Piętnastka z przodu licznika :)
-
DST
117.46km
-
Czas
04:33
-
VAVG
25.82km/h
-
VMAX
36.43km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie słuchałam prognoz na niedzielę. Nie wyliczałam rowerowej wyliczanki. Jeśli jest mi pisana niedzielna zmiana cyferek na moim rowerowym liczniku, to tak będzie.
W środku nocy obudził mnie szum. Mruczek... Tym razem to nie było mruczenie mego kota, tylko rzęsisty deszcz. Będzie, co będzie. Jeśli nie dziś, to jutro, po jutrze, lub za tydzień... Kiedyś zmienią się cyferki na moim liczniku.
Jednak dziś. Po powrocie z kościoła wykręciłam się z domu po angielsku. Kochana Mama zajęła się obiadem, a ja pognałam zmieniać cyferki na rowerowym liczniku. Powinnam przejechać setkę z bonusem, aby czternastka zamieniła się w piętnastkę.
Pomyślałam, że zamienimy ze Specem cyferki w pałacowym stylu. Pognałam na kółeczko przez Radzyń Podlaski. Dawno nie kręciłam tej pętelki. To setkowy pewniak.
Droga "na pałace" była całkiem przyjemna ze sprzyjającym wiatrem. Ale aby nie było tak sielankowo... Mokry asfalt, kałuże, coś brudnego bryzga spod kół. Zajedziemy "na pałace" trochę ubrudzeni i z bólem głowy. Na krajówce K-19 nawet w niedzielę ruch jest duży. Głowa mi pęka od tego łoskotu. Cóż, mam czego chciałam, sama sobie wybrałam kółeczko w pałacowym stylu :)
Dojechaliśmy do Radzynia. Spec wdzięcznie zapozował do fotki na tle Pałacu Potockich.
Zostało zatoczyć kółeczko i wrócić do domu. I wtedy się zaczęło.
Jechałam drogą K-63. Równiutki asfalt, płasko jak na stole, po prostu szosowe marzenie. Tylko pomykać. A jednak... Wiał boczny wiatr w przewagą w twarz. Wymiękłam, zeszło za mnie powietrze, odpłynęłam... Chcę, a nie mogę. Noga nie podaje! Rzeźbię. Nawet nie patrzę z jaką prędkością "pomykam". Morale w mojej jednoosobowej drużynie spadło do zera. Ratunkiem byłby Mars lub Góralka, ale ja przecież na takie krótkie dystanse nie zabieram wspomagaczy. Wczoraj i dziś wzięłam jedynie bidon z wodą... Rzeźbię... I tak od 58 km do 99 km. Potem kilka km z wiatrem w twarz - ledwo rzeźbie i ostatnie 7-8 km z bocznym wiatrem z przewagą w plecy - jadę.
Ależ ja się dzisiaj ujechałam :)
A to mój Mruczuś :)
Śliczności :)
Kategoria Po pracy
komentarze
A kot jak nierzeczywisty! O_O <3 ;)
Mruczuś jest urzekający :)
Sierściuch słodziak - zapewne niezły rozrabiaka . Pozdro
... ale Mruczuś piękny!