Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Filozofia jajka i kury

  • DST 23.71km
  • Czas 01:24
  • VAVG 16.94km/h
  • VMAX 24.50km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 lutego 2015 | dodano: 12.02.2015


Nareszcie przyszła zima! W ciągu dnia padał śnieg, ale gdy wracałam do domu padał ni to deszcz, ni to mżawka. Ostatnio na blogach rowerzystów pojawiły się takie ładne białe zdjęcia... Choć na chwilę wyrwać się na rower, pognać w śnieżny świat, a że ślizgawica na drodze i zjechane opony w moim rowerze, to przecież takie małe nic :) Jak pomyślałam tak zrobiłam, przecież to jajko jest mądrzejsze od kury :) Na moim pierwszym siedmiokilometrowym hardkorowym odcinku - białe lodowisko. Jechałam powoli, bardzo powoli. Trochę zarzucało, ale dałam radę - przejechałam bezkolizyjnie. Padała marznąca mżawka i tworzyła cienką lodową warstwę na przodzie i rękawach mojej kurtki oraz na rękawicach. Fajnie szeleściło. Nie chciałam ryzykować - postanowiłam, że zrobię mini kółeczko. Wyjechałam na drogę główną. Asfalt czarny, ale... lodowisko. Ze zdziwieniem patrzyłam na pomykające drogą z dużą prędkością auta. Chyba kierowcy nie wiedzieli po czym jadą. Pokonałam bezkolizyjnie kolejne kilometry. Skręciłam w swoją drożynę. Pozostały ostatnie 4 km do domu. Droga bielusieńka i błyszcząca. Super lodowisko :) Ale, co tam - zmarzłam jadąc w powolnym tempie i chciałam się rozgrzać dynamiczniejszym pedałowaniem. Jajeczko chciało być mądrzejsze od zimowej aury. Przyspieszyłam, zarzuciło rower, licznik zatrzymał się na prędkości 24,50 km/h, upadłam, przewiozło mnie po lodzie i z całym impetem uderzyłam głową o zmarznięty i pokryty lodem asfalt. Gdy się ocknęłam leżałam w poprzek drogi, rower przede mną. Podniosłam się. Jakoś wsiadłam na rower i pojechałam. Gapa. W tym amoku nie zauważyłam braku przedniej lampki. Ujechałam może z kilometr... Ale miałam szczęście lampeczka była cała, leżała przy krawędzi jezdni :)
Epilog filozofii jajka i kury :)
Po powrocie do domu okazało się, że mam drugą głowę na głowie, ale w całości. Następnego dnia z trudem poruszałam szyją tak naciągnęłam mięśnie i przy oddychaniu dopadał mnie kłujący ból w lewym boku. O głowie i innych częściach ciała nie wspomnę :) Wczoraj byłam u lekarza, dzisiaj jeszcze nie idę na rower, ale jutro kto wie :) I jeszcze coś - jeżdżę w czapce, od jesieni kupuję nowy kask, teraz kupię już na pewno i będę zakładać nie tylko na maratonach :) I nareszcie jestem PRAWDZIWYM ROWERZYSTĄ - po takiej wywrotce, a nie tylko z jakimiś siniakami i otarciami naskórka :)

DST: 23,71 km
Czas: 01:24
V AVG: 16,94 km/h
V MAX: 24,50 km/h


Kategoria Po pracy


komentarze
BUS
| 23:49 sobota, 14 lutego 2015 | linkuj Od samego początku tak nie jeździłem, trzeba po prostu trenować. Jedna zima w terenie z lodem i wszelkie błoto nie stanowi problemów. Zamarznięte jeziora i oczywiście jazda bez SPDów to podstawa. Kask nie nauczy techniki jazdy ani nie jest znacząco poprawiającym bezpieczeństwo elementem, bo można przywalić twarzą jeśli nie umie się upaść i jest po zawodach nie wspominając o złamaniach kończyn, żeber, obojczyka (kolarska kontuzja). Podczas ucieczki koła na śliskich nawierzchniach trzeba przede wszystkim maksymalnie szybko jak to możliwe rozstawiać nogi w kierunku upadku i "schodzić" z roweru aby zmniejszyć wysokość głowy nad nawierzchnią. Zminimalizuje to siłę uderzenia czymkolwiek o cokolwiek, trzeba upadać tak aby pojechać na biodrze, plecach czy ramieniu.
Basik
| 18:39 piątek, 13 lutego 2015 | linkuj Rowerowa wywrotka i tyle życzliwych komentarzy :) Dziękuję za wszystkie serdeczne rady i życzenia zdrowia, z rad skorzystam, a życzenia pozostaną w mojej pamięci dobrymi wspomnieniami :) Końcowy fragment komentarza Tycjana jest bardzo miły, nie spodziewałam się, że moje wpisy mogą wywołać taki pozytywny oddźwięk :)
Gdy teraz myślę o swojej kraksie, to uważam, że miałam dużo szczęścia. Scenariusz Morsa również przemknął mi przez głowę, wystarczyło, aby jechał za mną samochód, kierowca z pewnością nie wyhamowałby przede mną, ale nie ma co gdybać :) Kask kupię i będę zakładać, a i umiejętności w terenie będę szlifować, choć z tego, co napisał BUS, pewnie nie uda mi się choćby w nieznacznej części posiąść jego umiejętności, jestem pod wrażeniem :)
Jarro - na prezentację Zbyszka nie pojechałam, ale myślę, że jeszcze kiedyś będzie okazja do spotkania z rowerowymi znajomymi :)
Mariobiker1973
| 15:20 piątek, 13 lutego 2015 | linkuj Basik zdrówka życzę.
Jarro
| 15:18 piątek, 13 lutego 2015 | linkuj Konkretna wywrotka. Nie napiszę nic nowego ale kask to podstawa. Kiku osobom już uratował zdrowie, może i życie. A jeden bez kasku...przeżył cudem. Mam nadzieję, że z Twoim zdrowiem jest nieźle, a i udało Ci się wybrać do Szczecina.
sierra
| 12:49 piątek, 13 lutego 2015 | linkuj Basik, mam nadzieję, że nie zabrzmię zbyt moralizatorsko, ale kask to podstawa.
Bez tego się nigdzie nie ruszam.
Zaliczając przyziemnienia zwykle dochodzi do bliskiego spotkania tego co mam na głowie z raczej utwardzoną nawierzchnią.
Ostatnie mało udane lodowe drifty jeszcze odczuwam (dobrze, że to tylko łokieć i przedramię).
Kask, czy to w "niedzielnej" czy wyczynowej pojeźdżawce to podstawa (się powrtórzę)
Pozdrowionka z Ebowa, trzymaj się ciepło i staraj się unikać rowerowych gleb. :)
BUS
| 06:09 piątek, 13 lutego 2015 | linkuj No niestety trzeba trochę pojeździć w terenie aby wyczuć w ułamku sekundy kiedy koło ucieka. Ja w zimę specjalnie jeżdżę po zamarzniętych jeziorach, teraz niestety nie ma do tego okazji. Raz tylko w tym roku - parę dni temu miałem styczność z lodem i przy podobnej prędkości przednie koło zaczęło uciekać ale w ułamku sekundy moje obie nogi zadziałały niczym dodatkowe kółeczka po bokach i na butach pojechałem sobie z rowerem między nogami stając w poprzek drogi. Poślizg jak w filmach sensacyjnych. Cenniejsze od kasku na głowie są technika jazdy i rozum w głowie. 25 km/h na lodzie to jak 80 km/h na asfalcie.
mors
| 21:13 czwartek, 12 lutego 2015 | linkuj O masakra! o_O
Jak Ty wszystko na spokojnie opisujesz, aż nie do wiary. :O
Ale taki czarny scenariusz mi się nasnuł (drastyczny, ale wart rozważenia) - jak sobie leżałaś na tej drodze, w sumie nie wiadomo ile czasu, ale chyba chwilę - wszak wspomniani samochodziarze mknęli sobie po tym lodzie jak gdyby nigdy nic, no i gdyby nagle zobaczyli na środku drogi taką niespodziankę... o_O
mandraghora
| 16:52 czwartek, 12 lutego 2015 | linkuj kurcze, ale przygody :( Kask koniecznie, zrób sobie jeszcze tomografię, bo przy przywaleniu głową o asfalt i utracie przytomności mogą później wychodzić nieciekawe rzeczy. Zdrówka i szybkiego powrotu do kręcenia!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rzepo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]