. I właśnie to, było to, czyli pretekst do technicznego treningu pod bacznym okiem Starszego. Jeszcze trochę, a będę mistrzynią w rozkręcaniu/składaniu roweru, zmianie dętek, zakładaniu tylnego koła :) Uśmiech zażenowania pojawia mi się na twarzy na wspomnienie "mocowania się" z tylnym kołem na wyprawie przez  kolegę. Ja nie potrafiłam założyć tylnego koła, to fakt, ale teraz zajmuje mi to chwilę. Do spraw technicznych podchodziłam, jak do jeża. Wmawiałam sobie, że nie potrafię. Z podziwem patrzyłam na inne rowerzystki, które na swoich blogach rozpisywały się, czy to o "załataniu" dętki, czy o innych kwestiach serwisowych. Jakieś tam podstawowe czynności byłam w stanie wykonać, ale zajmowało mi to tyle czasu, że... Jednak podróże kształcą, a trening czyni mistrza. Dętkę załatam, koło, nawet tylne założę, pedały przykręcę, kierownicę także :) Łańcuch oczywiście także wyczyszczę i nasmaruję. Gorzej z ustawieniem przerzutek, ale z telefoniczną pomocą Grzesia także dam radę :) Uff... 
Gdy już tak potrenowałam i odwiozłam Mamę na spotkanie z siostrą zadzwoniła Tereska - jest na rowerze, czy do niej dołączę, robi mini kółeczko. Ona jest ho, ho, a ja w domu. Zanim się ubrałam, zanim założyłam podsiodłówkę, aby zamocować tylną lampeczkę, zanim wyjechałam... Doścignęłam ją na 15,76 km na wojewódzkiej. Do 15,76 km jechałam w swoim tempie, a że zaczęło się robić jakoś chłodno i zależało mi na doścignięciu koleżanki, całkiem nieźle mi się pedałowało ze średnią 28 km/h :) Potem to już był pełen luz i gadanie, gadanie, gadanie... Nie wiedziałam, że na odcinku około 10 km można się aż tak nagadać. A do domu wróciłyśmy, gdy było już zupełnie ciemno :)



Powroty...

  • DST 53.93km
  • Czas 02:05
  • VAVG 25.89km/h
  • VMAX 32.52km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 października 2018 | dodano: 07.10.2018

Powroty są bardzo trudne. Gdy czytam swoje wcześniejsze wpisy zastanawiam się, czy znam tę rowerzystkę, czy to naprawdę ja? Czy to ja kręciłam niedzielne setki? Czy jeszcze wrócą takie niedziele?
Moja ostatnia w ogóle niespektakularna wyprawa wzdłuż Dunaju spowodowała, że czuję się jakbym narodziła się na nowo. W minionym tygodniu nie byłam na rowerze. Leczyłam powyprawowe przeziębienie i pisałam relację. Pisanie bardzo mnie wciągnęło. Pozostały mi do opisania ostatnie trzy dni jazdy i dwa dni pobytu w Budapeszcie. Dzisiaj także z trudem oderwałam się od klawiatury komputera. Najnormalniej w świecie nie chciało mi się iść na rower! Blogowa proza zawładnęła mną zupełnie. Po południu cykloza wzięła górę nad pisaniem. Jadę! I stało się. Po pierwszych młynkach w głowie mi się nie mieściło, jak mogłam tyle wytrzymać bez roweru! Lubie rower pod każdą postacią. Wyprawy z sakwami są na pierwszym miejscu, jednak i takie najzwyczajniejsze kręcenie kółeczek szosówką też jest super. Rower, rower, rower!!!
Moja wojewódzka jest w remoncie, wygląda strasznie. Chciałam tak tylko pokręcić się po okolicy. Dawniej pojechałabym wojewódzką, a dzisiaj wybrałam alternatywne kółeczko przez Radzyń. Na leśną ścieżkę było za późno. Korzystam z ostatnich dni urlopu, więc może jutro także wybiorę się na rower :)