Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Szlakiem Pierścienia Tysiąca Jezior

  • DST 630.61km
  • Czas 24:32
  • VAVG 25.70km/h
  • VMAX 57.20km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 maja 2016 | dodano: 30.05.2016

26 maja 2016r. Prolog
Wszystko zaczęło się od nie do końca udanego startu w zapisach na Maraton Podróżnika, w którym zamierzałam wziąć udział z
Jurkiem i dwoma kolegami z kirgiskiej ekipy. Dla mnie i dla Jurka miał to być trening przed BBT.  Niestety refleksu wystarczyło na miejsce w pierwszej dwudziestce na liście rezerwowej. I wtedy Jurek, tak od niechcenia rzucił hasło, a może przejedziemy Pierścień Tysiąca Jezior? Mi nie trzeba dwa razy powtarzać. Pomysł był świetny! W ubiegłym roku termin maratonu pokrywał się z moim wakacyjnym wyjazdem do Kirgistanu. Jurek wziął udział w maratonie i był urzeczony trasą. Jakie widoki - zachwalał, żałuj, że nie pojechałaś - powtarzał.
Ustaliliśmy termin na 27 maja - piątek po Bożym Ciele. Jurek z Beatką zajęli się rezerwacją noclegów w Dobrym Mieście, skąd zamierzaliśmy wystartować. Umówiliśmy się, że przyjedziemy do Dobrego Miasta w Boże Ciało - ja ze Starszym i Jurek z Beatką. Odpoczniemy, wyśpimy się i ruszymy na trasę następnego dnia około godz. 10.00.
Odliczałam dni do naszego Pierścienia Tysiąca Jezior. Pięć dni przed wyjazdem na Mazury zrobiłam z Chirality trasę Pięknego Wschodu. Jurek odradzał, twierdził, że taki dystans przed naszym treningiem to szaleństwo, ale kto upartemu zabroni. Pognałam i już! 
Po Pięknym Wschodzie miałam pracy w pracy dużo i jeszcze więcej, a do tego mój organizm po wysiłku powiedział - basta - kobieto powinnaś zwolnić! W poniedziałek po powrocie z pracy nie poznawałam swoich nóg - były nabrzmiałe od ud po palce u stóp. Pięknie! Dalej była praca w pracy i praca w domu. W środę przed wyjazdem spałam cztery godziny. Zadawałam sobie pytanie - czy ja dam radę? Nie chciałam zawieść Jurka...
Rano w Boże Ciało rano pojechaliśmy do kościoła, po powrocie spakowałam nas, Starszy zajął się rowerami. On i Beatka także zamierzali popedałować po Mazurach, tylko w bardziej rekreacyjnym tempie. Wyjechaliśmy z domu zgodnie z planem przed godz. 12.00. Odjechaliśmy około 30 km i... przypomniałam sobie, że nie zapakowałam kasku. Wracamy. Mamy kask, jedziemy, wstępujemy na lody w Sokołowie Podlaskim, jest fajnie. Jazda mnie uśpiła, a Starszy pomyka i... w Zamościu zatrzymuje nas drogówka. Starszy nieznacznie przekroczył prędkość. Mandacik. Pech?! Nie to dopiero początek! Za Olsztynem olśniło mnie - zapomniałam rowerowych butów!!!! Panika! Jak ja pojadę.Starszy mnie uspokaja, mówi, że przełoży pedały ze swego roweru, rano kupimy adidasy (zabrałam tylko tenisówki) i jakoś to będzie. Dzwonię do Jurka. Nie wierzy, że zapomniałam butów, myśli, że to żart. Oni już są praktycznie na miejscu, zatrzymali się na herbatę u Roberta - organizatora długodystansowych maratonów kolarskich BBT i Pierścienia Tysiąca Jezior. Robert obiecuje znaleźć rozwiązanie mego obuwniczego problemu.
Dojeżdżamy do Dobrego Miasta. Zatrzymujemy się na parkingu w pobliżu "pensjonatu", gdzie Jurek zarezerwował noclegi. Na ścianie jednego z budynków widzimy reklamę sklepu rowerowego! Może nie będzie źle. Jedziemy pod wskazany adres. Jest sklep, jest numer telefonu do właściciela. Dzwonię, pan już wie wszystko, miał telefon od Roberta. W swoim sklepie nie ma butów, ale koleżanka poprosiła go o pomoc w sprzedaży butów spd w rozmiarze 41,5.... Kupuję zwykłe pedały. Na szczęście Beatka zabrała buty, w których startuje w pieszych maratonach i na szczęście są tylko rozmiar większe od rozmiaru, który noszę...
Przyjeżdża Jurek z Beatką. Ja mam wisielczy nastrój. A to jeszcze nie koniec naszych przygód... Właścicielka "pensjonatu" pokazuje nam pokoje. Szok! Nora, to najłagodniejsze określenie jakie przychodzi mi na myśl. Na szczęście Jurek odzyskuje wpłaconą zaliczkę.
Z pomocą przychodzi Robert. Przygarnia nas. Już wcześniej proponował nam nocleg w swoim domku letniskowym, ale przecież mieliśmy zarezerwowane pokoje w PENSJONACIE. W internecie wszystko wygląda pięknie, nawet nora jest ekskluzywnym lokum.
W ten sposób zamiast w pensjonacie nocujemy w biurze maratonu Pierścienia Tysiąca Jezior. W porównaniu z tym co wcześniej widzieliśmy to hotel x-gwiazdkowy.
Jesteśmy wdzięczni Robertowi za zaproszenie. Robert ma wspaniałą rodzinę. On i jego żona Ania to bardzo serdeczni i życzliwi ludzie. Mają dwoje cudownych  maluchów. Ania z naszą pomocą zajęła się przygotowaniem domku letniskowego. Wieczorem Robert rozpalił ognisko. Jest przytulnie i miło.
Dzień się kończy...


27 maja 2016r. Szlakiem Pierścienia Tysiąca Jezior
Obudziłam się przed godz. 6.00. Mamy jeszcze trochę czasu. Budzik nastawiliśmy na godz. 7.00. Wytrzymuję do godz. 6.30. Wstaję. W moje ślady idzie Starszy i Beatka. Oni jadą na zakupy, a ja krzątam się, robię poranną kawę, coś podjadam przed śniadaniem. Chyba obudziłam Jurka. Zaspanym głosem pyta o godzinę. Zbliża się 7.15. Jurek komentuje, że nie pamięta kiedy tak rano wstał, a ja na to, że nie pamiętam kiedy tak późno wstałam :)
Powoli zbieramy się do odjazdu. Jemy śniadanie, robimy kanapki. Robert daje nam lokalizator, jak zawodnikom maratonu. W ten sposób Beatka, Starszy, a także Robert i Ania będą mogli obserwować nas na trasie. Dla mnie nasz Pierścień Tysiąca Jezior będzie testem Garmina. Po raz pierwszy będę korzystała z nawigacji. Narysowałam trasę na podstawie mapy ze strony maratonu z przebiegiem trasy. Było przy tym trochę zabawy. Dziękuję Ricardo, Chirality i Robertowi z kirgiskiej ekipy za pomoc w ujarzmieniu Garmina :)
Startujemy o godz. 9.30. Proszę Jurka, aby nie zwracał na mnie uwagi i jechał w swoim tempie. Chcę się sprawdzić, czy poradzę sobie z dystansem i pagórkowatą trasę po Pięknym Wschodzie jadąc w zwykłych adidasach.
Jedziemy drogą nr 507 do Ornety.W Ornecie odbijamy w drogę nr 517 i kierujemy się do Lidzbarka Warmińskiego. Trasa jest urokliwa, asfalt równiuteńki. Jest podjazd i zjazd, podjazd i...Do rzadkości należą płaskie odcinki. Jadę za Jurkiem. Nadążam. Jedzie mi się tak sobie. Wprawdzie cały ubiegły rok i bieżący do Wielkanocy jeździłam w zwykłych butach, ale do dobrego tak łatwo się przyzwyczaić. Nogi ześlizgują mi się z pedałów. Jest niby dobrze, ale jakoś inaczej. Powtarzam sobie w myślach - dasz radę, dasz radę i pedałuję.
Dojeżdżamy do Lidzbarka Warmińskiego. Tutaj czeka mnie pierwszy egzamin z rowerowej nawigacji. Jadę pierwsza. Jurek jedzie za mną. Garmin prowadzi bezbłędnie przez miasto. Ta nawigacja to całkiem fajna rzecz :)
W dalszym ciągu jedziemy drogą nr 517. Mijamy miejscowości Mignajny, Miłkowo, Rumowo, Ignacin, Kiwity. Za Rokitnikiem odbijamy w drogę nr 57. Ależ mamy sielskie widoki.
Pogoda dopisuje. Jest słonecznie i bardzo ciepło. Dojeżdżamy do Bisztynka.Wjeżdżamy na drogę nr 594. Widoki są urokliwe. Kierujemy się do Reszla.
Trasa w Reszlu prowadzi obok zamku. Pięknie.
Na razie nie czuję zmęczenia, mimo, że na liczniku wkrótce pojawi się 100 km. Dojeżdżamy do Świętej Lipki.
cdn...

Fotorelacja

Ostry start

W Ornecie

Na trasie przed Lidzbarkiem Warmińskim



Lidzbark Warmiński


Sielskie widoki przed Bisztynkiem

Bisztynek


Sielskie widoki za Bisztynkiem

Reszel



Święta Lipka


 Za Kętrzynem w towarzystwie rowerzysty                        

Aleja dębowa przed Sztynortem


Przystań w Sztynorcie

Żaglówki na kanale między Jeziorem Dragin i Mamry za Sztynortem

Na trasie

Postój w Jeziorowskie

Na trasie

Na trasie

Gołdap


Suwalszczyzna

Sejny

Augustów

Odpoczynek w Upałtach

Giżycko

Przystań nad Jeziorem Niegocin w Wilkasach

Ryn



Kierunek Święta Lipka

Odpoczynek w Lutrach

Zmęczeni i szczęśliwi

Finał





Kategoria Rekordy


komentarze
garmin
| 13:44 środa, 1 czerwca 2016 | linkuj Dzięki za zaproszenie. Z chęcią skorzystam! Samotne jeżdżenie wcale nie jest dla mnie takie miłe. Perspektywa towarzystwa, tym bardziej Takiego Towarzystwa jest bardzo zachęcająca :-)

Widzę, że czas netto masz podobny do moich czasów, brutto u mnie jest gorzej. Pewnie dlatego, że ja jeżdżę raczej krajoznawczo niż sportowo. Lubię po drodze np. coś smacznego zjeść, zahaczyć o ciekawe miejsca, itp. Ale jestem w stanie bez "poświęcenia" dopasować się do ustalonej konwencji wyjazdu. Poza tym, brakuje mi czasu na właściwe przygotowanie się do wyjazdu i odpoczynek przed.

Problemem bywa u mnie planowanie, zwykle o tym, że będę miał odrobinę wolnego czasu dowiaduję się w ostatniej chwili. Ale za to mogę podjechać w różne miejsca w Polsce. Lubię podróżować i nie stanowi to dla mnie (poza ograniczonym czasem) większego problemu - czy to samochodem czy komunikacją publiczną.
Basik
| 13:30 środa, 1 czerwca 2016 | linkuj Hej, hej! Dziękuję Wszystkim za zainteresowanie i życzliwe komentarze. Nie spodziewałam się tak dużego serdecznego odzewu. Jeszcze raz dziękuję. Wolną chwilą postaram się dokończyć relację, tym bardziej, że będzie to taka pamiątka dla mnie, bo piękne chwile powinny zostać zapisane nie tylko w pamięci, ale i na kartach bloga :)
Odnosząc się do pytania Garmina - czas brutto to 28 godzin 50 minut. Dodam, że Jurek w ubiegłym roku pokonał tą trasę w 30 godzin brutto, więc poprawiliśmy wynik. Ponadto poprawiłam swoją dobową życiówkę brutto z 504 km na 525 km, niewiele, ale zawsze coś :) I jeszcze coś - Garmin daj znać, jak będziesz wybierał się na trasę jakiegoś maratonu długodystansowego, chętnie się z Tobą wybiorę, jeśli czas pozwoli.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich Komentatorów :)
Mamir
| 23:15 wtorek, 31 maja 2016 | linkuj Basiu ja rozumiem wszystko,ale teraz to przesadzilaś. Gratulacje i pozdrawiam
garmin
| 20:41 wtorek, 31 maja 2016 | linkuj Ile Wam wyszedł czas brutto?
marekburdzy
| 17:30 wtorek, 31 maja 2016 | linkuj Szczere gratuluje Mega wyczyn!
jurektc
| 17:23 wtorek, 31 maja 2016 | linkuj Baśka 640 km w 24,5 godziny!!!!!!!!!!!!!!! gratulacje jesteś Wielka!!!!!!!!! szacun przeogromny.
Ksiegowy
| 06:07 wtorek, 31 maja 2016 | linkuj super sprawa!
Mariobiker1973
| 05:55 wtorek, 31 maja 2016 | linkuj Pięknie Basiu :)
Jurek57
| 20:07 poniedziałek, 30 maja 2016 | linkuj Moja babcia mawiała : Kto nie ma w głowie musi mieć w nogach (adidasach) ! :-)
Od cyferek kręci mi się w głowie ... ! :-)
Pięknie !
garmin
| 17:26 poniedziałek, 30 maja 2016 | linkuj Gratuluję!!!
... też lubię sobie pojechać trasami maratonów :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa sadzi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]