Spacer w czasie letnim
-
DST
84.23km
-
Czas
03:37
-
VAVG
23.29km/h
-
VMAX
34.70km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po kilkudniowej przerwie z przyjemnością wybrałam się na niedzielny rowerowy spacer. Rano padało, ale nieco później było tylko mokro i od czasu do czasu leciutko mżyło. Do torby podsiodłowej zabrałam kurtkę przeciwdeszczową i w drogę. Jak dobrze było znowu pedałować. Chciałam troszkę pojeździć, tak dla przyjemności w wolniejszym tempie. Dysponowałam wolnym czasem do godz. 15.00, bo na godz. 16.00 byliśmy umówieni na herbatę z naszym kuzynem. Jak zwykle zaczęłam od początku kółeczka treningowego. Dalej pognałam na ścieżkę, przejechałam całą, dojechałam do Białki i zrobiłam rundkę nad Jeziorem Białym. Wróciłam na ścieżkę. Jestem ostatnio bardzo monotematyczna :) Przejechałam połowę ścieżki i spojrzałam na zegarek w liczniku. Było około godz. 14.00. Została mi tylko godzina. Pomyślałam, że jest jakoś dziwnie późno, a ja mam niewielki dystans i olbrzymi niedosyt pedałowania. Czy w dobrym tonie jest spóźnienie na umówione spotkanie? Trudno - będzie - pomyślałam i pognałam dalej ścieżką. Dojechałam do końca ścieżki i już nie ryzykowałam - wróciłam do domu najkrótszą trasą.W domu byłam zgodnie z planem, około godz. 15.00, ale czasu letniego.... Zapomniałam, że w liczniku nie przestawiłam zegarka.... Śmiać się, czy płakać, sama nie wiem :)
Kategoria Po pracy