Podwójne święto :)))
-
DST
233.39km
-
Czas
10:07
-
VAVG
23.07km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po raz pierwszy w tym sezonie pokonałam dystans ponad 200 km :)
W ten sposób na moim liczniku pojawił się 3 tysiączek :)))
Wyjazdu nie planowałam z dużym wyprzedzeniem. Pomysł zrodził się spontanicznie pod wpływem chwili.
Zależało mi na pokonaniu dystansu 200 km i dlatego nie eksperymentowałam z trasą. Powieliłam trasę, którą jechałam dwa lata temu. Wówczas przejechałam 255 km. Planowałam pokonać dystans 230 km, ale na ostatniej prostej byłam tak zajęta lodami śmietankowymi, że przegapiłam drogę i wracałam do domu duuużym skrótem. Dzisiaj zaprogramowałam się na minimum 225 km. Właśnie tyle brakowało mi do 3 tysiąca.
Wyjechałam z domu o godz. 6.00. Aby tradycji stało się zadość pierwsze 50 km pokonałam trasą treningowego kółeczka, po czym obrałam kierunek na Włodawę. Po wjeździe na drogę nr 818 tablica informacyjna wskazywała, że mam do pokonania 45 km. To tylko i aż 45 km zważywszy na to, że wiatr wiał mi w twarz, lub w z boku spychając mnie do osi jezdni. Jedzie mi się źle. Może to nie mój dzień - myślę, ale przecież nie zawrócę. Mijam między innymi miejscowości Krzywowierzba, Lubień, 3 x Wyryki - Wyryki Połód, Wyryki Wola i Wyryki Adampol :) Za Adampolem wjeżdżam na drogę nr 82. Jeszcze chwila i jestem we Włodawie, a raczej na rogatkach Włodawy.
Zaskakuje mnie temperatura powietrza wyświetlana na tablicy. Jest dopiero po godz. 10.00, a już tak gorąco.
We Włodawie na pierwszym rondzie kieruję się na Chełm. Jadę drogą nr 812. Do Okuninki - lokalnego kurortu prowadzi ścieżka rowerowa. Mijam sielski obrazek - domek położony nad stawem. Uroczo...
Okuninka leży na Pojezierzu Łęczyńsko - Włodawskim nad Jeziorem Białe. To z pewnością jedno z najliczniej odwiedzanych jezior na tym pojezierzu przez amatorów kąpieli z Warszawy i Lublina. Gdy widzę auto za autem skręcające do Okuninki postanawiam, że jadę dalej. Nie lubię tłumu, więc po co miałabym tam zajeżdżać. Robię jedynie Scottowi fotkę z Krokodylkiem witającym w Okunince :)
Na liczniku wybija 100 km. Dalej jadę drogą główną. Ruch jest umiarkowany. Jedyne co przeszkadza to wiatr wiejący centralnie w twarz. Tak będzie przez dalsze 17 km. W Łowczy odbijam na wschód i dalej jadę drogą nr 819. Zatrzymuję się w sklepie, aby uzupełnić wodę. Kupuję też dwa banany. To moje drugie zakupy. We Włodawie zatrzymałam się po raz pierwszy. Kupiłam wodę i napój Tymbark jabłko - mięta. Lubię ten smak :)
Od Łowczy nareszcie wiatr mi pomaga. W Rudce Łowieckiej mijam pasące się krowy. Już nie pamiętam kiedy widziałam taki widok.
Mijam Hańsk. Jestem na Polesiu, a dokładnie na Obszarze Poleskiego Krajobrazu Chronionego. Polesia czar.... Pięknie. Jadę drogą przez las. Zatrzymuję się na dłuższą chwilę na leśnym parkingu, który odkryłam dwa lata temu. Urokliwe miejsce.
W Kołaczach przecinam drogę nr 82, którą już dzisiaj jechałam. Kieruję się do Sosnowicy. Mijam Nowy Brus, Stary Brus, Wołoskowolę, Pieszowolę i dojeżdżam do Sosnowicy. Dalej chcę jechać do Ostrowa Lubelskiego i przez moment zastanawiam się nad wyborem trasy. W myślach orientacyjnie przeliczam odległości i podejmuję decyzję - jadę trasą z przed dwóch lat. Kieruję się na Łęczną. Niestety znowu mam wiatr w twarz lub z boku. Wracam na Pojezierze Łęczyńsko - Włodawskie. Jadę drogą nr 820. Zatrzymuję się nad Jeziorem Rogóźno. Być na pojezierzu i nie zamoczyć nóg w wodzie? Lubię to miejsce - małe jezioro ukryte wśród lasów. Latem często tu przyjeżdżam. Dzisiejsza upalna pogoda przyciągnęła wielu amatorów kąpieli słonecznych.
W Ludwinie odbijam na Zezulin. Stąd do Ostrowa Lubelskiego dzieli mnie tylko 15 km. Wjeżdżam na drogę nr 813. Pedałuję rytmicznie. Słońce praży. Mimo częstego wcierania kremu ochronnego z filtrem coraz bardziej piecze mnie lewa ręka. Aż się boje pomyśleć jak wygląda moja twarz po takiej dawce promieni.
Mijam Rozkopaczew, a gdy wjeżdżam do Kolechowic na liczniku pojawia się 200 km! Super! Chwila i jestem w Ostrowie Lubelskim.
Po przejechaniu 9 km odbijam na trasę swego kółeczka. Do domu jest coraz bliżej. Z każdym kilometrem jadę szybciej. Nie czuję dużego zmęczenia. Jestem znużona upałem. Słońce praży niemiłosiernie.
W domu jestem kilka minut po godz. 17.00. Udało się! Na liczniku mam 233 km! Po raz pierwszy w tym sezonie pokonałam dystans ponad 200 km, a to dopiero początek :) Spełniło się moje kolejne marzenie. Jestem szczęściarą. Czy jest jeszcze ktoś, komu spełniają się wszystkie marzenia tak, jak mi? :)))
Kategoria Rekordy
komentarze
Ja zrobiłem swoją pierwszą 200-tkę dzień później :-)
...jeszcze nie zdążyłem wpisać w bikestats''''ie...
...pomimo tego 3 x brawo !!!