2017-10-06
-
DST
84.30km
-
Czas
03:26
-
VAVG
24.55km/h
-
VMAX
34.08km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przez ostatnie trzy dni deszcz nie pozwalał o sobie zapomnieć. Cóż - jesień rozgościła się na dobre. Dzisiejszy poranek był szaro-bury, ale nie padało. Bezdeszczowa aura utrzymała się do popołudnia. Orkan Ksawery uspokoił się. Wygospodarowałam wolną chwilę. Ostatniej nocy miałam rowerowy sen. Hmm... Delikatny wietrzyk, wolne popołudnie, rowerowy sen - jak nic to znak, że powinnam pójść na rower! I poszłam. Pojechałam w tempie leniwca do lasu na leśną ścieżkę.
Jak dobrze było znowu pedałować przez swoje rowerowe rewiry. Nawet na moment pokazało się słońce. Cudownie!
Las z każdym dniem się zmienia. Jeszcze dominuje zieleń, ale paleta barw liści jest coraz bardziej kolorowa. Na ścieżce spotkałam jedynie dwóch rowerzystów-grzybiarzy. Cisza i spokój. Gdyby tak można było zatrzymać czas :)
Kategoria Po pracy
komentarze
Jednak patrząc z drugiej strony, nie byłoby wspomnień. Od tego mamy wspomnienia, aby te piękne chwile do nas wracały, nie przeminęły nigdy. Wspomnień nikt nam nie wydrze, one są naszym skarbem...
Czas jest jak rzeka, można stać na brzegu i z żalem patrzeć jak wszystko odpływa, zazdroszcząc rzece miejsc, przez które przyjdzie jej płynąć, lub dać się porwać nurtowi. Co lepsze - trudno powiedzieć. W końcu ponoć nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki. Pytanie tylko, czy dlatego, że rzeka w każdej chwili inną, czy, że to my stajemy się z każdym przeżyciem innymi ludźmi ... Dobra, dosyć już tego filozofowania.