Jurajskie zamki - Ostrężnik, Bobolice, Pilcza, Bydlin
-
DST
75.10km
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Trek
-
Aktywność Jazda na rowerze
W 1957 r. w Złotym Potoku powstał Rezerwat Parkowe, chroniący najbardziej malowniczą część doliny Wiercicy z jej źródłami, różnorodnymi formami skalnymi i jaskiniami. Rezerwat Parkowe to jedna z ciekawszych atrakcji na Jurze. Najważniejsze jest jednak to, że Rezerwat Parkowe znajduje się na trasie naszego dzisiejszego szlaku.
Ze Złotego Potoku wyjeżdżamy ścieżką biegnącą obok Stawu Amerykan. Prowadzi ona do Rezerwatu Parkowe.
Zielone kobierce, skałki i ostańce ukryte między drzewami. Jest pięknie. Jestem zauroczona. Achom i ochom nie ma końca.
Zatrzymujemy się przy Jaskini Niedźwiedziej, zwanej też Grotą Niedźwiedzią. Podczas II wojny światowej służyła ona miejscowej ludności jako schron przed nalotami. Grota Niedźwiedzia znana jest również z tego, że odnaleziono tu wiele kości zwierząt jaskiniowych i to nie tylko niedźwiedzia, na co wskazuje nazwa, ale również nosorożca i renifera. Najcenniejszym znaleziskiem jednak okazały się tu ślady bytności człowieka ze starszej epoki kamienia.
Kolejny przystanek - Diabelskie Mosty.
Jest to wysoki na 15 m ostaniec skalny. Skała porozcinana jest głębokimi szczelinami, a w jej górnej partii znajduje się obszerne wydrążenie o długości ok. 8 metrów, tworzące tunel. To malownicze zgrupowanie skałek zostało tak nazwane przez Zygmunta Krasińskiego. Szczyty skał łączył niegdyś wiszący most, zbudowany z inicjatywy samego Krasińskiego.
Legendy wiążą Diabelskie Mosty z postacią czarnoksiężnika Twardowskiego. Mówią m.in. o tym, jak to diabeł chciał stąd obserwować przebywającego na księżycu Twardowskiego, ale wpadł do skalnej szczeliny. Inna z legend mówi o rycerzu, który miał tutaj zamek. Wszedł on w pakty z diabłami, które obiecały pomóc mu w zebraniu wielkiego majątku, pod warunkiem jednak, iż rycerz nigdy nie może przespać porannego piania koguta. Niestety, skłonność do całonocnych libacji przywiodła go do zguby. Diabły zniszczyły zamek, zamieniając rycerza w kamień. Niewątpliwie tego rodzaju legendy sprawiły, że Zygmunt Krasiński w połowie XIX w. nadał tym skałom taką właśnie nazwę - Diabelskie Mosty.
Dojeżdżamy do skalnego wzgórza Ostrężnik. Znajdują się na nim niewielkie fragmenty murów zamku o tej samej nazwie, pochodzące z XIV wieku. Prawdopodobnie budowa zamku nigdy nie została dokończona i dlatego zamek nie był zasiedlony. Pozostałości murów zajmują wierzchołki skał, które od strony północnej i zachodniej przybierają postać pionowych ścian o wysokości do 20 m. Obiekt ten składał się z zamku górnego, dolnego oraz podzamcza. Podzamcze było otoczone drewniano-ziemnym wałem i fosą.
U podnóża wzgórza Ostrężnik znajduje się Jaskinia Ostrężnicka. Wejście do jaskini jest bardzo charakterystyczne. Jest to duży otwór w ogromnym podziurawionym ostańcu. Przez miejscową ludność bywa ono nazywane płucami, gdyż potężny kamienny słup dzieli komorę na dwie części. Ciekawe są również kolory skał, przypominające łaciate moro.
Nasza trasa omija zamek Bobolice. Jednak, gdy widzimy znak informujący o kierunku do Bobolic, zmieniamy plany. Być na Jurze i nie odwiedzić zamku Bobolice, to grzech ciężki :)
Jeszcze nie tak dawno zamek był niewielkimi, ale robiącymi wrażenie ruinami na Szlaku Orlich Gniazd. Takim go zapamiętałam z wyprawy z Bożenką i Młodym.
Z zamkiem bobolickim związana jest legenda o dwóch braciach, z których jeden władał zamkiem w Bobolicach a drugi w Mirowie. Bracia byli ze sobą bardzo zżyci, nie mogli się bez siebie obejść. Pewnego razu przybył posłaniec królewski i wezwał władcę Bobolic do wzięcia udziału w wojnie na Rusi. Drugi brat postanowił o chlebie i wodzie oczekiwać na powrót brata. Ten wrócił ze skarbami i piękną dziewczyną w której zakochał się i pan Mirowa. Skarbami się podzielili a o tym kto poślubi dziewczynę miało zadecydować ciągnięcie losu. Wygrał brat z Bobolic. Od tej pory braterska miłość się skończyła. Pan Mirowa nie dawał za wygraną, tym bardziej że dziewczyna pokochała właśnie jego. Gdy władca Bobolic opuszczał zamek, jego żona i brat spotykali się w podziemiach łączących oba zamki. Gdy rzecz się wydała, pan Bobolic zabił brata a żonę zamurował w lochach.
Zamek bobolicki wzniesiono za Kazimierza Wielkiego w XIV w. Prawdopodobnie wcześniej istniała tu drewniana warownia zbójecka. Legendy mówią też o siedzibie rycerza Bolesława Krzywoustego - Boboli. Zamek Bobolice był elementem systemu obronnego jurajskich warowni, które chroniły zachodniej granicy królestwa od strony Śląska.
Na przestrzeni wieków Bobolice oraz zamek wielokrotnie zmieniały właścicieli. Miejscowość na przełomie XIV i XV wieku była częścią dóbr królewskich, by następnie przejść w ręce takich rodów jak m.in.: Szafrańcy, Krezowie, Myszkowscy, Męcińscy.
Zamek oraz jego okolice mocno ucierpiały podczas kilkukrotnych najazdów. Najbardziej dramatyczny okazał się "potop szwedzki". W 1657 r. Szwedzi zdobyli zamek i spalili. Od tego czasu zamek zaczął popadać w ruinę. Ostatnią świetną kartę w historii Bobolic zapisał król Jan III Sobieski, który obozował pod murami tutejszego zamku udając się do Krakowa na koncentrację wojsk przed odsieczą wiedeńską.
Pod Koniec XVII w. rodzina Męcińskich próbowała odbudować zamek, ale bez skutku. Zamek został opuszczony i był dewastowany. Z rozkazu carskiego dokonano parcelacji ziemi w Bobolicach. Część z ruinami zamku otrzymała chłopska rodzina Baryłów. Byli oni jej właścicielami jeszcze w latach 90-tych XX w. W 1999 r. - ruiny od potomka Baryły kupili bracia Jarosław oraz Dariusz Laseccy.
Zamek został zrekonstruowany. Poniżej zamku powstał obiekt hotelowo - gastronomiczny.
W plenerach zamku kręcone były sceny do filmu "Powidoki". Nadto odbudowany zamek Bobolice stał się Wawelem w serialu "Korona Królów".
Od niedawna płatny wstęp jest już na błonia zamkowe. Nie ma też wstępu na ścieżkę prowadzącą do Mirowa. Dojście do skałek od strony obu zamków zostało zamknięte siatkowym ogrodzeniem. Czerwony Szlak Orlich Gniazd został usunięty i przeniesiony na drogę asfaltową.
Zamek zwiedzamy z przewodnikiem. Na zwiedzanie przeznaczone jest 30 minut.
Nowy zamek bobolicki prezentuje się nawet nieźle i jakoś wkomponował się w jurajski krajobraz, ale jeśli ktoś widział dawne ruiny to będzie mu doskwierać wrażenie sztuczności...
Opuszczamy Bobolice i jedziemy do Pilicy. Tu w pizzerii na rynku jemy obiad - pizzę koszmarek :)
Z Pilicy jedziemy do miejscowości Smoleń. Tam na terenie rezerwatu przyrody Smoleń położony jest zamek Pilcza. To główny cel naszego dzisiejszego rowerowania.
Zamek Pilcza położony jest na Górze Zamkowej. Zamek choć znacznie zrujnowany jest bardzo malowniczy. Charakterystycznym punktem jest wieża wyrastająca ponad las.
Pierwszy zamek w Smoleniu powstał prawdopodobnie w XIII wieku, ale w 1300 roku uległ spaleniu. Kolejna, gotycka warownia powstała w II połowie XIV wieku za sprawą Ottona z Pilicy - starosty i zaufanego doradcy Kazimierza Wielkiego. Poprzez jego córkę Elżbietę, zamek w XV wieku odziedziczył wnuk Ottona -Jan - pierwszy z linii Pileckich. Smoleń do XVI wieku nosił nazwę Pilcza. W 1577 toku zamek od Pileckich kupił biskup krakowski Filip Padniewski (niektórzy twierdzą, że Seweryn Boner, ten, który panował na słynnym zamku Ogrodzieniec), który później przekazał swemu bratankowi - Wojciechowi Padniewskiemu - kasztelanowi oświęcimskiemu. Ten zamieszkał już na folwarku pod zamkiem, po czym zbudował dla siebie pałac w Pilicy. Opuszczony zamek zaczął popadać w ruinę. Zamek Pilcza w Smoleniu, jak wiele innych warowni na Jurze, ucierpiał znacznie podczas potopu szwedzkiego, w 1655 roku Szwedzi go spalili, a dalszych zniszczeń dokonali Austriacy, którzy rozebrali część murów w 1787 roku, kiedy budowali komorę celną. Dalszych zniszczeń dokonały walki rosyjsko-austriackie podczas I wojny światowej, w grudniu 1914 roku. Od tamtej pory warownia pozostaje w ruinie.
W 2013 r. w znaczący sposób zabezpieczono mury zamkowe, a częściowo nawet zrekonstruowano. Prace kontynuowane były w dalszych latach. Obecnie teren zamku został zrewitalizowany.
Piękne miejsce, aż żal opuszczać...
Jedziemy Szlakiem Orlich Gniazd w kierunku Bydlina. Trasa jest bardzo urokliwa.
Kolejny przystanek na naszej trasie to zamek w Bydlinie, a raczej to co po nim pozostało.
Zamek w Bydlinie na przestrzeni wieków przechodził burzliwe dzieje. Został wybudowany w XIV w. jako strażnica. Składał się z wieży, budynku mieszkalnego i dziedzińca. W pierwszej połowie XVI wieku Bydlin przeszedł na własność Bonerów, a budowlę, która utraciła swoje walory obronne, zamieniono na kościół. W dobie reformacji, około roku 1570, nowy właściciel – Jan Firlej, zamienił kościół na zbór ariański. W 1594 r. Mikołaj Firlej, syn Jana, przywrócił poprzedni charakter kościołowi, nadając mu nazwę Świętego Krzyża. W 1655 roku kościół zniszczyli Szwedzi. 80 lat później został odbudowany, ale wciąż ograbiany przez panoszące się po Polsce obce wojska, został definitywnie opuszczony pod koniec XVII w. Od tego czasu stopniowo popadał w ruinę.
Zachowały się jedynie fragmenty ścian budynku mieszkalnego oraz ślady po murach obwodowych. Budowlę można obejść wokoło wąską ścieżką.
Zwiedzanie nie zajmuje nam dużo czasu.
Jedziemy dalej. Przed zachodem słońca dojeżdżamy do miejscowości Klucze. Chcemy obejrzeć zachód słońca nad Pustynią Błędowską. Pokonujemy stromy podjazd, aby dostać się na taras widokowy Czubatka. Gdy tak ledwo jedziemy i dyszymy jak stare lokomotywy, wyprzedza nas dwóch rowerzystów na elektrykach. Zaszumiało i tyle ich było widać :)
Widok na pustynię w promieniach zachodzącego słońca jest obłędny! Na pustyni znajduje się tajemnicze obozowisko.
Dzień się kończy...
Kategoria wyprawy, Jura Krakowsko-Częstochowska
komentarze