Śpiewać każdy i wszędzie może...
-
DST
65.29km
-
Czas
02:49
-
VAVG
23.18km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano padało, w południe przestało i pokazało się słońce, a po południu zanosiło się na deszcz.... Prognoza pogody na najbliższe dni nie była rowerowo optymistyczna, a ja tak bardzo chciałam pojechać nad Jezioro Białe, to nasze Białe, nie okuninkowe :) Posiedzieć na pomoście, pogapić się na wodę, poleniuchować. Mimo wszystko pojechałam. Nie wystraszył mnie wzmagający się wiatr i deszczowe chmury na horyzoncie. Wybrałam trasę po jaśniejszej stronie nieba licząc, że dojadę do celu i nie zmoknę. Wieczna optymistka :)
Jechałam nucąc ulubione piosenki. Pozwoliłam sobie na głośniejsze śpiewy, gdy wyjechałam z zaludnionego terenu. Kto by tam jechał późnym popołudniem w taką pogodę w kierunku jeziora. A jednak jechał i to za mną, a nie przede mną. Chłopak na kolarce :) Nie wiem jak długo za mną jechał, ale z pewnością zabawę miał przednią :) Wyprzedził mnie bardzo powoli, jak na taki rower. Ależ poczułam się zażenowana... Śpiewy na rowerze... A chłopak odjechał kilka metrów, obejrzał się, szeroko uśmiechnął i uniósł kciuk do góry. Słyszał. Pozdrowiłam go i również uśmiechnęłam się do niego. Co tam, śpiewać każdy i wszędzie może :)))
Deszcz ostudził mój muzyczny temperament. Wjechałam w deszczową chmurę i trochę mnie zmoczyło. Nad jeziorem jeszcze nie padało. Zrobiłam rundkę alejkami, posiedziałam w ciszy na pomoście, pogapiłam się na wodę, poleniuchowałam...
Zaczęło padać...
Kategoria Wycieczki
komentarze