Kirgistan - epilog
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po powrocie z Włoch w 2014r. czułam niedosyt. Wyprawa była udana, mimo, że to nie były moje klimaty. Średniowieczne toskańskie miasteczka cieszyły oko, ale... Właśnie - ale...
Uwielbiam patrzeć w przestrzeń, chłonąć każdą cząstką siebie widok ośnieżonych szczytów, zielonych dolin, górskich potoków. Zatrzymać się w pędzie codzienności i przez krótką chwilę stać się jednością z dziką przyrodą, stać się jej cząstką. Patrzeć na wijącą się w dali drogę, moją drogę. Tak. To są moje klimaty...
Jesienią 2014r. opłaciłam rowerową wycieczkę do Maroka. Po kilku dniach zrezygnowałam. Potem przyszła kolej na Bałkany. Był ktoś z kim miałam jechać, był plan, ale znowu było coś nie tak.
Na początku grudnia 2014r. przez przypadek natknęłam się na ogłoszenie Radosnego Smoka. Kompletował ekipę na wyprawę do Azji. Może TO będzie TO? Zapytałam, czy przyjmą mnie do swojej grupy i przed Bożym Narodzeniem miałam kupiony bilet do Bishkeku. Klamka zapadła! 28 czerwca 2015r. miałam wyjechać na trzy tygodnie do Kirgistanu!
Jedziemy w piątkę. Nie znamy się. Nasza ekipa to: dwaj krakusi - Smok-Krzyś (kierownik) oraz Darek, warszawiak - Rysio, gdynianin - Robert i ja - Basik.
Przede mną sześć długich miesięcy do wyjazdu. Koledzy mailowo dyskutują o trasie, ekwipunku... Mnie pochłania praca zawodowa, remont. Nie mam czasu na logistyczne przygotowanie do wyprawy. Zdawkowo odpowiadam na maile kolegów. W biegu gromadzę szczątkowe informacje o Kirgistanie, w biegu przeglądam zdjęcia w internecie, w biegu czytam kilka relacji z wypraw... Boję się, że nie zdążę...
Przed wyjazdem organizm mówi "basta!" Dosyć tej pogoni, pośpiechu, ciągłego biegu! Dopada mnie złe choróbsko. Szprycuję się lekami, chodzę do pracy i z pomocą bliskich sprzątam po remoncie. Czy zdążę?...
W piątek pakuję sakwy, a w sobotę z pomocą Starszego rower. Chyba zdążyłam...
Umawiamy się na lotnisku w Warszawie 28 czerwca na godz. 10.00. Nasz samolot odlatuje o godz. 14.45. Na lotnisku jestem przed godz. 10.00. Odwozi mnie starszy.
Poznaję kolegów. Z tymi ludźmi spędzę najbliższe trzy tygodnie. Jacy oni są, jak będzie? Patrzę na ich bagaże. Czy nie zabrałam za dużo rzeczy?
Krzyś, Rysio i ja lecimy z przesiadką w Istambule, a Darek i Robert z przesiadką w Moskwie. Oni odlatują przed nami.
Startujemy z 15-minutowym opóźnieniem. Siedzę przy oknie. To mój pierwszy lot.
Wyciszam swoje myśli. Pośpiech, codzienny wyścig z czasem pozostał za mną, jest gdzieś daleko z tyłu. Ogarnia mnie błogi spokój. Spokój bezkarnego złodzieja chwil. Tak. Ukradłam dla siebie chwile w Kirgistanie. Są moje. Ważna staje się tylko droga, którą będę podążać. Liczy się tu i teraz.
Kategoria Kirgistan 2015r.
komentarze
Zazdroszczę Ci tego wyjazdu jak jasna cholera :)