Giantowe wspomnienia
-
DST
22.01km
-
Czas
00:55
-
VAVG
24.01km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj nie planowałam przejażdżki rowerowej. Od rana źle się czułam. Dopadł mnie jakiś zły wirus. Być może to przeziębienie, choć nie wykluczone, że zaraziłam się od prychającego i kichającego Rysia.
Siedziałam przy stole z kubkiem gorącej herbaty. Spojrzałam w okno, po czym zerknęłam na zegar wiszący na ścianie.Zbliżała się godz. 16.35. Pomyślałam, że odświeżą Gianta i pojadę tylko "po bułki". Po sobotniej wycieczce ożyły wspomnienia związane z moim pierwszym rowerem - Giantem. Założyłam bezrękawnik na bluzę, tenisówki, czapkę i jak za dawnych lat ubrana w "cywilki" poleciałam na rower. Nie zamierzałam robić mega dystansu, chciałam jedynie znowu poczuć jak to jest pomykać na Giancie.
Pedałowałam i wspominałam nasze przygody - pierwszą setkę, pierwszą dwusetkę, wyjazd z Bożenką na Mazury. Jakże ja lubiłam ten rower - czyściłam go do błysku, przenosiłam przez kałuże i błoto. To były piękne czasy...
A taką tworzyliśmy parę - mój Giant i ja :)
Pedałując wspominałam moje pierwsze rowerowanie z Giantem i myślałam, jak kiedyś stojąc na pomoście, co jeszcze mnie czeka, gdzie wyruszę, w którą stronę świata pogonię na rowerze....
Kategoria Po pracy
komentarze