Muszyna - dzień 1
-
DST
46.18km
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przy śniadaniu omawiamy ze Starszym trasę. Chcemy pojechać do Krynicy przez Tylicz. Sama myśl o wspólnym rowerowaniu sprawia mi radość, a co dopiero kolejna porcja wspomnień z maratonu. Starszy zobaczy drogę, którą pedałował jego Basik :) Moje wspomnienia staną się w ten sposób naszymi wspomnieniami.
Ruszamy zaraz po śniadaniu. Pogoda jest rowerowa - temperatura umiarkowana i najważniejsze - nie pada. Pierwszy przystanek robimy w Powroźniku. Zatrzymujemy się przy cerkwi. Byłam tu w marcu, ale cerkiew obejrzałam tylko z zewnątrz. Teraz mamy szczęście - wchodzimy do środka. Jest pięknie! Malowidła na drewnianych ścianach są niesamowite. Pan opiekujący się zabytkiem zaprasza nas do pomieszczenia przy ołtarzu. Tu również ściany pokryte są malowidłami. Pan opowiada historię cerkwi. Wychodząc kreślę kilka słów w księdze gości...
W Powroźniku wjechaliśmy na drogę prowadzącą do Tylicza.
Może jakiś "skrócik"? Tak, tak!!! Odbijamy do Wojkowej.
Tu również zwiedzamy cerkiew grecko - katolicką p.w. Św. Kosmy i Damiana pochodzącą z 1790r. lub 1792r.
Droga powrotna do trasy Powroźnik - Tylicz bardzo przypadła do gustu Starszemu - cały czas w dół :)
W Tyliczu pokazuję Starszemu gdzie stał nasz samochód techniczny w czasie maratonu, dodaję, że tu mieliśmy pierwszy nocleg.
Dojeżdżamy do rynku. Zwiedzamy cerkiew i kościół oraz idziemy ścieżkami drogi krzyżowej.
Jedziemy do Krynicy. Podziwiamy widoki.
Mamy pod górkę, po czym zaczyna się zjazd i do miasta wjeżdżamy w tempie rasowych rowerzystów :)
Jedziemy pod pomnik Jana Kiepury, spacerujemy deptakiem. W jednej z restauracji zatrzymujemy się na obiad. Mam ochotę na ruskie pierogi i o dziwo - Starszy również zamawia pierogi - z mięsem. Przecież on lubi wszystko co nazywa się schabowy, a tu niespodziewanie - pierogi. Rower, pierogi - ten wyjazd jest wyjątkowy :)
Jedziemy na Jaworzynę Krynicką, ale niestety Starszy nie daje się namówić na wjazd rowerem na szczyt. Tym razem on dzieli się swoimi wspomnieniami - to tu w marcu szusował na nartach :)
Z Jaworzyny wracamy do Muszyny. Jestem dumna ze Starszego - to jego pierwszy taki długi dystans.
A po kolacji idziemy na spacer do ogrodów sensorycznych. Jest tak, jak lubię - odpoczywamy czynnie :)
Kategoria Dalej od domu
komentarze
Pozdrawiam