Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

A może Węgry.... :)

  • DST 134.18km
  • Czas 05:36
  • VAVG 23.96km/h
  • VMAX 40.80km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 czerwca 2014 | dodano: 09.06.2014

Wczoraj było tak pięknie. A ten błękit nieba, jak marzenie, a mój Scott na pomoście.... ach....
Bardzo podoba mi się to zdjęcie, więc co tam, jeszcze raz :)

Dzisiaj z nieba lał się żar, po błękicie nie było śladu. Pogoda typowo rowerowo - kąpielowa :)
Cóż było robić - tylko jechać nad jezioro i pomoczyć nogi. Wybrałam Jezioro Czarne. Nie byłam tam od wycieczki w lutym. To miejsce ma swój klimat. Małe jeziorko ukryte w lesie. Cisza, spokój i co najważniejsze - brak dzikich tłumów. Tak było i dzisiaj. Garstka wypoczywających, w tym para z dużym namiotem, prawie wojskowym hangarem :) Urokliwie. Następnym razem zabiorę Starszego oraz namiot i zostaniemy na weekend :))))

Siedziałam na trawie i moczyłam nogi w jeziorze. Obok bawiły się dzieci - trzech dżentelmenów i mała dama, moja imienniczka :) Ależ miałam radość obserwując maluchy. Nasze imię było wypowiadane na różne sposoby. Nie sposób było się nie uśmiechnąć :) Jak ja lubię takie chwile. To są kradzione chwile, zatrzymane w kadrze, są tylko moje - liczy się tu i teraz... Pięknie.....

Ruszyłam dalej. Znajomą trasą - polną, bardzo piaszczystą drogą pomiędzy stawami dotarłam nad Jezioro Białe. A tu już inne klimaty. Mnóstwo aut i całe krocie amatorów grila i kąpieli. Uciekłam stamtąd czym prędzej :)
Trafiłam na taką oto ciekawostkę :)

A może wrócę do domu przez Węgry ?! :) Ta myśl mnie zelektryzowała :) Pomysł niesamowity, a jaka przygoda ;))) Niestety, zapomniałam tym razem zabrać w trasę złotą kartę kredytową :( Bez takiego załącznika, z jednym pełnym bidonem trudno byłoby zrobić kółeczko przez Węgry :( I tak czar prysł....
Nie byłabym jednak sobą, gdybym coś nie wymyśliła :) Wróciłam do domu skrótem, robiąc jednocześnie rekonesans trasy jednego z moich przydomowych kółeczek. Węgry to nie były, ale było jeszcze ładniej i prawie daleko :)

A na większe pocieszenie zrobiłam sobie prędkościowy prezencik :) Po raz pierwszy w tym sezonie rozpędziłam się na prostym i płaskim odcinku do 40 km/h. Sporadycznie podaję max predkości powyżej 40 km/h z jednego powodu - osiągam je na zjazdach, niewielkich, ale zawsze w dół i nie są one moją max zasługą. Dzisiaj się udało. Super, tym bardziej, że jeżdżę na góralu na mocarnych terenowych oponach :)




Kategoria Wycieczki


komentarze
Basik
| 18:55 sobota, 26 lipca 2014 | linkuj A jednak życie potrafi zaskakiwać - mój Brat - zajrzał na mój blog :)
Dzięki Braciszku, jesteś najukochańszym Bratem na ziemi. Zawsze jesteś ze mną i akceptujesz bezwarunkowo moje szaleństwa.
bratek | 09:14 czwartek, 3 lipca 2014 | linkuj Basik - mając chwilę w pracy postanowiłem zajrzec w końcu na Twój blog... Może i ja spróbuję kiedyś, jak dzieciaki podrosną, bo widzę, że gra jest warta świeczki... I zaczynam łapać o co tak naprawdę chodzi w tym Twoim jeżdżeniu...
Przy okazji, korzystając z translatora Google, zamieszczam tłumaczenie wpisu kolegi Węgra:
"Wycieczka była bardzo dobra. Być może, że kiedyś tam razem. pozdrowienia"
Gość | 20:28 sobota, 14 czerwca 2014 | linkuj Wow! Jakiś Węgier Cię odwiedził na blogu! Niech coś jeszcze napisze...po polsku ;-)
Vendég | 17:29 piątek, 13 czerwca 2014 | linkuj A turné nagyon jó volt. Lehet, hogy egyszer majd ott együtt. Üdvözlettel :-)
Basik
| 20:25 wtorek, 10 czerwca 2014 | linkuj Wyszła mi fotka, skoro budzi u Ciebie takie skojarzenia :))))
Magic
| 20:16 wtorek, 10 czerwca 2014 | linkuj Prawie jak klasztor w Wigrach... A gdzie to jest? :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa staws
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]