Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:1086.60 km (w terenie 8.00 km; 0.74%)
Czas w ruchu:46:00
Średnia prędkość:23.30 km/h
Maksymalna prędkość:47.50 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:77.61 km i 3h 32m
Więcej statystyk

Giantowe wspomnienia

  • DST 22.01km
  • Czas 00:55
  • VAVG 24.01km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 października 2015 | dodano: 06.10.2015

Dzisiaj nie planowałam przejażdżki rowerowej. Od rana źle się czułam. Dopadł mnie jakiś zły wirus. Być może to przeziębienie, choć nie wykluczone, że zaraziłam się od prychającego i kichającego Rysia.
Siedziałam przy stole z kubkiem gorącej herbaty. Spojrzałam w okno, po czym zerknęłam na zegar wiszący na ścianie.Zbliżała się godz. 16.35. Pomyślałam, że odświeżą Gianta i pojadę tylko "po bułki". Po sobotniej wycieczce ożyły wspomnienia związane z moim pierwszym rowerem - Giantem. Założyłam bezrękawnik na bluzę, tenisówki, czapkę i jak za dawnych lat ubrana w "cywilki" poleciałam na rower. Nie zamierzałam robić mega dystansu, chciałam jedynie znowu poczuć jak to jest pomykać na Giancie.
Pedałowałam i wspominałam nasze przygody - pierwszą setkę, pierwszą dwusetkę, wyjazd z Bożenką na Mazury. Jakże ja lubiłam ten rower - czyściłam go do błysku, przenosiłam przez kałuże i błoto. To były piękne czasy...
A taką tworzyliśmy parę - mój Giant i ja :) 













Pedałując wspominałam moje pierwsze rowerowanie z Giantem i myślałam, jak kiedyś stojąc na pomoście, co jeszcze mnie czeka, gdzie wyruszę, w którą stronę świata pogonię na rowerze....



Kategoria Po pracy

W trybie nieśmiertelności - 1/2

  • DST 52.31km
  • Czas 01:56
  • VAVG 27.06km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 5 października 2015 | dodano: 05.10.2015

Rysio po przyjeździe do nas w piątkowy wieczór stwierdził,że rowerzyści w naszych stronach jeżdżą w trybie nieśmiertelności. Rozbawiło mnie to stwierdzenie, tym bardziej, że słyszałam je pierwszy raz. Chodziło oczywiście o jazdę po zmroku bez oświetlenia. Nie przyznałam się, że mi  ostatnio zdarza się pedałować w trybie nieśmiertelności - 1/2.
Wcześnie zapada zmrok, a ja nie zmieniłam baterii w przedniej lampeczce, więc po co miałabym ją zakładać na Scotta skoro i tak nie świeci. Za to tylna lampeczka jest i świeci.
Dzisiaj wróciłam z pracy o normalnej porze. Słoneczna pogoda kusiła i zachęcała do rowerowej przejażdżki. Zakręciłam się po domu...  Cykloza wzięła górę nad rozsądkiem, który podpowiadał, że obowiązki przede wszystkim. Synoptycy straszą załamaniem pogody - deszczem i niską temperaturą, więc może mimo wszystko warto skorzystać z uroków jesieni i popedałować w różnobarwnych okolicznościach przyrody - usprawiedliwiałam w myślach swoje zachowanie. Zresztą na rowerze miałam być tylko chwilę.
Wyjechałam z domu o godz.16.30. Tym razem jechałam na czas - zamierzałam wrócić najpóźniej o godz. 18.30. Chciałam tylko ot, tak popedałować, nacieszyć oczy kolorami jesieni, przewietrzyć głowę i rozprostować nogi. 
Gdy zaczęło się ściemniać włączyłam tylną lampeczkę, czyli przełączyłam się na jazdę w trybie nieśmiertelności - 1/2. Przecież nie mogę za bardzo "odstawać" od rowerzystów z moich stron.



Kategoria Po pracy

Z Ricardo

  • DST 123.49km
  • Czas 04:36
  • VAVG 26.85km/h
  • VMAX 34.51km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 października 2015 | dodano: 04.10.2015

Pożegnanie z kirgiską ekipą było smutne... Taki urok pożegnań.
Darek z Krzysiem w drodze do Krakowa podwieźli Roberta na pociąg (jechał do Gdyni), więc mogłam sobie pozwolić na pożegnalny spacer z Rysiem, który rowerem jechał do Warszawy. Odprowadziłam go do Łukowa. Na pożegnanie obiecaliśmy sobie, że to nie ostatnie nasze wspólne rowerowanie :) 
Myślę, że nie tylko ja i Rysio, ale cała nasza kirgiska ekipa będzie miała jeszcze wiele okazji do spotkań i rowerowych wycieczek oraz wypraw w świat z sakwami :)



Kirgiska ekipa plus

  • DST 73.65km
  • Teren 8.00km
  • Czas 04:07
  • VAVG 17.89km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 października 2015 | dodano: 04.10.2015

Ważne są miejsca, które odwiedzamy, ale najważniejsze są osoby, z którymi dane jest te miejsca odwiedzać.
Kirgistan był piękną przygodą. Historią stworzoną przez wyjątkowych ludzi - naszą kirgiską ekipę. Wyprawa dobiegała końca, a my nie chcieliśmy, aby ta historia zakończyła się na lotnisku w Biszkeku krótkim "cześć". Postanowiliśmy, że spotkamy się u mnie po powrocie do kraju. Ustaliliśmy datę na pierwszy weekend października.
Wieczorem 2 października znowu byliśmy razem. Rozmowom i wspominkom nie było końca. Następnego dnia pojechaliśmy na rowerową wycieczkę. Zaplanowałam trasę i zamówiłam słoneczną pogodę. Do kirgiskiej ekipy dołączył nowy kompan - Starszy. W ten sposób staliśmy się kirgiską ekipą plus.
Pojechaliśmy na leśną ścieżkę.

Przejechaliśmy pierwszą część ścieżki i odbiliśmy w las. Ja po raz pierwszy od ponad trzech lat jechałam na Giancie.
Rysia kusiły grzyby :)

Jedni dziarsko pedałowali, a drudzy gadali i gadali...

Jednak dołączyli do ekipy :)

Przez las dojechaliśmy nad jezioro w Jedlance.

Kolegów urzekła cisza i spokój.

A mnie park linowy i plac zabaw dla dzieci.

Z Jedlanki pojechaliśmy nad Jezioro Białe.

A stąd na ścieżkę, gdzie w pobliżu Jeziora Obradowskiego rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy pieczyste z kurczaka i czerwonej papryki. Tym razem Darek wybył na grzyby, a reszta pilnowała pieczystego :)

Pieczyste z kurczaka i pieczona papryka smakowały wybornie, albo byliśmy aż tak głodni :)
To był piękny dzień.


Kategoria Wycieczki