Śladami Generała Kleeberga i jego żołnieży
-
DST
129.59km
-
Czas
05:09
-
VAVG
25.16km/h
-
VMAX
40.52km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prognozy pogody na sobotę nie były łaskawe dla rowerzystów. Miało padać... Jednak sobotni poranek nie wróżył deszczu. Wstałam przed wschodem słońca. Nie padało. Pomyślałam, że może by tak odwrócić kolejność sobotnich czynności - skoro prognozują opady, to może pognać na rower, a po - zająć się domem i obowiązkami i... Przed godz. 7.00 byłam na rowerze. Jadę na sobotnią setkę. Falstart i powrót do domu po aparat. Urzekł mnie wschód słońca. I wtedy zrodził się pomysł wycieczki do Kocka. To w okolicach Kocka rozegrała się od 2 do 6 października1939 roku ostatnia bitwa kampanii wrześniowej pomiędzy oddziałami polskiej Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie" gen. Franciszka Kleeberga a niemieckimi oddziałami XIV Korpusu Zmotoryzowanego gen. von Wietersheima.
Taktycznie bitwa była zwycięska dla Polaków, jednak strategicznie
wygrali Niemcy. Była to ostatnia bitwa kampanii wrześniowej stoczona
przez regularne wojsko.
Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie” pod dowództwem gen. bryg.
Franciszka Kleeberga, dowódcy IX Okręgu Korpusu w Brześciu nad Bugiem,
powołana została przez Sztab Generalny Naczelnego Wodza 9 września 1939
r. Pierwotnie zakładano, że jej głównym celem będzie osłona północnego
odcinka frontu na linii Brześć-Pińsk przed niemieckim manewrem
okrążającym. W pierwszej fazie walk przeciwnikiem SGO „Polesie” był XIX
Korpus Pancerny gen. Heinza Guderiana, twórcy niemieckiej broni
pancernej.
Od 14 do 16 września wchodząca w skład SGO „Polesie” dywizja „Kobryń”
oraz załoga twierdzy w Brześciu skutecznie opierały się pancernych
oddziałom Guderiana, które wspierała Luftwaffe. Mimo dużej dysproporcji
sił Niemcom nie udało się dokonać wyłomu w polskich liniach obronnych. W
trakcie walk Grupę wzmocniło m.in. ok. 30 czołgów lekkich z Brześcia,
jednostki kawalerii, artylerii, spieszeni marynarze Flotylli Pińskiej
oraz żołnierze KOP. Liczebność SGO „Polesie” szacowana jest na ok. 18-20
tys. żołnierzy. Sowiecki atak na wschodnie terytoria Rzeczypospolitej,
który nastąpił 17 września 1939 r., całkowicie zmienił sytuację i cele
działania SGO „Polesie”. Odtąd oddziały WP walczyły już z dwoma,
znacznie silniejszymi przeciwnikami. Gen. Kleeberg zdecydował przebijać
się na zachód z odsieczą oblężonej Warszawie. Polskie jednostki miały
uzupełnić uzbrojenie i amunicję ze składnicy w Stawach koło Dęblina. W
dniach 29-30 września oddziały z 60 Dywizji Piechoty (wcześniej dywizja
„Kobryń”) płk. Adama Eplera stoczyły zwycięskie walki z oddziałami
sowieckimi, zadając im ciężkie straty pod Jabłoniem i Milanowem. 29
września oddziały SGO „Polesie” w okolicach Włodawy przeprawiły się
przez Bug. W pierwszym dniu października operowały już w rejonie
Radzynia i Kocka. Na Lubelszczyźnie ich przeciwnikiem była niemiecka 13
Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej oraz inne oddziały wchodzące w skład XIV Korpusu
Zmot. gen. Gustava von Wietersheima. Rozpoczęły się zmagania, które
znamy jako bitwa pod Kockiem, rozgrywające się w okolicy Adamowa,
Charlejowa, Helenowa i Serokomli. W ostatniej fazie zacięte walki
toczyły się w rejonie klasztoru i cmentarza w Woli Gułowskiej. Jeszcze 5
października żołnierze 60 Dywizji Piechoty i kawalerzyści natarli na
lewe skrzydło niemieckiej 13 DPZmot, osiągając taktyczne zwycięstwo. Po
kilkudniowych, zaciętych walkach polskim oddziałom skończyła się
amunicja do dział ppanc oraz broni ręcznej. Brakowało również prowiantu i
środków medycznych dla rannych. Gen. Kleeberg podjął dramatyczną
decyzję o kapitulacji.
Wieczorem 5 października 1939 r. napisał
swój ostatni rozkaz: „Żołnierze! Z dalekiego Polesia, znad Narwi, z
jednostek, które oparły się w Kowlu demoralizacji – zebrałem Was pod
swoją komendę, by walczyć do końca. (…) Wykazaliście hart i odwagę w
czasie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca. Dziś
jesteśmy otoczeni, a amunicja i żywność są na wyczerpaniu. Dalsza walka
nie rokuje nadziei, a tylko rozleje krew żołnierską, która jeszcze
przydać się może. Przywilejem dowódcy jest brać odpowiedzialność na
siebie. Dziś biorę ją w tej najcięższej chwili – każąc zaprzestać
dalszej bezcelowej walki, by nie przelewać krwi żołnierskiej nadaremnie.
Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą Karność, wiem, że staniecie, gdy
będziecie potrzebni. Jeszcze Polska nie zginęła. I nie zginie”.
6 października 1939 r. treść pożegnalnego
rozkazu gen. Kleeberga odczytano żołnierzom SGO „Polesie”. Przed
honorową kapitulacją na dziedzińcu pałacu w Kocku, żołnierze zniszczyli
lub zakopali część uzbrojenia, aby nie dostało się w ręce wroga. Polskie
straty pod Kockiem szacuje się na ok. 250-300 zabitych. Do niewoli
niemieckiej trafiło ponad 16 tys. żołnierzy i oficerów. Po zakończonej
bitwie gen. Kleeberg dostał się do niewoli niemieckiej. Przetrzymywany
był w Oflagu IVB w twierdzy Koenigstein koło Drezna. Ciężko chorował na
serce. Zmarł 5 kwietnia 1941 r. w szpitalu wojskowym w Weisser Hirsch.
Pochowany został na cmentarzu w Neustadt w Dreźnie. W trzydziestą
rocznicę bitwy pod Kockiem szczątki gen. Kleeberga przewiezione zostały
do Polski i złożone na cmentarzu wojennym w Kocku. Gen. Franciszek
Kleeberg odznaczony był m.in.: Orderem Virtuti Militari kl. III i V,
Orderem Polonia Restituta kl. IV oraz czterokrotnie Krzyżem Walecznych.
W Kocku byłam w ubiegłym roku, ale nie dotarłam na cmentarz wojskowy.
A tak wyglądał wspomniany wcześniej wschód słońca
Jadąc do Kocka zatrzymuję się w miejscowości Tchórzew, przy kamieniu gen. Kleeberga.
Dojeżdżam do Kocka. Jadę na cmentarz wojenny. Znajduje się on na obrzeżach miasta, przy drodze nr 48 prowadzącej do Moszczanki.
Na chwilę zatrzymuję się przed pomnikiem gen. Kleeberga
Chmurzy się coraz bardziej. Wracam do domu. Następnym razem pojadę do Adamowa,
Charlejowa, Helenowa, Serokomli i Woli Gułowskiej, będę podążać śladami generała i jego żołnierzy.
P.s.
Jednak prognozy się sprawdziły. Do domu wróciłam przy siąpiącej mżawce przechodzącej w deszcz.
Kategoria Wycieczki
komentarze
Fajnie, że cmentarz w Kocku jest zadbany.
Wiekszość bojowego szlaku SGO Polesie leży dziś poza granicami Polski.
Z ciekawostek - w zeszłym roku znalazłem wzgórze "Kleeberg" nad jeziorem niedaleko Prenzlau ;-)