Listopad, 2015
Dystans całkowity: | 1206.08 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 45:28 |
Średnia prędkość: | 26.53 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.99 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 86.15 km i 3h 14m |
Więcej statystyk |
Kochana ciocia
-
DST
53.23km
-
Czas
02:05
-
VAVG
25.55km/h
-
VMAX
37.42km/h
-
Temperatura
1.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pognałam na rower, tak, aby przewietrzyć głowę i zażyć świeżego powietrza. Powietrze dzisiaj było bardzo rześkie - tylko jeden stopień na plusie. Założyłam kominiarkę, kurtkę rowerową, czapeczkę z polaru, a na nogi adidasy do biegania z siateczką z przodu. To się wystroiłam - wentylacja przez buty rewelacyjna :) Oczywiście zmarzłam. Brrryyyy..... Tempo miałam za wolne, ale po prostu zeszło ze mnie powietrze. Pewnie przez te adidaski. Ogarnęła mnie totalna niemoc. Mimo długich rękawiczek zesztywniały mi palce i ...nadgarstki. Porażka. Pędziłam dzisiaj wojewódzką. Zamierzałam przejechać 60 km, a może nawet więcej. Niestety zimnica zawróciła mnie do domu. A w domu czekała na mnie niespodzianka. Ciocia wpadła z wizytą :) Oberwało mi się od progu - że tak zimno, a ja na rowerze, że nie szanuję zdrowia, że odmroziłam twarz, dłonie i stopy... Cóż.... Powiedziałam, że też się cieszę, że ją widzę :) Wiem, że ona troszczy się o mnie i stąd te wymówki. Kochana ciocia :)
Kategoria Po pracy
Wagary
-
DST
103.91km
-
Czas
03:50
-
VAVG
27.11km/h
-
VMAX
37.03km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
To miał być jedynie wyjazd na grób przyjaciółki do Jabłonia. Nie byłam u niej w czasie świąt. Chciałam ją odwiedzić, zmówić modlitwę i szybko wracać do domu, do służbowej prozy.
Jadąc do Jabłonia natknęłam się w Gęsi na sielski obrazek - konie na wybiegu. Czyżby to było parafialne stado?
Dojechałam do Jabłonia. Na cmentarzu oprócz mnie była młoda kobieta z dzieckiem. Cisza, spokój...
Zatrzymałam się na chwilę przed pałacem Zamoyskich. Furtki prowadzące na dziedziniec były zamknięte.
A tak wygląda pałac widziany zza krat :)
Jakoś nie chciało mi się wracać do domu. Może zrobię sobie wagary? Pogoda zachęcała do dłuższego rowerowania. I jak to u mnie - cykloza zwyciężyła z rozsądkiem. Do domu wracałam dłuższym skrótem przez leśną ścieżkę. To miejsce przyciaga mnie jak magnes...
Kategoria Po pracy
Nocne procedury
-
DST
33.14km
-
Czas
01:15
-
VAVG
26.51km/h
-
VMAX
37.42km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeśli nadal chcę jeździć po pracy, a chcę, nie wypada mi nic innego, jak tylko wdrożyć nocne procedury. Właśnie dzisiaj zaczęłam ich wdrażanie :)
Wyjechałam z domu o godz.16.00. Nie mam dobrej przedniej lampki, a na moich przydomowych kółeczkach łatwo wpaść w jakąś szczelinę w nawierzchni i dlatego na pierwszą trasę o zmierzchu wybrałam drogę wojewódzką. Asfalt w miarę, nie licząc kolein, więc pognałam na Specu. Ruch na drodze był dosyć duży. Po ostatniej przygodzie "na trzeciego" nie chciałam ryzykować. Zawróciłam do domu. Jeszcze będzie mnóstwo okazji do nocnej jazdy :)
Kategoria Po pracy
Aby się zadumać
-
DST
120.00km
-
Czas
04:26
-
VAVG
27.07km/h
-
VMAX
37.61km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejsze Święto skłania do zadumy i refleksji nad przemijaniem, nad tym co tak na prawdę jest w życiu ważne. Rano byłam w kościele i na grobach bliskich. W południe wybrałam się na rower. Tak, aby się zadumać. Chciałam pobyć sama - tylko ja i wspomnienia o moich bliskich, którzy są już tam...
Wybrałam kółeczko obrzeżami Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego, z małą modyfikacją. Do Sosnowicy pojechałam na skrót przez leśną ścieżkę. Zastałam tu duże zmiany. Ścieżkę przykryły liście. Las powoli sposobi się do zimowego wyciszenia.
Na chwilę zatrzymałam się nad Jeziorem Łukcze...
... i nad Jeziorem Krasne.
Kategoria Po pracy