Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2016

Dystans całkowity:2174.37 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:86:32
Średnia prędkość:25.13 km/h
Maksymalna prędkość:54.48 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:94.54 km i 3h 45m
Więcej statystyk

Mazovia 24h Marathon po wojewódzkiej

  • DST 82.19km
  • Czas 03:16
  • VAVG 25.16km/h
  • VMAX 38.97km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 31 marca 2016 | dodano: 31.03.2016

Mój dzisiejszy wypad na rower wyglądał jak Mazovia 24h Marathon. Kręciłam się w tą i z powrotem po wojewódzkiej niczym na Mazovii 24h, gdzie kreci się pętelki.
Przy niepewnej pogodzie wojewódzka to najpewniejsza trasa, aby najszybciej wrócić do domu bez większego zlopania. Prognozy straszyły popołudniowym deszczem, więc wybór trasy był prosty - wojewódzka. Przejechałam około 20 km i zaczęło delikatnie mżyć. Zrobiłam zawrotkę. Dojechałam do swojej drożyny i mżawka ustała. Może dokręcę do 50 km? Pojechałam dalej. Zawrotka. Dojechałam do drożyny. Pokazało się słońce. Może dokręcę do 70 km? Pojechałam dalej. Zawrotka. Dojechałam do drożyny. Mimo wiatru kręci się całkiem, całkiem. Może dokręcę do 80 km? Zawrotka. Dojechałam do drożyny i zaczęło zmierzchać. Lampki zostały na Scottcie... Gonię do domu :)


Kategoria Po pracy

Alergia na wiatr

  • DST 76.96km
  • Czas 03:04
  • VAVG 25.10km/h
  • VMAX 36.06km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 marca 2016 | dodano: 30.03.2016

Po wczorajszym deszczu i burzy z piorunami pozostało tylko wspomnienie. Zero kałuży na asfalcie, a do tego zapowiadało się pogodne popołudnie. Niemożliwe, aby miały się sprawdzić deszczowe prognozy. Nie miałam za dużo wolnego czasu, więc Scott został w domu, a na "trening" (czytaj spalanie poświątecznych kalorii) pognałam na Specu. Po kilku pierwszych młynkach wiedziałam, że ze spalania kalorii będą nici, bo dostałam alergii na wiatr. Kiedyż on się w końcu uspokoi!!! I tak noga za nogą, w spacerowym tempie, jak przystało na alergika...
I jeszcze coś - gdy miałam odbijać z wojewódzkiej na trasę średniego kółeczka pojawiły się ciemne chmury i zaczęło padać. Zamiast na średniaka pogoniłam do domu. Nie chciałam sprawdzać, czy mam także alergię na deszcz.


Kategoria Po pracy

Drugi marcowy miesięczniaczek

  • DST 101.95km
  • Czas 04:17
  • VAVG 23.80km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 marca 2016 | dodano: 28.03.2016

Koniec z szaleństwami! Nie trzeba być detektywem, aby zauważyć, że marzec przebiegał u mnie pod hasłem "Ściganko". Tak, ścigałam się. Z kim?! Z Basikiem z marca 2015r. A było to tak....
Pod koniec lutego postawiłam przed sobą wyzwanie - wykręcę basikowy dystans z marca 2015r. Do 21 marca było po wszystkim. I co, to ma być koniec?! To było takie proste, za proste. Więc? Może w marcu 2016r. pokuszę się o dwa miesięczniaczki - 2 x 1000 km. Wyzwanie, szaleństwo, czy ....??? Dzisiaj udało mi się. Przejechałam drugi tysiączek. Pomógł mi zaległy urlop. Czy jeszcze kiedyś postawię przed sobą takie wyzwanie? Nie wiem, ale wiem jedno - pogoń i ściganko to nie są moje klimaty, pozostanę przy swoich miesięczniaczkach i odkrywaniu pięknych miejsc na mapie Wschodniej Polski :)
A dzisiaj pognałam na rower skoro świt, na głodniaka przed śniadaniem. Zabrałam jedynie wodę w bidon i witaj wojewódzka! Można to nazwać górnolotnie porannym treningiem. Toczyłam się większymi potrochami - trochę wojewódzką, trochę trasą średniego kółeczka omijając leśną ścieżkę. Wczoraj na ścieżce spotkałam dwa łosie - spacerował sobie jeden, po czym przeszedł na drugą stronę i dołączył do drugiego pałaszującego kolację z paśnika. Dzisiaj nie miałam ochoty sprawdzać, czy zostały przy paśniku na śniadanie :) Dodam, że wiatr dał mi się we znaki, zawiewał, kręcił, przeszkadzał. Było pogodnie, ciepło i wietrznie. I jeszcze coś - od wczoraj jeżdżę bez kominiarki - jak nic przyszła wiosna :)


Kategoria Trening

Czwóreczka z przodu licznika :)

  • DST 102.19km
  • Czas 04:14
  • VAVG 24.14km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 marca 2016 | dodano: 27.03.2016

I tak w świątecznej scenerii zmieniły się cyferki na moim liczniku :)
Po świątecznym obiedzie pognałam na leśną ścieżkę, oczywiście rowerowym skrótem - im dalej, tym lepiej. 
Ścieżka za każdym razem wygląda inaczej, ma w sobie coś z magii... Może to magia Świąt Wielkanocnych :)

Życzę wszystkim znajomym i czytelnikom mego bloga pogodnych i radosnych Świąt :)



Kategoria Po pracy

Przydomowe kółeczko+

  • DST 71.79km
  • Czas 03:01
  • VAVG 23.80km/h
  • VMAX 33.10km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 marca 2016 | dodano: 24.03.2016

Dzisiaj wykręciłam wczorajsze przydomowe kółeczko + hardkorowy odcinek. Było pogodnie i bardzo rześko.Wiatr? Po ostatnich wietrznych szaleństwach nie potrafię określić, czy wiało, czy tylko dmuchało.


Kategoria Po pracy

Przydomowe kółeczko

  • DST 63.79km
  • Czas 02:34
  • VAVG 24.85km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 marca 2016 | dodano: 23.03.2016

Harpagan zbliża się wielkim krokami, więc na dzisiejsze przydomowe kółeczko pognałam na Scottcie. Ominęłam hardkorowy odcinek i prawdziwym skrótem popedałowałam na leśną ścieżkę. Pogoda dopisała, było słonecznie i prawie bezwietrznie. Wiosna!


Kategoria Po pracy

Czarne chmury

  • DST 61.66km
  • Czas 02:29
  • VAVG 24.83km/h
  • VMAX 39.94km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 marca 2016 | dodano: 22.03.2016

Od rana przelotnie padał deszcz, a na niebie zawieszone były czarne chmury. Kilka minut po godzinie szesnastej wybrałam się na rower. Przestało padać, ale kolor nieba nie zwiastował końca płaczliwej pogody. Pojechałam trasą średniego kółeczka. Gdy skręciłam na leśną ścieżkę zaczęło mżyć. Nie przejechałam całego pierwszego jej odcinka, zawróciłam i pognałam najkrótszą drogą do domu. Zmokłam tylko trochę :)


Kategoria Po pracy

Wiosna? Wiosna!!!

  • DST 112.90km
  • Czas 04:35
  • VAVG 24.63km/h
  • VMAX 34.51km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 marca 2016 | dodano: 21.03.2016

Nareszcie jest! Należało przyjście wiosny uczcić na rowerze. Pognałam większymi po trochami i leśną ścieżką, tak aby rozprostować choć trochę nożyny.


Kategoria Trening

Niedzielny spacer

  • DST 81.69km
  • Czas 03:23
  • VAVG 24.14km/h
  • VMAX 32.57km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 marca 2016 | dodano: 20.03.2016

Tradycyjnie w niedzielne popołudnie wybrałam się na rowerowy spacer, tradycyjnie na leśną ścieżkę. Nadal wieje, ale czy to ma jakieś znaczenie...


Kategoria Po pracy

Spotkanie w Kazimierzu Dolnym

  • DST 215.09km
  • Czas 08:26
  • VAVG 25.50km/h
  • VMAX 54.48km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 marca 2016 | dodano: 19.03.2016

Piątek 18 marca godz. 11.15. Odbieram telefon:
- Cześć, nie przeszkadzam?
Ależ pytanie. Czy on może kiedykolwiek przeszkadzać.
- Będę jutro w Lublinie, przyjeżdżam do sklepu rowerowego obejrzeć rower. Może wyjedziesz na trasę, może do Puław i przejedziemy się razem. Będę z kolegą. Wyślę trasę na e-mail.
O godz. 14.00 z minutami odbieram e-mail z linkiem do trasy prowadzącej przez.... Kazimierz Dolny. Cóż za zbieg okoliczności. Planowałam wycieczkę do Kazimierza w towarzystwie znajomego z bs, a być może pojadę tam sama na przeciw Ricardo i jego kolegi.
Wieczorem wysyłam do Rysia sms z potwierdzeniem, że jadę i będę w Kazimierzu lub Puławach. Oni zamierzają dojechać do Kazimierza około godz. 10.00.
Postanowione. Rano gonię do Kazimierza na spotkanie z kumplem z kirgiskiej ekipy. Fajnie będzie znowu się spotkać i razem popedałować.

Nastawiam budzik na godz. 4.30, ale wstaje za kwadrans godz. 5.00. Spoglądam przez okno. Nie pada, a na dachu altanki nie ma szronu. Czyżby wbrew prognozom nie było przymrozku?
Ogarniam się, robię kanapki, picie w bidony, pakuję plecak i ruszam. Jest godz. 5.30. Poranek jest rześki, a nawet bardzo rześki. Jest jeden stopień na minusie. Mimo grubych skarpet marznę w nogi. Wiatr jest porywisty i zimny. Wieje lodem. Pierwsze 4 km jadę z wiatrem, przez kolejne 4 km wiatr jest boczny. Odbijam w kierunku Kocka i przez około 20 km mam wiatr w twarz. Dobrze, że ubrałam się na grubszą cebulkę i założyłam na koszulkę termiczną rowerową bluzę na długi rękaw. Wiatr przeszywa na wskroś.
Jadę w tempie poniżej oczekiwań. Czy udam mi się pokonać dystans 100 km w ciągu 4 godzin? Nie wiem, mam wątpliwości. Nogi mam jak z ołowiu, ledwo pedałuję, jakby zeszło ze mnie powietrze. Chciałam być w Kazimierzu przed Ryśkiem, zrobić kilka fotek przed ich przyjazdem i popedałować  wspólnie do Lublina. Nie wiem co się dzieje, czy to wiatr jest przyczyną mojej niemocy, czy zmęczenie akcją "Sprzątamy przed świętami". A może jestem za grubo ubrana? Zatrzymuję się. Bluza ląduje w plecaku. Teraz jest mi o wiele luźniej i o wiele chłodniej. Brrryyy... Jednak to nie był dobry pomysł. Szkoda czasu na kolejny postój i przebieranie. Rozgrzeje się kręcąc energiczniejsze młynki.
Wyjeżdżam na drogę nr K-19. Teraz mam boczny wiatr. Powinno być lepiej, ale czy jest. Sama nie wiem. Może jadę w ciut szybszym tempie. Zamierzałam jechać do Kazimierza skrótem przez Moszczankę, ale w tej sytuacji nie wiem czy to dobry pomysł. Gdy zastanawiam się, czy dojadę na czas i czy mimo wszystko jechać rowerowym skrótem, dzwoni telefon. To Rysiek. Są około 50 km przed Kazimierzem. Ja mam na liczniku 53 km. Teoretycznie brakuje mi do Kazimierza 47 - 57 km w zależności od wyboru skrótu. Mówię, że nie wiem, czy dojadę do nich w Kazimierzu i co słyszę w odpowiedzi - "ciśnij, ciśnij!"
"Ciśnij!" - dobrze mu mówić. Jem batonik góralka mleczna, zapijam tymbarkiem jabłko-mięta i... cisnę. Skracam trasę, nie jadę do Moszczanki tylko odbijam na Sobieszyn, a stąd przez Baranów do Żyrzyna. W ten sposób zaoszczędzę około 10 km i może zdążę...
Mam sprzyjający wiatr. Powoli zaczynam się rozjeżdżać. Cisnę i żałuję, że nie mogę pozwolić sobie na fotkowe postoje. Za Sobieszynem mijam łąki zalane wodą, ależ widok, a ja jadę... Wrócę tu prawdziwą wiosną, będzie jeszcze piękniej.
Dojeżdżam do Puław. Pozostało mi ostatnie 14 km.
Za Puławami pan policjant mierzy moją prędkość na laserowym mierniku prędkości. Żałuję, że wykręciłam tylko 30 km/h, mogłam docisnąć.
W Bochotnicy mój fotograficzny temperament bierze górę. Wyjrzało słońce, tak pięknie oświetla drogę, żal byłoby tego nie uwiecznić.

Chwila i dojeżdżam do Kazimierza. Sprawdzam telefon. Rysiek nie dzwonił, czyżby jeszcze nie dojechali.
Gdy ustawiam Speca do fotki na tle hotelu Spichlerz przemykają drogą dwaj rowerzyści. Co mi tam - wołam - Rysiu, Rysieekkk!!! To oni.

Fajnie jest znowu widzieć kumpla z kirgiskiej ekipy. Poznaję Tomka - kolegę Ryśka. Razem jedziemy na rynek. Panowie zostają na śniadanie, a ja kręcę się po rynku robiąc fotki.




Bardzo podoba mi się to zdjęcie. Moim zdaniem w tonacji retro jest ciekawsze.



Podglądam też kolegów

Jeszcze tylko pamiątkowa fotka przy Kazimierzowskiej studni i żegnamy urokliwe miasteczko nad Wisłą

Przez chwilę zastanawiam się, czy jechać z nimi, czy zostać, pozwiedzać... Czy ja będę w stanie jechać w ich tempie? Przecież Rysiek zapowiedział, że jadą z prędkością około 30 km/h. Jadę. Jest sprzyjający wiatr, a do Lublina tylko 50 km. Wprawdzie trasa usiana jest podjazdami, ale może dam radę. Zresztą, gdy sił zbraknie, pozostaje mi jeszcze charakter.
Na podjazdach Tomek nie miał sobie równych, świetnie jeździ. Na zjazdach obaj jechali jak szaleńcy :) Jednak poradziłam sobie. Trzymałam tempo, nie sięgałam do rezerw i myślę, że nie spowalniałam kolegów. Super się jechało.
W Lublinie jedziemy do mego zaprzyjaźnionego sklepu Metrobikes. To tu w ubiegłym roku kupiłam Speca i to tu już po świętach zgłoszę się z nim do serwisu. Spotykamy Grzesia, fajnie że dziś pracuje.
Rysio ogląda ostatni krzyk rowerowej mody, który zamierza nabyć.

Ja również wybieram coś dla siebie i jak stwierdził Rysio - teraz będę się ścigać jak biali ludzie. Zakup odbiorę po świętach, gdy przyjadę ze Specem na przegląd - nareszcie będę jak biały człowiek :)
Żegnam kolegów. Fajnie było się spotkać. Oni jadą na dworzec, a ja toczę się do domu.
Ricardo, Tomku - dziękuję za wspólną jazdę :)


Kategoria Wycieczki