Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Może maraton, a może wycieczka

  • DST 346.55km
  • Czas 13:23
  • VAVG 25.89km/h
  • VMAX 40.35km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 lipca 2017 | dodano: 15.07.2017

W ubiegłym roku w terminie Maratonu Północ Południe, Parczewska Grupa Rowerowa zamierzała zorganizować ultramaraton Kościuszko, którego trasa miała prowadzić od Parczewa po Dęblin i Stoczek Łukowski z dystansem niewiele ponad 300 km. Wprawdzie nie zapisałam się na listę startową, ale wraz z Robertem - kolegą z kirgiskiej ekipy planowaliśmy w tej samej dacie pokonać trasę maratonu. Maraton nie odbył się z powodu braku chętnych, kolega odwołał wizytę, a ja solo nie pojechałam... W ten sposób, od ubiegłego roku w moim Garminie czekała na odpowiedni czas trasa ultramaratonu Kościuszko.
Kończący się tydzień był bardzo pracowity, tylko praca i zero roweru, aż do dziś. W czwartkowy wieczór odżył "kościuszkowski" pomysł. Jadę, teraz, albo nigdy, choć, czy ja na pewno chcę pokonać nudną trasę maratonu, a może zrezygnować i wybrać się na wycieczkę po okolicy ze zwiedzaniem pałaców. Przeżywam dylemat wyboru - może maraton, a może wycieczka.

Wygrał pomysł przejazdu trasą maratonu. Wyjeżdżam z domu z niewielkim opóźnieniem, o godz. 5.10, a nie jak zamierzałam o godz. 5.00. Uruchamiam Garmina. Trasa prowadzi przez Sosnowicę, Orzechów Stary i Nowy do Ostrowa Lubelskiego. Jadę na pamięć i nie zauważam, że za Orzechowem Starym gubię ślad. Zamiast odbić w kierunku Uścimowa, pojechałam dalej do skrzyżowania w drogą prowadzącą wzdłuż jezior Łukcze i Krasne.
Zapowiada się pogodny dzień. Ostrów Lubelski wita mnie porannym słońcem.

Od Ostrowa Lubelskiego trzymam się trasy maratonu. Nie ścigam się sama ze sobą. Jadę w trybie oszczędnym, jakbym miała jutro pokonać taki sam dystans. To taka swoista jazda testowa.
Z Ostrowa Lubelskiego pedałuję w kierunku Lubartowa. Na rogatkach miasta wjeżdżam na drogę K-19. I się zaczyna - auto za autem. Dobrze, że na trasie do Kocka jest utwardzone pobocze. Jadąc rozmyślam, czy ja na pewno chcę spędzić dzień w towarzystwie rozpędzonych tirów. Trasa prowadzi do Dęblina, Stoczka Łukowskiego, Łukowa. Pokonywałam te drogi wielokrotnie autem i wiem, że ruch na nich  jest duży, praktycznie zawsze, bez względu na dzień tygodnia. Daję sobie czas do Kocka, a potem zdecyduję, co dalej.
Przed Kockiem urzeka mnie widok rzeki Wieprz. Odnoszę wrażenie, że po ostatnich opadach podniósł się znacznie poziom wody. Wieprz wygląda prawie, jak Bug.

Dojeżdżając do Kocka z daleka dostrzegam pałac. Dotychczas przejeżdżając przez Kock nie zatrzymywałam się na zwiedzanie.
W Kocku znajduje się pałac Anny Jabłonowskiej. Wzniesiono go w 1780 r. i przebudowano w 1840 r. Zespół pałacowy składa się z budynku głównego i dwóch jednakowych oficyn, które ćwierćkolistymi łukami parterowych krużganków łączą się z pałacem. Za pałacem teren opada tarasami ku szerokiej dolinie Wieprza. Obecnie pałac jest siedzibą Domu Pomocy Społecznej.
Za pałacem znajdował się ogród.  Powstał on na zlecenie Jabłonowskiej. Był to ogród botaniczny na europejskim poziomie. Park urządzono w okresie przebudowy pałacu w stylu wczesnego parku angielskiego.W parku – ogrodzie kockim rosło 590 gatunków krzewów i drzew, w tym rośliny północnoamerykańskie z Florydy, Karoliny i Kanady. W ogrodzie istniała też pomarańczarnia i szklarnie z kwiatami.



Zatrzymuję się jeszcze na chwilę w centrum Kocka. Punktem centralnym jest kościół pw. Wniebowzięcia N.M. Został on zbudowany w latach 1779-1780 według projektu Szymona Bogumiła Zuga. Kościół był dwukrotnie przebudowywany.

Tu fotka, tam fotka i sama nie wiem kiedy włączył mi się tryb wycieczkowy. Czy ja chcę jechać dalej trasą maratonu w parze z rozpędzonymi autami? Nie, zdecydowanie - nie. Kieruję się w stronę domu, a po drodze pomyślę co dalej. 
Wystarczył dystans około 15 km do Radzynia Podlaskiego i miałam w głowie projekt zmodyfikowanej trasy. Jadę do Wisznic, stąd przez Sławatycze do Włodawy i dalej przez Sobiborski Park Krajobrazowy do Woli Uhruskiej, a stąd do domu dobrze znaną trasą przez Poleski Obszar Chronionego Krajobrazu.
Przejeżdżając przez Sławatycze zauważyłam otwarte drzwi do cerki.

Lubie oglądać wnętrza prawosławnych świątyń. Wyglądają bajkowo.



Na skwerku w centrum Sławatycz dumnie stoją rzeźby Brodaczy. Sławatycze słyną z pożegnania roku przez Brodaczy - przebierańców, którzy w ostatnich trzech dniach grudnia nakładają specjalne stroje, tj. baranie kożuchy, kapelusze ozdobione bibułkowymi kwiatami i maski z długimi brodami. Długie brody wykonane z lnianego włókna symbolizują długie życie, duże doświadczenie i bogactwo przeżyć. 31 grudnia brodacze rozpoczynają kolędowanie połączone ze składaniem życzeń.

Ze Sławatycz do Włodawy jadę ścieżką rowerową trasą Green Velo. Mijam grupy sakwiarzy. Trasa Green Velo cieszy się coraz większą popularnością wśród rowerzystów.
We Włodawie odbijam z głównej drogi. Jadę po fotkę na ul. Klasztorną. Byłam tu wiosną. Włodawa jest bardzo malowniczym miasteczkiem. Moim zdaniem jest to nieoszlifowany brylancik nasze "Wschodniej Ściany".
Następnym razem przyjadę do Włodawy na dłużej, tym bardziej, że jadąc główna drogą dostrzegłam Kawiarnię Centrum i jestem bardzo ciekawa, jak tam smakuje kawa. Kawiarnia z daleka sprawiała wrażenie bardzo klimatycznego miejsca, posiadającego duszę.

W Woli Uhruskiej żegnam się ze ścieżką Green Velo. Zatrzymuję się w miejscu dla rowerzystów nieopodal starorzecza Bugu.

A potem była jazda bez przestanków i fotek, aby do domu wrócić o cywilizowanej godzinie.
Finał, jak na załączonych fotografiach :)


Kategoria Ciekawa Lubelszczyzna, Wycieczki


komentarze
Basik
| 18:16 niedziela, 16 lipca 2017 | linkuj Dziękuję :)
Jak dotychczas nie znalazł się amator na mój rower :) Gdy wchodzę do środka, jak ostatnio do cerkwi, czy muzeum, rower jest na zewnątrz bez zapinki. W Białymstoku bywam cyklicznie co roku na przegląd Scotta, pałac Biernackich podziwiałam, jest piękny.
malarz
| 04:58 niedziela, 16 lipca 2017 | linkuj Po prostu pięknie :)
Olbrzymi dystans, interesujące miejsca, ciekawy opis i kapitalne fotografie :)
PS Istotnie, wnętrza świątyń wyglądają baśniowo :)
lowlander
| 19:34 sobota, 15 lipca 2017 | linkuj Gratuluję dystansu, jak na wycieczkę to niezłe tempo. Mam pytanie - jak Koleżanka zabezpiecza rowerek podczas zwiedzania pałaców, cerkwi, kościołów itp. Bez zapinania?
Pozdrawiam i zapraszam do Bstoku
Mamir
| 07:46 sobota, 15 lipca 2017 | linkuj Piękna przejażdżka. Mam nadzieje że w tym roku zmuszę się aby spróbować przejechać taki dystans. Pozdrawiam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa cesam
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]