Chciałaby dusza...
-
DST
105.61km
-
Czas
04:29
-
VAVG
23.56km/h
-
VMAX
35.50km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranek był rześki, trzy stopnie na minusie... Ostatnio tak zaczynam swoje wpisy. Dzisiejszy poranek był jednak inny. Jadąc na zakupy myślałam o Jurku - powinien być już po odprawie, za moment startuje.... A miało być - jesteśmy po odprawie, za moment startujemy. Zadzwoniłam do niego. Głos w słuchawce powiedział, że abonent jest chwilowo niedostępny. Pewnie pomyka po wąwozach i nie ma zasięgu. Żałowałam, że zrezygnowałam z wyjazdu, może dałabym radę...
Po południu pognałam na rower. Przynajmniej sprawdzę się jako rowerzysta. Miał być dystans piechura 50 km, będzie dystans rowerzysty 100 km. Pogoda była idealna - słonecznie, prawie bezwietrznie. Tak, pogoda prowokowała do marszu lub pomykania na rowerze. Było pięknie, wiosennie.
Chciałam wykręcić treningowa setkę. Wczoraj nieźle mi poszło, to i dzisiaj dam radę. Tylko co się dzieje? Warunki idealne, a ja jadę noga za nogą. Wiaterek tylko, tylko, a ja ledwo, ledwo... Wprawdzie czuję przy głębszym oddechu i obrocie , że mam żebra i głowę na szyi, ale przecież nie jest źle. Więc skąd ta niemoc?! Chciałaby dusza, a tu... klops.
Przejechałam połowę dystansu. A może by tak mały Tymbark? A może jestem głodna? Dobrze, że zabrałam groszaki. Zatrzymałam się w okolicznym sklepie. Kupiłam ostatnie trzy małe rogaliki z marmoladą, banana i Tymbark pomarańcza-brzoskwinia. Mego ulubionego smaku jabłko-mięta nie było. Rozsiadłam się na ławeczce na skwerku. Rogaliki jakby nie dzisiejsze, ale poradziłam. Popiłam Tymbarkiem, poprawiłam bananem i trwało to tyle, że zmarzłam. Nie szkodzi. Rozgrzeję się pedałując, a może po takim co nie co i duszy się polepszy. Pokonałam kilometrowy odcinek i nic - dalej zimno. Zatrzymałam się, zasunęłam rękawy kurtki. Cieplej. Tempo jazdy wzrasta. Ze zdziwieniem patrzę na licznik. Jadę z prędkością 25-28 km/h. Czyżbym była głodna?!, bo jak inaczej wytłumaczyć to zaskakujące przyspieszenie? Dojechałam do Ostrowa. Zaczynało zmierzchać a ze mnie jakby powoli uchodziło powietrze - pedałowałam dynamiczniej, to noga za nogą. Oj, chciałaby dusza, chciała, ale nogi nie pozwalają :)
DST: 105,61
Czas: 04:29
V AVG: 23,56 km/h
V MAX: 35,50 km/h
Kategoria Trening
komentarze
...ale cenne rady warto (przynajmniej) spróbować zastosować podczas rowerowania :)
Dzięki Xtnt
A wracając do tematu, dziewczyna ma powera (utrzymująca się średnia ponad 21km/h, to zacny wynik)... no chyba, że to bardziej "zasługa" Scotta... choć jak mawiają najstarsi górale (czy jakoś tak): "nawet najlepszy (w domyśle najdroższy) rower, sam nie pojedzie" i jak to mawiał Jeremy z Top Gear potrzeba tego Kogoś (tego wydaje się najsłabszego, organicznego łącznika), kto tę "kupę żelastwa" (nawet jeśli jest alu, czy nie daj boże "carbonowa" jest w stanie wprawić w ruch. ;)
Pozdro rowerowo z Ebowa
Mariusz