Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2016

Dystans całkowity:2174.37 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:86:32
Średnia prędkość:25.13 km/h
Maksymalna prędkość:54.48 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:94.54 km i 3h 45m
Więcej statystyk

Zezowate szczęście

  • DST 33.57km
  • Czas 01:22
  • VAVG 24.56km/h
  • VMAX 32.18km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 marca 2016 | dodano: 05.03.2016

Od rana padał przelotnie śnieg z deszczem. Myślałam, że zdążę pokręcić trochę w "przelotnie". Na myśleniu się skończyło... Wjechałam w śnieżno-deszczową nawałnicę :) Wróciłam mokra od stóp do głów ze śniegiem na czapce, ale i tak było fajnie, jak to na rowerze. Ja to mam zezowate szczęście :)


Kategoria Po pracy

Średniak z niespodzianką

  • DST 86.15km
  • Czas 03:27
  • VAVG 24.97km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 marca 2016 | dodano: 05.03.2016

Dzisiaj wybrałam wczorajszy wariant z tym, że nawrotkę zrobiłam na 59 km i darowałam sobie nawrotko/zawrotkę po wojewódzkiej. Wiało okrutnie i nie miałam ochoty na wietrzne przepychanki. Tym razem odpuściłam setkę. Zresztą czas naglił. Jeszcze trochę, a na swoje kółeczko po pracy będę wyjeżdżać oraz wracać za dnia :) 


Kategoria Po pracy

Nawrotka, zawrotka i setka

  • DST 101.90km
  • Czas 03:48
  • VAVG 26.82km/h
  • VMAX 37.23km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 marca 2016 | dodano: 05.03.2016

Rano przecierałam oczy ze zdumienia. W nocy wczorajszy śnieg z deszczem zamienił się w śnieg i po wschodzie słońca było biało, śnieżnie, zimowo!
Nawet nie przypuszczałam, że uda mi się wyjść na rower i tym razem nie chodziło o czas tylko o warunki. Na drodze zalegało śnieżne błoto. Jednak aura lubi zaskakiwać. Gdy wracałam z pracy po śnieżnym błocie zostało tylko wspomnienie. Nie zastanawiałam się długo. Jadę na średnie kółeczko. Jest zimno i trochę wieje. Jadę w tempie na jakie pozwala mi wiatr. Wyjechałam ciut wcześniej i dobrze byłoby wykorzystać to "ciut" i popedałować ciut dalej. Dojechałam do skrzyżowania, na którym mam odbić do domu. A może nie zawracać tylko pojechać ciut dalej do przodu, zrobić nawrotke i ciut większe średnie kółeczko? Jadę. Na liczniku pojawia się dystans 61 km. Robię zawrotkę. Liczę w pamięci kilometry do domu. Pozostało około 25 km. Dojeżdżam do skrzyżowania i robię nawrotko/zawrotkę. Wracam tą samą drogą. Znowu liczę w pamięci kilometry. Dzięki nawrotko/zawrotce zyskam kolejne 4 km. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno. Ale co, tam. Dziś liczy się tylko dystans.
Dojeżdżam do swojej drożyny i co robię? Jadę dalej wojewódzką :) Brakuje mi plus/minus 10 km do setki. Przecież nie odpuszczę. Znam tą trasę na pamięć. Wiem, że do kolejnego skrzyżowania dzielą mnie 4km i ciut. W ciemnościach nie widzę licznika. Intuicyjnie odmierzam 1 km i robię nawrotkę. To ostatnia nawrotko/zawrotka. Dojeżdżam do domu. W światłach latarni na mojej ulicy sprawdzam dystans na liczniku. Udało się - nawrotka, zawrotka i setka :)


Kategoria Po pracy