Grudzień, 2015
Dystans całkowity: | 1285.01 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 50:01 |
Średnia prędkość: | 25.69 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.88 km/h |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 75.59 km i 2h 56m |
Więcej statystyk |
Szesnastka z przodu licznika :)
-
DST
43.24km
-
Czas
01:40
-
VAVG
25.94km/h
-
VMAX
38.20km/h
-
Temperatura
-1.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dopadł mnie leń i nie miałam ochoty wyjść na rower, a przecież dzisiaj
miała pojawić się nowa cyferka na moim liczniku. Jednak wyszłam,
bardziej z obowiązku niż dla przyjemności, tak mi się przynajmniej
wydawało. Wystarczyła chwila na Specu, kilka wykręconych młynków i
zaczęło mi się znowu chcieć gonić, pędzić, pomykać. Pognałam na średnie
kółeczko - klasycznie bez "skrótów", z tym, że omijając hardkorowy
odcinek i skracając przez to dystans o około 7 km.
Dzisiaj pojechał ze mną wierny druh i przyjaciel...
Pędziliśmy wojewódzką
Chwila i wjechaliśmy w spokojniejsze klimaty - pola, stawy i aut, jak na lekarstwo
Na przeciwko kościół
Kolejna miejscowość. To tu znajduje się ośrodek, w którym przebywał mój
Znajomy-Nieznajomy. Nie spotkałam go od lata, może wrócił do domu i
rodziny...
Dalej droga prosta, jakby nie miała początku i końca...
Wjazd do miejscówki, z której korzystam w miarę potrzeby...
Dojechałam do kolejnej miejscowości. To w tej miejscowości bardzo często uciekam przed czworonogami
Dzisiaj spotkałam jednego psiaka, ale z tych grzecznych. Chyba nie miał ochoty na fotkę...
Ponownie wjechałam na wojewódzką, ale z innym numerkiem. Przede mną
krótki leśny odcinek. To tutaj kilka dni temu niesforna choinka zsunęła
się z przyczepki tarasując drogę...
Skręt na moją ulubioną leśną ścieżkę...
Następna wieś. Tutaj nie miałam ganianych przygód z psami
I już na horyzoncie pojawia się przeurocze miasteczko
z jakimś takim dziwactwem, niby ścieżką rowerową. Tylko po co te słupki i łańcuchy?
Znowu moja kółeczkowa wojewódzka...
Znowu my - ja i mój wierny druh...
I pozostało nam tylko dojechać do domu
Koniec :)
Kategoria Po pracy
Goniąc szesnastkę
-
DST
101.05km
-
Czas
03:55
-
VAVG
25.80km/h
-
VMAX
36.26km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pozostało już niewiele kilometrów do zmiany cyferek na moim liczniku, więc liczę, że może sie uda...
Kategoria Po pracy
Lekcja pokory
-
DST
108.28km
-
Czas
04:14
-
VAVG
25.58km/h
-
VMAX
35.48km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plany na dzisiejszy dzień miałam ambitne - minimum 120 km.
Nie czułam się najlepiej i powinnam darować sobie rower, ale kto upartemu zabroni. Jednak tym razem Opatrzność dała mi delikatną lekcję pokory. Pomogły tabletki przywiezione przez Starszego na trasę i nakręciłam 108 km :)
Kategoria Po pracy
Świąteczny spacer
-
DST
30.34km
-
Czas
01:07
-
VAVG
27.17km/h
-
VMAX
38.20km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po świątecznym rodzinnym śniadaniu i przed świątecznym rodzinnym obiadem wybrałam się na świąteczny rowerowy spacer :)
Życzę wszystkim rowerowym znajomym, rowerzystom z bs i czytelnikom mego bloga spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia :)
Kategoria Po pracy
Miesięczniaczek
-
DST
68.25km
-
Czas
02:39
-
VAVG
25.75km/h
-
VMAX
41.88km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
To mój ostatni miesięczniaczek w tym roku.
Nie wysilałam się z trasą. Pognałam 34 km wojewódzką (pod wiatr) i zawróciłam (z wiatrem). Uparłam się, że do Świąt dojadę miesięczniaczka i udało się, bo kto upartemu zabroni :)
Kategoria Po pracy
Wiatr, niesforna choinka i chłopak
-
DST
74.20km
-
Czas
02:56
-
VAVG
25.30km/h
-
VMAX
36.84km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
W nocy padało. Poranne ciemne chmury nie wróżyły rowerowej pogody. A jednak - im bliżej południa, tym było pogodniej. Nawet wyjrzało słońce. Aby nie popadać w sielski ton, napiszę krótko - wiało...
Krzątałam się po kuchni robiąc kremy do wczorajszych świątecznych placków. Przed godz. 14.00 słodkości były gotowe. Patrząc przez okno na tańczące z wiatrem konary drzew, zastanawiałam się czy jechać. Czy ja mam ochotę na tańczące z wiatrem pedałowanie? A jednak... Jadę. Zawrócę, jeśli podmuchy będą zbyt porywiste.
Standardowo pognałam na średnie kółeczko z niewielką modyfikacją - omijam hardkorowy odcinek. Przed skrętem na leśną ścieżkę zauważyłam stojące na poboczu auto z przyczepką pełną choinek. Młody mężczyzna poprawiał zielony świąteczny ładunek. Ruszył i jedno drzewko zsunęło się na jezdnię. Było całkiem pokaźnych rozmiarów - zatarasowało w poprzek jezdnię. Chłopak zauważył zgubę, zatrzymał samochód i podbiegł do choinki. Gdy dojeżdżałam do niego, zapytał, czy mu pomogę załadować ją na przyczepkę. Odpowiedziałam, że nie wiem, czy dam radę, a on.... "Przepraszam... to dziewczyna". W jego głosie słychać było zdziwienie. Pewnie nie spodziewał się usłyszeć spod kominiarki kobiecego głosu. Znowu zostałam wzięta za mężczyznę/chłopaka. Czy ja wyglądem jak facet?! No, może w kominiarce i czapce z polaru, gdy widać tylko oczy, ale co z resztą?! Czy ja mam męską fizjonomię???!!!
Rozbawił mnie ten młody mężczyzna, jeszcze teraz się uśmiecham na wspomnienie jego zdziwienia.
Pognałam dalej kręcąc swoje kółeczko. Od kilku, a może kilkunastu dni kierunek wiatru nie zmienia się i na ostatnich 16 km do domu, 12 km było pod wiatr. Przyznam, że chyba w końcu polubiłam/zaakceptowałam wietrzną pogodę.
Kategoria Po pracy
Przydomowe kółeczko.
-
DST
81.42km
-
Czas
03:15
-
VAVG
25.05km/h
-
VMAX
37.03km/h
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Między jednym światecznym plackiem, a drugim :)
Kategoria Po pracy
Rowerowo, setkowo, ciasteczkowo
-
DST
136.73km
-
Czas
05:18
-
VAVG
25.80km/h
-
VMAX
36.06km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wystarczyła krótka chwila na rowerze w pewną przedświąteczną sobotę, by cykloza upomniała się o swoje. W ten sposób przed południem pognałam na rower :)
Chciałam, aby dzisiejsza chwila na rowerze trwała ciut dłużej. Może setkowy dystans? To był dobry pomysł. Marzył mi się gładki asfalt, bez dziur, szachownic, marmurkowych wzorów i teoretycznych kolein. Takiej idealnej trasy na całym dystansie, w moich stronach niestety nie ma. Jest za to śliczny, nowiutki asfalt od Maśluch do Ostrowa. Nie było się nad czym zastanawiać - jadę obrzeżami Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Dystans będzie całkiem przyjemny - około 125 km.
Zabrałam ze sobą aparat. Od rana świeciło słońce. Wypadało uwiecznić grudniową wiosnę.
Dawno nie jechałam leśną ścieżką i gdy dojeżdżałam do skrętu na nią, Spec jakoś tak sam odbił w prawo. Pewnie miał ochotę na wodno-błotny natrysk. Na ścieżce chciałam zrobić fotkę. Speca pięknie ustawiłam do zdjęcia i... Inteligencja górą! Przed wyjazdem nie sprawdziłam baterii. Zdjęcia na pewno będą, ale następnym razem :)
Przed Ostrowem dopadła mnie niemoc, jakby zeszło ze mnie powietrze. Wyjeżdżając z domu nie zabrałam ze sobą picia. Nie sprawdziłam baterii, nie zabrałam picia - gdzie mi było tak pilno?! W kieszeni kurtki wyszperałam groszaki... Jednak czasem pomyślę przed wyjazdem :) Tymbark smakował mi dzisiaj wyjątkowo. A jak pomógł - do domu wróciłam skrótem przez Jedlanki. Lubię takie "skróty" - im dalej, tym fajniej.
A po powrocie do domu rozpoczęłam kulinarne przygotowania do Świąt. Wieczorem moją kuchnię wypełniał zapach kruchych ciasteczek :)
Rowerowo, setkowo, ciasteczkowo - pięknie :)
Kategoria Po pracy
Kradzione chwile
-
DST
75.49km
-
Czas
02:55
-
VAVG
25.88km/h
-
VMAX
38.58km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy dzień dokładnie zaplanowałam, godzina po godzinie. Wszystko po to, aby pognać na rower. Po ostatnich dwóch tygodniach nie wiem, jak się nazywam. Praca - dom i ciągły pośpiech.
W pracy wszystko ogarnęłam, od dziś jestem na urlopie, a w domu finiszuję ze świątecznymi porządkami. Pomyślałam, że nic się nie stanie, jeśli chwilę odpocznę na rowerze i zostawię za sobą wir codzienności.
Wstałam skoro świt, umyłam pozostałe okna, zrobiłam zakupy, posprzątałam dom, ugotowałam obiad i po godz. 14.00 byłam na rowerze. Nareszcie! Jak przyjemnie! Jak ja lubię te kradzione chwile na rowerze.
Kategoria Po pracy
Bez ładu i składu
-
DST
61.53km
-
Czas
02:22
-
VAVG
26.00km/h
-
VMAX
37.81km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bez ładu i składu... Tak to jest, gdy rowerzystka zerwie się ze służbowo-domowej smyczy. Jest zdezorientowana. Może jechać, ale gdzie, dokąd, którędy, jakie wybrać kółeczko? Przecież musi na gwałt wracać, bo obowiązki czekają!
Tak dzisiaj wyglądało moje pedałowanie, bez ładu i składu. Wyrwałam się na chwilę po porannej służbowej prozie, domowej okiennej toalecie oraz wszystkim co się z nią wiąże i przed wieczorną służbową prozą. Warunki na rower były prawie ok. Dwa stopnie na plusie, bezwietrznie, czyli fajny rowerowy mix, tylko pomykać. Jedynym minusem była gęsta mgła. Nie kusiłam losu. Zatoczyłam mniejsze średnie kółeczko i wróciłam do domu.
Kategoria Po pracy