Niedzielna setka
-
DST
103.39km
-
Czas
04:07
-
VAVG
25.11km/h
-
VMAX
37.41km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Otwieram swój zakurzony rowerowy dziennik i co widzę?! Komentarz Malarza i Tycjana. Ależ niespodzianka :) Dziękuję, że zaglądacie do mnie :)
Nie jeżdżę, nie piszę, nie potrafię odnaleźć się rowerowo w Warszawie. Powód jest jeden - żyję na walizkach. Od poniedziałku do piątku-praca, w weekend szaleńcza pogoń za domowymi obowiązkami i sporadycznie niedzielny rowerowy spacer. Czasem budzę się w nocy i nie wiem gdzie jestem - tu, czy tam. To dziwne uczucie. Ale powoli, powoli zaczynam wsiąkać w nową rzeczywistość :)
W mojej głowie rodzą się plany warszawskiego rowerowania. Czy je zrealizuję, czy będę konsekwentna - pokaże przyszły sezon. A to nie wszystko! W oddali gdzieś na horyzoncie majaczy we mgle powrót do życia w drodze!!!!
A dzisiaj przed powrotem do stolicy pogoniłam okrojoną trasą obrzeżami Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Nie zaglądałam nad jeziora, czas na to nie pozwalał. Jechałam i wspominałam. Orzechów Stary... To tu zrobiłam interes swego życia kupując kilogram papierówek za 5 zł :) Z każdą mijaną miejscowością wiążą się wspomnienia, czasem zabawne anegdoty...
Tęsknie i to bardzo za tymi moimi kółeczkami, ale czas nie stoi w miejscu. Życie się zmienia. Wiem, że wrócę do rowerowego bajdurzenia na blogu. Jeśli zostanę na dłużej w Warszawie to z pewnością i tu wyznaczę swoje kółeczka, jeśli wrócę - będę na nowo odkrywać dobrze znane miejsca :)