Dolina Dunaju - Budapeszt
-
DST
3.50km
-
Czas
00:20
-
VAVG
10.50km/h
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Budzik nastawiłam na godz. 2.45. Nie mogłam usnąć. Emocje wzięły górę. Bałam się, że nie usłyszę zegarowego alarmu. Niepotrzebnie. Obudził mnie pierwszy dźwięk dzwonka. Szybki prysznic. Kanapki na drogę. Zdążyłam jeszcze wypić herbatę. Gdy krzątałam się po kuchni przyszła Mama. Bidulka przeżywa jak wytrzyma dwa tygodnie bez swojej córki.
Z domu wyjeżdżam o godz. 4.05. Starszy odwozi mnie na dworzec do Łukowa, skąd o godz. 5.30 mam pociąg do Warszawy. W Łukowie jesteśmy przed godz. 5.00. Kupuję bilet w automacie, chwilę czekam w aucie i witaj przygodo! Starszy pomaga mi zapakować bagaże do wagonu. Mam pokrowiec z rowerem i dwie sakwy. Pociąg odjeżdża punktualnie. Już wkrótce poznam nowych znajomych, jacy są, jak będzie mi się z nimi podróżowało, dokąd dojedziemy? Ogarniają mnie przyjemne emocje. Znowu będę żyć w drodze!
Podróż do Warszawy mija bardzo szybko. O godz. 7.15 wysiadam na Dworcu Centralnym. Poznaję wyprawowych kompanów. Jedziemy we trójkę - Hania, ja i kolega. Uważam, że o wyprawowych kompanach należy pisać dobrze lub w ogóle. Więc... Hania sprawia wrażenie pogodnej i serdecznej osoby. Rozmawiamy jak "kumoszki" znające się od lat. Nie ma między nami dystansu.
Pociąg do Budapesztu zgodnie z rozkładem ma odjechać o godz. 9.35. Odjeżdżamy z kilkuminutowym opóźnieniem. Ładujemy rowery do wagonu. Umieszczamy je na korytarzu przy naszym przedziale. Rączki pokrowca mocuję do poręczy za pomocą paska crosso. Rower jest stabilny i nie zajmuje całej szerokości korytarza, jest możliwe przejście. Uff...
Podróż przebiega w miłej atmosferze. Nawet konduktor jest sympatyczny. Za nadbagaż, tj. rowery pobiera od nas opłatę po 5 zł za sztukę.
Do ostatniej stacji w Polsce w Chałupkach dojeżdżamy z półgodzinnym opóźnieniem o godz. 14.00, jednakże na trasie opóźnienie zostaje zniwelowane i na dworcu Nyugati w Budapeszcie wysiadamy zgodnie z rozkładem o godz. 19.20. Po wyjściu na zewnątrz uderza mnie fala ciepłego powietrza. Jest po prostu gorąco!
Składamy rowery i jedziemy do hostelu. Ja nawiguję. Na początku troszkę błądzę - zamiast odbić w lewo jadę na wprost, ale szybko koryguję pomyłkę, wracam na trasę i już bez problemu docieramy do hostelu. Mamy rezerwację w Flow Hostel położonym w Peszcie po prawej stronie Dunaju przy Gönczy Pál utca 2.
Hostel znajduje się w kamienicy na drugim pietrze. W recepcji są młodzi ludzie, bardzo sympatyczni i życzliwi. Hania zostawia rower na parterze, a ja swego Scotta lokuję w hostelowym "schowku" - balkonie zamykanym na klucz. W hostelu jest kuchnia, salon, pokój komputerowy. Jest dużo zieleni. Wnętrza są ciekawie zaaranżowane. Całość jest nie tylko przyjemna dla oka, ale także bardzo przestronna i wygodna. Można się tu czuć swobodnie i komfortowo.
Śpimy wszyscy troje w ośmioosobowym pokoju. Ja zajmuję górne łóżko nad łóżkiem Hani. Mimo wieloosobowego pokoju czuję się w sypialni swobodnie. Nad każdym łóżkiem są zasłony umożliwiające pełną dyskrecję.
Nie jestem głodna, nie jem kolacji. Ograniczam się do herbaty. Biorę prysznic i idę spać. Jutro wyruszamy wzdłuż Dunaju.
Kategoria Dolina Dunaju 2018