Deszczowe wariacje b-dur, czy b-moll?
-
DST
31.34km
-
Czas
01:08
-
VAVG
27.65km/h
-
VMAX
36.26km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbliżała się godz.13.30. Dom wysprzątany na błysk, obiad ugotowany. Teraz powinnam usiąść do służbowej prozy. A może powinnam skraść chwilę tylko dla siebie? Spojrzałam za okno. Pochmurno i szaro-buro. Po porannej zlewie na asfalcie pozostały wielkie kałuże. Mój Spec po ostatnich deszczowych szaleństwach jakoś tak dziwnie zmienił kolor. Przed nim wielkie mycie, więc może powinnam go dobrudzić?! Fe, skarciłam siebie za takie nieczyste myśli. A może jednak... Jadę. Tylko na godzinę, a Speca wyszoruję wolną chwilą i będzie, jak nowy.
Na szczęście nie pada, ale droga fatalna. Mokro. Auta rozjeździły kałuże. Spod kół bryzga woda z piaskiem. Skąd ten piasek?! Wjeżdżam na wojewódzką i co widzę... Wielgachne kałuże i totalna mokrota, jakby przed momentem przestało padać. Spod kół bryzga coraz bardziej. Nie będę poniewierać siebie i Speca. Tylko dojadę do 19 km i wracam do domu. Zaczyna padać. Wracam. A może jednak dojadę do 19 km. Deszcz przechodzi w mżawkę. Jadę dalej. Dojechałam. Wracam. Pada i mży na zmianę. Odbijam w swoją drożynę. Pozostało mi ostatnie 4 km i ...???!!! Tu nie padało. Nie ma świeżych kałuży, a co więcej - zdarzają się suche plamy asfaltu!
Ależ heca - pogoda wygrywa deszczowe wariacje, tylko w jakiej tonacji - b-dur, czy b-moll :)
Kategoria Po pracy