Bezowe szaleństwo
-
DST
60.58km
-
Czas
02:24
-
VAVG
25.24km/h
-
VMAX
35.90km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plany na dzisiejszy dzień miałam ambitne, z tym, że nie były to plany rowerowe tylko kulinarne, no może z przewagą cukierniczych. Powód. Dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Kiedyś, 27 lutego zaczęło się coś wyjątkowego. Ktoś, coś. Piękny powód do świętowania.
Pognałam na rower, aby poświętować na swój sposób. Chciałam się zapomnieć i wrócić myślami do pięknych wspomnień, bo czy może być coś cudowniejszego od macierzyństwa? Czasu na kółeczko miałam niewiele. Którą trasę wybrać? Średnie kółeczko 50 km - nie, może być za krótkie, średnie zmodyfikowane 70 km - nie, może być za daleko, przecież mam ambitne plany.... Leśne kółeczko 60 km - w sam raz! Akurat, aby przeszłość nabrała realnego wymiaru. Zaczęłam standardowo, początek treningowego kółeczka, po pokonaniu 31 km wjechałam na ścieżkę leśną, 7 km przez las, jeszcze 2 km przez las do najbliższej miejscowości, kolejne 5 km i dalej drogą wojewódzką do domu. Pomykałam, a przez moją głowę przemykały wspomnienia, jakby to było wczoraj - pierwszy uśmiech, pierwszy ząbek, pierwszy kroczek, pierwsze słowo.....
Wróciłam do domu i gdy spojrzałam na licznik okazało się, że wczorajsze kółeczko wykręciłam w identycznym czasie - 02:24. Przez krótkie 02:24 czas biegł do tyłu.
A potem był już tylko sprint w kuchni i debiut cukierniczy - tort bezowy.
Po drodze były również makowce.
A jutro, po bezowym szaleństwie, pogonię na rower, nie dla przyjemności, a z obowiązku by nie sprawdziło się powiedzenie - 5 minut w ustach całe życie w biodrach.
Jubilatowi torcik smakował :)
DST: 60,58 km
Czas: 02:24
V AVG: 25,24 km/h
V MAX: 35,90 km/h
Kategoria Trening