Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Trzynastka z przodu licznika :)

  • DST 125.55km
  • Czas 05:02
  • VAVG 24.94km/h
  • VMAX 42.66km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 października 2015 | dodano: 11.10.2015

Rozszalała się u nas zimnica, a do tego wiatrzysko. Okropność!
A mnie kusiła nowa cyferka z przodu licznika. Zgodnie z zapowiedziami synoptyków w najbliższych dniach czeka nas załamanie pogody - zimnica plus opady - na południu nawet śniegu.
Może to będzie moja ostatnia nowa cyferka z przodu licznika w tym sezonie? Pomyślałam i po godz. 13.00 pognałam na rower.
Od zimy nie zrobiłam kółeczka przez krańce Pojezierza Łęczyńsko - Włodawskiego - Orzechów Stary, Orzechów Nowy, Krasne. Czemu nie. Fajny dystans, około 120 km - w sam raz na zmianę cyferek na liczniku i byłoby to pierwsze kółeczko Speca tą trasą. 
Jak pomyślałam, tak zrobiłam, a wiało okrutnie.
Zbliżałam się do skrętu na leśną ścieżkę. Jechałam noga za nogą. Porywisty boczny wiatr spychał mnie do osi jezdni. Usłyszałam delikatny szum opon. Doścignął mnie rowerzysta na szosówce. Rowerek piękny, wybłyszczony, pewnie nówka, a pan, jak z kolarskiego żurnala :) Wiem, wiem, wiem, jestem okropna, OKROPNA!!! Znowu to zrobiłam! Wsiadłam panu na koło. Przecież nie mogę być gorsza od pana, tym bardziej, że wyglądał na ciut starszego ode mnie. Pan się tego nie spodziewał :) Przyspieszył, ja za nim. O kurcze, twardy przeciwnik. Trochę się zrosiłam pod kurteczką i kominiarką. Ale, co tam, daję radę - na razie :) On 30 km/h, ja 30 km/h, on 31 km/h, ja 31 km/h, on 33 km/h, ja 33 km/h, a jedziemy przy porywistym bocznym wietrze. Może zagadać, bo arytmia serca się panu odezwie, a ja nie przeszłam kursu pierwszej pomocy :) Przy okazji też się zamęczę, jeśli jeszcze przyspieszy :) Gdy nasze rowery się zrównały, odezwałam się do pana.  Grzecznie podziękowałam za "pociągnięcie na kole". Pan grzecznie odparł, że nieźle go pogoniłam :) Na co ja grzecznie i skromnie zauważyłam, że jestem trochę przeziębiona stąd słabsza forma i pancerny strój :) Grzecznie rozmawiając o rowerach jechaliśmy, już w normalnym tempie, przez około 6 km. Na pożegnanie pan stwierdził, że szkoda, że mieszkamy daleko od siebie, bo moglibyśmy razem jeździć. Szkoda - skwitowałam i uśmiechnęłam się pod kominiarką. Pożegnałam się skinieniem ręki i pognałam w swoją stronę.
Nadal straszliwie wiało lodowatym powietrzem. Dobrze, że założyłam kominiarkę, choć w takim okryciu o tej porze roku wyglądałam zapewne dziwacznie.
Pedałując rozglądałam się po okolicy. W Orzechowie Starym, Orzechowie Nowym, Krasnem nic się nie zmieniło. Za to w Uścimowie spotkała mnie niespodzianka - nowy asfalt aż do samego Ostrowa Lubelskiego. Teraz można pomykać od Maśluch aż do Ostrowa równiusieńkim asfalcikiem. Bajka. Będę częściej tędy pedałować.
Do domu wróciłam wykończona! Mimo pełnych rękawiczek dłonie mi skostniały. Wiatr przeszywał. Dodam, że termometr na rowerze pokazywał tylko, lub aż 4 stopnie na plusie.
Gdyby nie kusząca nowa cyferka na liczniku nie wybrałabym takiego kółeczka, ale jak to u mnie - cykloza jak zwykle zwyciężyła  z rozsądkiem :)


Kategoria Po pracy


komentarze
mandraghora
| 18:43 niedziela, 25 października 2015 | linkuj A tak BTW 13 jest pechowa, trzeba dokręcić szybciutko do 14 :)
mandraghora
| 18:42 niedziela, 25 października 2015 | linkuj :))))
Katana1978
| 20:57 środa, 14 października 2015 | linkuj Ja pitolę , nieosiągalny dla mnie dystans.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa nawyk
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]