Hawana
-
DST
64.00km
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Noc spędziliśmy w Playa Larga. Powód był prozaiczny... Viazul do Hawany przyjechał z dwugodzinnym opóźnieniem. Kierowca początkowo nie był zachwycony widokiem dwóch rowerów, które miał jakimś cudem zmieścić w wypełnionym po brzegi luku bagażowym. Jednak... On wygospodarował miejsce, a my mieliśmy odkręcić przednie koła w rowerach. I tu pojawił się problem. Aby odkręcić koło w moim rowerze potrzebowaliśmy klucza, który akurat gdzieś się zapodział. W ten sposób podróż do Doliny Vinales odłożyliśmy do następnego dnia. Zamierzaliśmy dołączyć na noc do reszty grupy, gdy na skuterze podjechał "naganiacz". Zaproponował pokój za 15 CUC. To prawdziwa okazja, a na Kubie nie należy przepuszczać okazji.
Wyjechaliśmy z Playa Larga wczesnym rankiem około godz. 6.30. Uzgodniliśmy, że dojedziemy do autostrady, złapiemy Viazula lub okazję i pojedziemy bezpośrednio do Vinales, a jeżeli się nie uda to do Hawany i stąd Viazulem do Vinales.
Zatrzymujemy się na śniadanie w mieście Australia. "Bar" prowadzą babcia z córką i wnuczką. To taki kubański rodzinny interes :)
Zamawiamy oczywiście kanapkę z jajkiem i refresco. Kanapka jest przepyszna, albo ja jestem taka głodna :)
Do autostrady pozostało nam kilka kilometrów. Przy autostradzie położone jest miasto Jaguey Grande. Jest to typowe kubańskie miasteczko.
Szukamy dworca autobusowego i przy okazji zatrzymujemy się w rowerowym warsztacie.
Z Jaguey Grande nie ma połączeń do Hawany i Vinales. Pozostaje nam jedynie łapanie okazji na autostradzie.
Dzięki pomocy Kubańczyka do Hawany jedziemy lokalnym blaszakiem. W Hawanie sprawdzają się nasze obawy - nie ma wolnych miejsc w Viazulu na kurs do Vinales. Możemy kupić bilety na pojutrze... Pozostaje nam jedynie łapanie okazji.
Na rogatkach Hawany z tylnego koła w rowerze Adama schodzi powietrze. Przerwa na serwisko. Patrzę na Adama i nie mogę wyjść z podziwu. Zdejmuje koło, oponę, szuka dziury w dętce, zakłada koło, pompuje, jedzie kilkanaście metrów i od początku - zdejmuje koło, oponę... I tak kilka razy. Ma chłopisko stalowe nerwy :) Musimy znaleźć rowerowy warsztat. Miejscowi kierują nas na osiedle.
Adam z fachowcem sprawdza dętkę
a ja spaceruję po osiedlu. Bloki są zaniedbane,brudne, wręcz obskurne.
Gdy dojeżdżamy do trasy Hawana - Vinales jest wczesne popołudnie. Za trzy godziny zacznie zmierzchać. Po kilku nieudanych próbach zatrzymuję "blaszaka". Jedziemy do San Diego de Los Banos :)
Kategoria Kuba 2018