Trzy setki przez Wilkowyje
-
DST
300.00km
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przed Świętami Wielkanocnymi umówiłam się ze znajomymi - Krzyśkiem i Wieśkiem na wspólny trening przed PW. Ustaliliśmy termin na 14 kwietnia. Koledzy zamierzali wykręcić 2-setkę, a że mieszkają na Mazowszu postanowiłam wyjechać im na przeciw i także wykręcić 2-setkę. Do środy wszystko układało się zgodnie z planem - rower przygotowany, zmieniona dętka, łańcuch wymyty i nasmarowany, licznik sprawny. W środę padł licznik. Dużo wskazywało na wyczerpaną baterię. W piątek Starszy wymienił baterie w liczniku i czujniku. Byłam tak zakręcona, że nie sprawdziłam, czy wszystko ok.
W sobotę wstałam o godz. 5.00. Koledzy startowali z Mińska Mazowieckiego. Planowali wyjechać o godz. 9.00, więc ja aby ciut nakręcić postanowiłam, że wyjadę o godz. 6.00. Rano, jak to rano... i wyszłam o godz. 6.05. Szybciej wróciłam niż wyjechałam. Licznik zastrajkował. Starszy coś sprawdził, ja coś pokręciłam i nic. Trudno, jadę bez licznika. Dystans sprawdzę na mapie, a tempo będę kontrolować wskazaniami zegarka. Wyjechałam o godz. 6.10. Mam sprzyjający wiatr. Dzień zapowiada się pogodny i bardzo ciepły.
O godz. 7.05 jestem na rogatkach w Radzyniu. W lesie przed i za Radzyniem jak okiem sięgnąć rozciągają się kobierce zawilców. Widok jest niesamowity. Wprawdzie zabrałam aparat, ale spieszno mi na spotkanie ze znajomymi, a może jestem zaborcza i szkoda mi czasu na postój, bo przecież chcę wykręcić jak najwięcej km-ów przed wspólną jazdą. Maniana - fotki będą później :)
W Łukowie, na skrzyżowaniu, na którym odbijam w kierunku Stoczka Łukowskiego jestem o godz. 8.10. Na liczniku powinnam mieć około 55-56 km. Do Stoczka jadę drogą nr 76. Nasila się ruch. Droga nie jest urokliwa - miejscowość za miejscowością, zero lasów. Trudno się dziwić, przecież to główna trasa do Garwolina. Staram się pedałować rytmicznie, chcę jak najszybciej uciec z tej nieprzyjaznej dla rowerów drogi. W Stoczku jestem o godz. 9.20. Odbijam w drogę nr 803 i wjeżdżam do innej rzeczywistości. Mijam pola, lasy, uśpione miejscowości. Jest tak, jak lubię. W okolicach miejscowości Kołodziąż droga prowadzi leśnym odcinkiem. Jest delikatny podjazd. Rewelacja.
W Seroczynie wjeżdżam na drogę nr 802. Wkrótce powinnam spotkać kolegów. Spoglądam na zegarek. Jest godz. 9.40. Dzwonię do Wieśka.
- Wiesiu, gdzie jesteście?
- Nie chciałem pisać sms w środku nocy, zmieniliśmy trochę plany...
Chyba nie zrezygnowali?!
- Jestem w lesie za Żebraczką.
Słyszę śmich w słuchawce
- A my dopiero wyjeżdżamy.
Uff...
- To widzimy się wkrótce.
Super. Na liczniku powinnam mieć około 100 km. Jak nic wykręcę dziś 2-sertkę, może i więcej, a teraz zjem śniadanie :) Kanapka + banan - idealne połączenie.
Jest już całkiem ciepło. Cienka rowerowa kurteczka wędruje do plecaka. Jadę w koszulce na krótki rękaw. To mój pierwszy krótki rękaw w tym sezonie.
Wjeżdżam do Latowicza. Podoba mi się ta miejscowość. Mijam tablicę z kierunkiem do Jeruzala. Jestem blisko serialowych Wilkowyj.
Mijam miejscowość Drożdżówka i z daleka dostrzegam dwie zielone "pieczarki".
Nareszcie! Jesteśmy w komplecie! Wiesiek ma na liczniku 19 km.
Koledzy są bardzo wyrozumiali, gdy proszę o chwilę postoju na fotkę w centrum Latowicza.
Kolejny postój na wyjeździe z Latowicza proponuje Wiesiek. Zatrzymujemy się przez domem serialowego Wójta z Wilkowyj.
Być tak blisko i nie odwiedzić Wilkowyj? Jedziemy do Jeruzala.
Oczywiście nie może także zabraknąć fotki serialowego Urzędu Gminy.
Serialowe Wilkowyje przyciągają turystów.
Serialowy kościół...
i oczywiście ławeczka pod sklepem :)
My także niczym serialowi bohaterowie rozsiadamy się na ławeczce. Jednak zamiast "Mamrota" pijemy Cisowiankę :)
Z Jeruzala jedziemy bocznymi dróżkami do Wodyni, a stąd do Seroczyna. Tereny są bardzo rowerowe. Minimalny ruch, dużo lasów, cisza, spokój.
Robimy jeszcze jeden fotkowy postój przed pomnikiem upamiętniającym bitwę pod Stoczkiem w 1831 r.
Na wyjeździe ze Stoczka odbijamy w boczną drogę i kręcimy pętelkę. Powód - oczywiście dodatkowe km-y i podjazd. Jak trening przed PW - to trening.
Ponownie na drogę nr 803 wyjeżdżamy przed pomnikiem, dojeżdżamy do Stoczka i tym razem obieramy kierunek do Łukowa. W połowie drogi robimy chwilę przerwy przed sklepem na uzupełnienie płynów w bidonach. W Łukowie zatrzymujemy się ciut dłużej na pizzę, a stąd bez zatrzymywanie jedziemy do Radzynia.
Kolegom do 2-setki brakuje 60 km z załącznikiem. W pamięci przeliczam dystans dłuższą trasą z Radzynia do mnie. Mam! Jedziemy trasą modyfikowanego kółeczka z modyfikacjami :) Gdy dojeżdżamy do domu Wiesiek ma na liczniku 207 km. Przejechałam z nimi 188 km. Sprawdzam na mapie dystans, który pokonałam samotnie. Szok. Jeśli wierzyć pomiarom to do Drożdżówki jest około 112 km! Wiesiek obstawiał dystans między 110 km, a 115 km :) Przejechałam 3 setki! Szkoda, że nie wiem w jakim czasie netto pokonałam 300 km. Koledzy na swoim dystansie wykręcili średnią 26,84 km/h.
Przygotowuję kolację. Rozmawiamy. Jak ja lubię takie chwile. Jak dobrze jest spotkać się ze znajomymi. Dziękuję koledzy za miło spędzony dzień :)
komentarze
Mnie dzisiaj pięćdziesiątka "głęboko wryła się" ... a Pani jakby nigdy nic ?
A propos Stoczka.
Przypomniała mi się piosenka ze szkoły.
Leciało to mniej więcej tak : "Armaty pod Stoczkiem zdobywała wiara ,rękami czarnymi od pługa ... " :)
Gratuluję trzech setek i okienka na głównej!