Wielkanocne spotkania
-
DST
72.29km
-
Czas
02:58
-
VAVG
24.37km/h
-
VMAX
38.80km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od wczesnych godzin rannych krzątałam się w kuchni przygotowując świąteczne śniadanie. Byłam tak zajęta gotowaniem (przecież barszcz biały powinien być świeżo przygotowany), doprawianiem sałatek, a także jajecznym szaleństwem na sto sposobów, że nie miałam czasu spojrzeć w okno. Gdy wszystko było prawie gotowe i zbliżała się pora wyjazdu do Kościoła, do kuchni wszedł Starszy i zapytał czy widzę co dzieje się za oknem.... ????.... Padał śnieg. Czy to dobry, czy zły znak? Popołudnie, po wizycie w gościach, a przed wieczornym podejmowaniem gości u nas, chciałam spędzić na rowerowym szaleństwie :) Czekał mnie ciężki dzień - tyle smakowitości... więc wypadałoby przynajmniej podjąć próbę spalenia części kalorii.
Gdy wracaliśmy z Kościoła po śniegu pozostał jedynie mokry ślad na asfalcie. Może jednak się uda - pomyślałam.... Choć ciemne chmury nie napawały optymizmem....
Świąteczne śniadanie z bliskimi, wspólne nakrywanie stołu, rozmowy, żarty, wspominki... Jak dobrze być w komplecie :)
Wyjazd w gości. Rodzinne spotkanie. Powrót do domu i ROWER! Dostałam od bliskich dyspensę na krótką chwilę.
Po godz. 16.00 pognałam na świąteczny rowerowy spacer. Zamierzałam wykręcić kółeczko przez leśną ścieżkę, oczywiście nie całą, bo czasu było niewiele, ale przynajmniej przejechać pierwszą część ścieżki.
Zbliżałam się do końca ścieżki, gdy wjechał na nią rowerzysta. Kojarzyłam go z widzenia. To barwna postać w lokalnym rowerowym światku. To on organizuje wszelkie rowerowe maratony, spotkania, wycieczki, co więcej jest jednym z organizatorów i sędzią głównym ultramaratonu, w którym wkrótce wystartuję. Jechał na szosówce. Minęliśmy się i nagle słyszę, że woła za mną. Pytał dokąd jadę. Odpowiedziałam, że robię połowę ścieżki i wracam do domu. Zawrócił, zaproponował wspólną jazdę i powiedział, że myślał, że jestem chłopakiem. Jechałam w kominiarce, a że pogoda była niepewna i w każdej chwili mogło zacząć padać, warkocz ukryłam pod kurtką. Pewnie dlatego wziął mnie za chłopaka, fajnie :)
Pognaliśmy na drugą część ścieżki. Może mimo wszystko wrócę do domu na czas...
Jechaliśmy i rozmawialiśmy.... On kojarzył mnie z tras, możne bardziej mój rower niż mnie. Od czasu do czasu mijamy się, gdy pomykałam kręcąc swoje kółeczkach. Napiszę więcej :) Nie wiedząc, że ja - mijana rowerzystka to rowerzystka z listy startowej, chciał mnie poznać i zamierzał zadzwonić do mnie w związku ze startem w ultramaratonie. Nie ścigam się w ich grupie, a że jestem "miejscowa" był ciekawy, czy wiem na co się decyduję :) WIEM! To etap przed startem w BBT! A jaki był zaskoczony moim dystansem w bieżącym sezonie! Chyba się nie spodziewał, że taki anonimowy nikt może tyle jeździć :)
Do domu wróciłam kilka minut po godz.19.00. Zdążyłam jeszcze wziąć prysznic, nakryć do stołu i przyjechali goście. Kolejne rodzinne spotkanie. Święta to piękny okres, a dzisiejszy dzień obfitował w miłe i zaskakujące wielkanocne spotkania.
DST: 72,29 km
Czas: 02:58
V AVG: 24,37 km/h
V MAX: 38,80 km/h
Kategoria Po pracy
komentarze
Pozdrawiam