Miesięczniaczek
-
DST
108.56km
-
Czas
04:06
-
VAVG
26.48km/h
-
VMAX
42.46km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nareszcie pokazało się słońce! Dzień zapowiadał się pogodny i słoneczny. Wprawdzie rano było tylko 4 stopnie na plusie, ale słońce prowokowało, oj prowokowało do zapomnienia się na rowerze.
Wytrzymałam do południa. Ogarnęłam najpilniejsze domowe sprawy i pognałam na rower. Jak zwykle na leśną ścieżkę.
Las kusił kolorami jesieni.
Zajrzałam na szutrowe dróżki.
Niespodzianka! Dzisiaj na ścieżce oprócz rowerzystów, spacerowiczów i grzybiarzy spotkałam motocyklistów! Jak ja lubię takie serdeczne gesty. Ja również pozdrowiłam motocyklistów :)
Jak widać leśna ścieżka przyciąga nie tylko mnie.
Zajrzałam jeszcze nad staw. Pięknie, spokojnie...
Gdy wyjechałam ze ścieżki nadal było pogodnie...
... ale za chwilę słoneczny czar prysł. Zachmurzyło się. Zrobiło się szaro, ponuro i zaczęło wiać. Miałam wrażenie, że wkrótce zacznie padać. Pokręciłam się jeszcze tu i tm i wróciłam do domu. Wiatr wzmagał na sile. Ostatnie 20 km wiał centralnie w twarz. Patrząc na wskazania licznika - 20 km/h, a w porywach 23 km/h przypomniały mi się zimowe kółeczka kręcone ze Scottem, gdy jechałam pod wiatr wykręcając ledwo 6 km/h, w porywach 10 km/h. Może jednak dzisiaj nie wiało aż tak porywiście :)
W ten oto sposób wykręciłam dzisiaj "miesięczniaczka" - tysięczny październikowy kilometr :) Było ciężko, ale się udało. Ciesze się, tym bardziej, że wszystko wskazuje, iż to mój ostatni miesięczniaczek w tym sezonie.
Kategoria Po pracy
komentarze