Będę o Tobie pamietać....
-
DST
100.66km
-
Czas
04:10
-
VAVG
24.16km/h
-
VMAX
33.50km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj miał być wyjątkowy dzień. Dzisiaj ja i Jacek mieliśmy się zmierzyć z kolejnym rekordem dystansu. Dzisiaj mieliśmy jechać do Zakopanego pokonując 450 km na rowerze. Mieliśmy.... Jak to brzmi.
Jacek odszedł nagle 1 grudnia 2013 r. Był dla mnie kimś wyjątkowym, moim rowerowym druhem, kumplem, przyjacielem.
A wszystko zaczęło się od mego zgłoszenia na Harpagana na przełomie lutego i marca 2013 r. Na stronie maratonu znalazłam ogłoszenie dziewczyny, która szukała towarzyszy do wspólnej podróży na maraton. Nawiązałam z nią kontakt i w ten sposób udało mi się spełnić swoje marzenie. Jacek był jej kolegą, przyjacielem. Od kilku lat razem jeździli. Wszystko wskazywało na to, że dołączę do ich ekipy. Na maratonie Jacek okazał się prawdziwym kumplem - dokarmiał mnie batonami proteinowymi, mimo, że miałam swoje, poił Red Bulem, gdy miałam kryzys. Był szczery i serdeczny. To tylko dzięki niemu nie uciekłam wieczorem z bazy maratonu, gdy koleżanka powiedziała, że odebrałam jej zwycięstwo..... Myślałam, że żartuje, a jednak.... Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Jacek krótko skwitował - "Nie przejmuj się, taka już jest. Daj aparat zrobię ci zdjęcia, jak będziesz odbierała puchar". Cały Jacek. To wtedy zrodził się pomysł wyjazdu rowerem nad morze.
Wracając z Harpagana poznałam rodzinę Jacka - Beatkę i synów. To była wspaniała rodzina. Emanowali ciepłem i miłością. Ona tak bardzo podobna do Niego - ciepła, serdeczna, pogodna. Wspaniała kobieta.
Byłam pewna, że po Harpaganie znajomość się urwie. Wprawdzie wymieniliśmy się numerami telefonów, ale nie liczyłam, że On sie odezwie. Myliłam się. Już następnego dnia, w poniedziałek, zadzwonił telefon. Wyświetlił się napis - Jacek Harpagan. Tak właśnie zapisałam numer Jacka. Gadaliśmy jak starzy znajomi. Od tego czasu Jacek dzwonił, pisał maile, zapraszał na wyjazdy ze swoją grupa rowerową. Zawsze kończył rozmowę mówiąc "Odzywaj się".
W lipcu pojechaliśmy nad morze. To była piękna przygoda. Zamykam oczy.... Widzę nas na rowerach, słyszę nasze rozmowy....
W drodze powrotnej Jacek zaproponował wyjazd do Zakopanego. Było morze, będą góry. Ja uwielbiam długie dystanse. Myślałam, że nareszcie znalazłam kogoś z kim mogłabym dzielić swoją pasję. Był prawdziwy, na wyciągniecie ręki. Był...
Jesienią ustaliliśmy zakopiański termin. Wyjazd 18 czerwca 2014 r., powrót 22 czerwca. Jacek chciał zostać dzień lub dwa w Zakopanem. Nigdy tu nie był....
Odszedł 1 grudnia 2013 r. A jeszcze cztery dni wcześniej rozmawialiśmy, dwa dni wcześniej napisał do mnie maila. 1 grudnia wysłałam mu sms-a chwaląc się 100 km na pożegnanie jesieni. Juz nie przeczytał. 2 grudnia zadzwoniła Beatka.... Nie wierzyłam...
Przecież mieliśmy takie plany osobiste i rowerowe. Planowaliśmy rodzinne spotkanie, wyjazd do Zakopanego, udziały w maratonach.... Nie zdążyliśmy....
Po Jego odejściu bardzo zbliżyłyśmy się z Beatką. Wspieram ją, to bardzo trudne. bo co można powiedzieć w takiej sytuacji.... Teraz planujemy z Beatką rodzinne spotkanie. Przyjedzie do nas z synami gdy będzie gotowa.
To właśnie dla Beatki i dla Jacka postanowiłam, że sama pojadę do Zakopanego, tak, jak planowaliśmy. Odliczałam miesiące i tygodnie do 18 czerwca. Jak ja czekałam na ten dzień.... Po Rudawskiej Wyrypie zaczęłam mieć wątpliwości, czy chcę sama jechać. Kilkakrotnie w trakcie maratonu powiedziałam do Jurka Jacek. Tak bardzo mi go przypominał. A może Jacek był tam ze mną.
Zaczęłam sie zastanawiać, czy chcę jechać sama. Nie chodziło o to, że sobie nie poradzę w trasie. Mam mapę, awaryjnie nawigację, nie boje się jazdy w nocy. To nie o to chodziło.... Jeżdżę sama, ale tym razem zaczęłam obawiać się samotności, swoich myśli. Czy tym razem wytrzymam ze soba, czy się nie rozkleję. Było coś jeszcze. Nie miałabym z kim dzielić radości po osiągnięciu celu, nie miałabym z kim świętować.... Z pewnością pojadę rowerem do Zakopanego, tak jak planowaliśmy z Jackiem, ale nie w tym roku, to dla mnie za wcześnie.
Znaliśmy się krótko, ale to wystarczyło, by się zaprzyjaźnić, snuć plany o wspólnych rowerowych wyjazdach. To był wspaniały człowiek.
Nie byłabym jednak sobą, gdybym.... Postanowiłam, że dla Beatki i Jacka zrobię coś innego. W terminie wyjazdu do Zakopanego, 20 czerwca jadę do Lubrzy na wyjątkowy maraton - XII Ekstremalne Zawody na Orientację Grassor. Zmierzę się z dystansem 300 km przez lasy, pola.... Będę miała z kim świętować, jeśli uda mi się dojechać do mety.
A dzisiaj na rowerze chciałam wyciszyć emocje. Jechać i nie myśleć, nie wspominać, tylko jechać. Nie udało się. Wspomnienia ożyły. Dobrze, że nie pojechałam do Zakopanego, dziś nie zniosłabym samotności.
A Jacek gdzieś tam jeździ na rowerze. Wierzę, że się tam spotkamy.
Kategoria Po pracy