Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Dzień 5 - Theth i Blue Eye

  • DST 7.95km
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 września 2025 | dodano: 10.11.2025

Noc była bardzo zimna. Nie powinno to dziwić, przecież jestem w sercu Gór Przeklętych. Czy wyprawową tradycja stanie się nocne pompowanie materaca?! Niestety. Powietrze zeszło i dzisiejszej nocy. Nie mam złudzeń - tak będzie do końca wyprawy.
Wyprawowa tradycja, wyprawowy hymn :) No właśnie, ta melodia w mojej głowie to... "Smak i zapach pomarańczy" Tadeusza Woźniaka :) Z pomocą przyszedł wyprawowy kompan - gdy zanuciłam, od razu rozpoznał, że to TA piosenka. Idealnie wkomponowuje się w rytm rowerowej jazdy, choć tekst nie jest rowerowy ;)
I. Kto to pędzi tak przez miasto,
komu w tych ulicach ciasno.
Biegnę gryząc pomarańcze,
ziemia pod nogami tańczy :)
II. Naokoło kipi życie
i ja mam się znakomicie.
Wszyscy niosą oczy jasne,
trotuary są za ciasne :)
III. Przejmująco pachną lipy,
rośnie mi po cichu broda.
Wieczór aż od dziewcząt kipi,
może czeka mnie przygoda :)
IV. Lubię kiedy jest sobota,
gdy po wszystkich już kłopotach.
Lubię śpiewać, lubię tańczyć,
lubię zapach pomarańczy :)

I tak to leci w mojej głowie i tak to sobie podśpiewuję, fałszując na wszelkie możliwe sposoby :)
Ale co tam pomarańcze. Jestem w Theth. Wstałam ciut przed godz. 8.00 i od razu wybrałam się na zakupy. Oprócz portfela zabrałam aparat fotograficzny.
Rozglądam się z zaciekawieniem. Agro tu, agro tam i auta na podjazdach. Theth na zakończenie letniego sezonu przeżywa najazd turystów. Niektórzy już ruszają w góry.




W Theth jest tylko jeden sklep. Nie można do niego nie trafić, znajduje się przy głównej ulicy. Kupuję chleb, konserwę rybną i oczywiście ciasteczka na deser. 
Wracam. Dzisiaj śniadaniuję przy stole. Gdy popijam herbatę i podjadam ciasteczko, podchodzi rodak ze zmotoryzowanej grupy. Przyjechali na dwa auta. Cztery lata temu, przed wyasfaltowaniem drogi z przełęczy byli tu na rowerach. Theth wyglądało wówczas inaczej... Kilka dni temu wracając z trekkingu do Valbone, znajomy złamał nogę... Dziś wracają do Szkodry... Podczas rozmowy czas szybko ucieka. 
Z campingu wyjeżdżam w samo południe. 
Będąc w Theth ciężko przejść obojętnie obok tutejszej świątyni. Lokalny kościół zbudowany w 1892 r. jest dość kompaktowy, jednak fantastycznie prezentuje się na tle okolicznych szczytów. Mały, kamienny kościół, z wieżą i dachem pokrytym gontem to jeden z najchętniej powielanych kadrów, będący wizytówką miejscowości.


Chciałam również zobaczyć Wieżę odosobnienia, ale rowerowy kompan pogonił nie oglądając się za siebie. Cóż, będę musiała przyjechać do Theth raz jeszcze i obejrzeć na spokojnie jego atrakcje, a może też wybrać się w góry na trekking :) 


Jadę do Nderlysaj, obejrzę jeziorko błękitne oko i ruszę dalej szutrową drogą przez Kir do Prekal, a stąd przez Szkodrę do Koman. Taki jest plan. Czy uda mi się go zrealizować - zobaczymy :)
Droga jest do Nderlysaj jest bardzo urokliwa. Czy ja nie nadużywam tego stwierdzenia? 




Dojechałam. Zostawiam rower na parkingu przed przydrożnym barem. Młody właściciel baru ma zadatki na wielkiego biznesmena. Jest bardzo operatywny, zaprasza kierowców na swój parking, zabawia klientów rozmową. Mnie wytłumaczył jak dojść do jeziorka i upewnił, że rower jest bezpieczny pod okiem kamer zainstalowanych na ścianie jego restauracji.


Do niebieskiego oka z Nderlysaj prowadzi szlak o długości około 2 km. Początkowa trasa łagodnie pnie się w górę szutrową drogą. Im wyżej, tym droga staje się bardziej kamienista i stroma. Nie widzę przed sobą tłumów. Idę samotnie. Natomiast mijają mnie wracający turyści. Idę ostrożnie patrząc pod nogi, dlatego nie sposób nie zauważyć obuwia innych. Co ci ludzie mają na nogach! Najbardziej zaskakujący widok - plastikowe klapki i czółenka na obcasie. Ja pewnie w takich butach nie dałabym rady :) 








Dojście do jeziorka zajęło mi około 45 minut. Było warto.
Błękitne Oko zostało wyżłobione przez spływające z góry potoki. Wypełnione jest lodowatą wodą, która spływa niewielkim wodospadem. Ma głębokość od 3 do 5 metrów.
Wyjątkowość temu miejscu nadaje intensywny turkusowy kolor wody.


Do baru wracam około godz. 16.00. Przed dalszą drogą zamieniam słowo z młodym biznesmenem. Okazuje się, że trasa przez góry do Prekal jest nieprzejezdna. W Kirze drogę zerwała lawina z kamieni. A to pech. Trzeba będzie zawrócić. Wyprawowy kompan nie chce wjeżdżać na przełęcz rowerem. Cóż, nie będę dyskutować. Z pomocą przychodzi właściciel baru, załatwia transport na przełęcz (za jedyne 30 euro od osoby) i proponuje nocleg na swoim campingu po przeciwnej stronie drogi. 
Miejscówka zwana górnolotnie campingiem nie jest zła. Jest prysznic z ciepłą wodą, toaleta, zlew na zewnątrz, miejsce na ognisko. Jest wszystko czego potrzeba na wyprawie.
Rozbijam namiot. Dzień powoli dobiega końca.


Kategoria Albania 2025, wyprawy


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa geipo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]