Lipiec, 2016
Dystans całkowity: | 1240.11 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 70:53 |
Średnia prędkość: | 17.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.60 km/h |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 68.89 km i 3h 56m |
Więcej statystyk |
Szkocja.Inverness
-
DST
58.55km
-
Czas
04:19
-
VAVG
13.56km/h
-
VMAX
46.50km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny dzień, kolejny poranek, ale jakże inny!!! Nie pada i jest pogodnie.
Opuszczamy ukwiecony camping i ruszamy do Inverness
Do Inverness jedziemy ścieżką rowerową, a do samego miasta wjeżdżamy przez ogromny most
Widok z mostu...
Jesteśmy w Inverness.
Ruszamy dalej.
Dojeżdżamy do...
Osławionego potwora niestety nie spotkaliśmy :)
Opuszczany jezioro Loch Ness. Nasza droga wije się w górę i w górę, po czy jedziemy doliną
Robi się późno. Biwak rozbijamy w przepięknym miejscu - w lesie nad brzegiem jeziora, z widokiem na skarpę
Kategoria Szkocja 2016, wyprawy
Szkocja.W drodze do Inverness
-
DST
79.07km
-
Czas
04:08
-
VAVG
19.13km/h
-
VMAX
45.30km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny dzień, kolejny szaro-bury poranek...
Nasza wyprawa powoli zatacza koło. Ze względu na deszczową pogodę skracamy trasę powrotną do Edynburga. Rezygnujemy z dwóch pętelek wzdłuż wybrzeża. Na skrót jedziemy do Inverness.
Mży...
Dzisiaj nasza trasa prowadzi długimi odcinkami przez lasy.
Zatrzymujemy się nad wodospadem
Urzekają mnie kamienne mosty...
Na nocleg zatrzymujemy się przed Inverness, na campingu w mieście Digwall
Kategoria Szkocja 2016, wyprawy
Szkocja.Hebrydy-Wyspa Skye
-
DST
57.09km
-
Czas
03:33
-
VAVG
16.08km/h
-
VMAX
45.70km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny szaro-bury poranek...
Wstałam przed godziną 7.00, wzięłam prysznic, umyłam włosy. Buty i kurtka pozostawione na noc w jadalni w hostelu prawie wyschły. Na zewnątrz mży, a ja siedzę przy stole z kubkiem gorącej herbaty, rozmawiam z Maleństwem przez telefon - jest cudownie. W takich chwilach przekonuję się, jak niewiele potrzeba mi do szczęścia.
W ciągu ostatnich dni piłam bardzo mało wody i na efekt nie trzeba było długo czekać - odwodniłam się, mam opuchniętą twarz i dłonie. Dobrze, że zostaniemy w hostelu do południa, może choć trochę poprawię wodną kondycje swego organizmu.
Wyjeżdżamy około godz. 14.00. Dzisiaj zamierzamy wjechać na stały ląd.
Dojeżdżamy do miejscowości Kyle of Lochlash. Z daleka zauważam most Skye Bridge. Robi wrażenie.
Przejeżdżamy przez most i jesteśmy na stałym lądzie. Jeszcze fotka mostu z innej perspektywy...
...i jedziemy do Eilean Donan Castle - najbardziej rozpoznawalnego zamku w Szkocji, którego podobizna widnieje prawdopodobnie na większej liczbie
kalendarzy niż jakiegokolwiek innego zamku. Zamek jest ikoną Szkocji. Został odbudowany z ruin pomiędzy 1913 i
1932 rokiem.
Niestety jest niedziela i zamek jest zamknięty dla zwiedzających. Cóż, zwiedzanie odłożę na kolejny pobyt w Szkocji :)
Jedziemy dalej. Wspinamy się w górę. Ależ mamy widoki. Wkrótce będziemy jechać tą drogą. Jest bardzo widokowa.
Robi się późno. Rozbijamy obozowisko nad rzeką. Robimy kolację, Krzyś rozpala ognisko. Jest bardzo fajnie, tym bardziej, że przestało padać :)
Kategoria Szkocja 2016, wyprawy
Szkocja.Hebrydy-Wyspa Skye
-
DST
64.66km
-
Czas
04:39
-
VAVG
13.91km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
W nocy obudził mnie deszcz uderzający o ściany namiotu. Rano padało i lało na zmianę. Krzyś w przedsionku swego namiotu rozpalił polową kuchnię. Wystarczyło wyjść na zewnątrz po wrzątek na herbatę, aby po raz kolejny przekonać się, że wystarczy chwila, żeby nieźle zmoczyć ubranie. Postanawiamy, że przeczekamy deszcz. Około godziny 11.00 niebo jest nadal szaro-bure, ale deszcz ustał. Składamy namioty i ruszamy w kierunku destylarni Talisker. Pokonujemy kilka kilometrów i zaczyna nie padać, tylko leje, jak z cebra.
W strugach deszczu dojeżdżamy do destylarni. Jesteśmy przemoczeni. W butach chlupie mi woda...
Destylarnia Talisker to jedyna na wyspie Skye destylarnia whisky. Powstała w 1830 r. Koledzy decydują się na wycieczkę po destylarni, ja zostaję - nie jestem zainteresowana procesem destylacji i degustacją whisky.
A tak wygląda wnętrze poczekalni, recepcji i firmowego sklepu
i bohaterka dzisiejszej relacji
Około godz. 16.00 wyjeżdżamy z destylarni. Nadal pada i leje na zmianę. To prawdziwy pogodowo/deszczowy koszmar. Czy to się dzieje naprawdę? Szukamy noclegu pod dachem, ale znalezienie wolnego miejsca w sezonie urlopowym graniczy z cudem. Jednak szczęście nam dopisało. Udaje nam się znaleźć "miejsce" w hostelu, w jednej z mijanych miejscowości. Za 5 funtów od osoby możemy korzystać z kuchni oraz łazienki, dobre i to. Śpimy w namiotach - w hostelu nie ma wolnych miejsc.
Dodam, że, na rozgrzewkę, aby się nie rozchorować, kosztuję whisky Talisker. Nie jestem koneserem, ale ten trunek ma.... hmm... duszę. Taki specyficzny smak - w ustach czuć dym z wędzarni. Krzyś udziela mi wskazówki, jak pije się whisky - należy wziąć w usta mały łyk, przełknąć i wypuścić powietrze nosem :) Faktycznie to działa! Ta whisky ma wyjątkowy i niepowtarzalny smak, a może po prostu jest pyszna ;) A jednak, nawet taki abstynent, jak ja skusił się na łyk whisky Talisker. A co tam, przecież jestem na wakacjach w Szkocji - mlekiem i whisky płynącej :)
Kategoria Szkocja 2016, wyprawy
Szkocja.Hebrydy-Wyspa Skye
-
DST
82.77km
-
Czas
05:23
-
VAVG
15.38km/h
-
VMAX
47.40km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak ten czas szybko leci... O godz. 10.00 opuszczamy urokliwy apartament i wyruszamy na trasę. Witaj Isle of Skye!!!
Wyspa
Skye jest drugą co do wielkości (1700 km²) wyspą Szkocji, położoną
najbardziej na północ w archipelagu Hebrydów Wewnętrznych. My będziemy
przemierzać południową część wyspy i na stały ląd wjedziemy przez most
Skye Bridge w miejscowości Kyle of Lochlash.
Dzień zapowiada się pogodny. Rozrzucone w dolinie białe domy wyglądają bajkowo
Pierwszy przystanek robimy na Kilt Rock. Kilt to noszona przez Szkotów spódniczka w kratę
będącą symbolem danego klanu, jednak w tym przypadku chodzi o prawie
100-metrowej wysokości klif. Podziwiamy go z punktu widokowego. Rzeczywiście
wygląda, jakby ozdobiono go kraciastym wzorem. Dodatkowym urozmaiceniem
skalnego urwiska jest wstęga spadającego z niego wodospadu
Jedziemy w kierunku największego miasta na wyspie - Portrre. Mijamy kolejne urokliwe miejsca...
Zatrzymujemy się na parkingu u podnóża góry Storr. Idziemy ścieżką
zobaczyć z bliska Old Man of Storr (Starzec ze Storr) – bazaltową
iglicę u stóp góry Storr. Ależ mamy widoki...
I już Old Man of Storr
A tak wygląda nasza droga do Portrre widziana z podnóża góry Storr.
Dojeżdżamy do Portrre.
Może by tak pofantazjować fotograficznie....
Widok na port
Jedziemy dalej. To był wyjątkowy dzień, dzień bez deszczu z pięknymi widokami.
Nocujemy na wzgórzu na wrzosowisku, tak, to był piękny dzień i urokliwy wieczór...
Kategoria Szkocja 2016, wyprawy
Szkocja. Hebrydy-Wyspa Harris
-
DST
64.26km
-
Czas
04:38
-
VAVG
13.87km/h
-
VMAX
49.40km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nasz prom na wyspę Harris odpływa o godz. 7.15. Wstajemy o godz. 5.00. Jemy śniadanie, pakujemy sakwy. Ubranie rowerowe i buty prawie wyschły... Cóż, takie są uroki rowerowania po Szkocji...
Dzisiaj zamierzamy w przejechać wyspę Harris - dotrzeć do miejscowości Tarbert i stąd promem o godz. 11.50 przeprawić się do Uig na wyspie Skye.
Opuszczamy nasz urokliwy domek na plaży.
Wsiadamy na prom - nie pada, ale niebo nie wróży dobrej pogody
Po około 40 minutach rejsu cumujemy do brzegu. Jestem bardzo ciekawa tej wyspy. To właśnie Lewis and Harris w
Hebrydach Zewnętrznych została w 2014r. najpiękniejszą wyspą w Europie. Północna część wyspy zwana jest Lewis, południowa -
Harris, a obie części przedzielone są umowną granicą. Różnią się też
krajobrazem. My przemierzymy jedynie Harris, tj. południową część, która jest poszarpana niewysokimi górami. Przed nami dystans około 34 km.
Jest pięknie, mimo szaro-burego nieba i padającej mżawki...
...długie piaszczyste plaże oblane turkusowymi wodami
oraz klify, cisza i pustka, po prostu raj
Deszcz zaczyna przybierać na intensywności i mgła jest coraz gęstsza. Nasza droga prowadzi przez groblę, po czym wije się pośród skał - wyżej i wyżej
Jeszcze tylko zjazd i dosłownie w ostatniej chwili wsiadamy na prom w Tarbert
Półtorej godziny rejsu to zdecydowanie za krótko, aby się osuszyć.
W Uig zamierzamy zatrzymać się na nocleg pod dachem. niestety w hotelu i hostelu nie ma miejsc. Jedziemy dalej...
Podjazd, zjazd, nadzieja na wolne miejsce w B&B i... jedziemy dalej. Już nie pada, a leje, do tego masakrycznie wieje w twarz. Dwa razy wiatr spycha mnie z drogi. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłam...
Kolejny hostel, kolejne B&B i... jedziemy dalej.
Jednak szczęście nam sprzyja! Udaje się nam wynająć APARTAMENT - dwie sypialnie, salon, kuchnia, łazienka, za jedyne 100 funtów! Cena - koło 600 zł za noc - kosmos, ale dzisiaj zapłacilibyśmy każdą cenę, aby spać pod dachem.
Jak dobrze jest wziąć gorący prysznic, napić się herbaty, zjeść ciepłą
kolację. Nic, tylko rowerowe burżujstwo, ale jakże przyjemne. Dodam, że zrobiliśmy pranie -
na wyposażeniu mieliśmy pralkę.
Ciężko będzie jutro rozstać się z tą odrobiną luksusu...
Kategoria Szkocja 2016, wyprawy
Szkocja. Hebrydy-Wyspy Eriskay, South Uist, North Uist
-
DST
98.10km
-
Czas
04:42
-
VAVG
20.87km/h
-
VMAX
48.70km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
"Kochani, wstajemy" - budzi nas Krzyś. Jest godz. 5.15. Może jeszcze kilka minut... Zaczyna się kolejny dzień naszej wyprawy, kolejny dzień nadziei, że dzisiaj nie będzie padało. Poranek jest pochmurny, ale nie pada.
O godz. 7.00 odpływa prom na wyspę Eriskay. Na przystań mamy zaledwie kilka kilometrów. Docieramy tam na suchym kole. Może aura oszczędzi rowerzystów z dalekiej Polski?
Po 40 minutach rejsu cumujemy na wyspie Eriskay. Nie pada. Przystań jest bardzo podobna do przystani na wyspie Barra. Na poczekalni rozkładamy polową kuchnię i jemy śniadanie w towarzystwie Polaka/rowerzysty mieszkającego od 10 lat w Szkocji.
Nie pada! Może aura oszczędzi rowerzystów z dalekiej Polski? Dzisiejszy dzień zapowiada się bardzo pracowicie. Zamierzamy przemierzyć wyspy Eriskay, South Uist, North Uist i z tej ostatniej odpłynąć promem o godz. 19.00 na wyspę Harris.
Opuszczamy przystań i zaczyna padać. Ulewny deszcz i porywisty wiatr będą nam towarzyszyć do samej przystani na wyspie North Uist.
My nie jedziemy, my pędzimy! Dzisiaj wiatr jest naszym sprzymierzeńcem.
Wyspy Eriskay i South Uist oraz South Uist i North Uist połączone są groblami. Deszcz i wiatr z każdą godzina przybierają na sile. Zziębnięci i przemoczeni docieramy na przystań. Darek wylewa wodę z butów...
Podejmujemy decyzję o noclegu na poczekalni. Obawiamy się, że na wyspie Harris możemy mieć problem ze znalezieniem noclegu pod dachem. Cóż, zawsze marzyłam o wakacjach w domku na plaży z widokiem na ocean.
Gdy odpływa ostatni prom i poczekalnię opuszczają ostatni pasażerowie, rozkładamy kuchnię polową, parzymy herbatę, robimy kolację...
Kategoria Szkocja 2016, wyprawy
Szkocja. Hebrydy-Wyspa Barra
-
DST
59.09km
-
Czas
03:43
-
VAVG
15.90km/h
-
VMAX
44.20km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Budzi mnie wołanie Krzysia - "kochani wstajemy". Poranek jest pochmurny, ale nie pada. Jemy wspólnie śniadanie, składamy namioty i ruszamy do Oban - miasta portowego, z którego odpłyniemy na wyspę Barra.
Dojeżdżamy do jeziora Loch Awe uznawanego za trzeci, co do wielkości zbiornik wodny na
terenie Szkocji. Jedziemy drogą główną, gdy nagle naszą uwagę przykuwa gotycki kościół. Jest to Saint Conan's Kirk. Zostawiamy rowery na małym parkingu w pobliżu. Zaskakujące miejsce, które o dziwo - można zwiedzać bez biletów. Kościół jest malowniczo położony na stromym brzegu jeziora. Ciekawa architektura - krużganki, podpory, rzeźby i inne detale robią wrażenie.
Wnętrze zaskakuje swoją przestrzenią. Aktualnie w kościele trwają prace renowacyjne. Warto było się
zatrzymać.
Odbijamy z drogi głównej. Teraz jedziemy doliną. Jest pięknie mimo padającego od dłuższej chwili ulewnego deszczu. Zatrzymuję się pod rozłożystym drzewem i robię fotkę.Nasz droga jest bardzo malownicza.
Dojeżdżamy do Oban. Kupujemy bilety na prom.
Deszcz nie ustaje. Cieszę się z podróży promem - będzie można choć trochę przeschnąć.
Podróż na wyspę Barra trwa 5 godzin. Zaskakujące jest jak w Szkocji może zmieniać się pogoda. W czasie rejsu pokazało się słońce! Niesamowite!
Około godziny 19.00 cumujemy w największej miejscowości na wyspie - Castle
Bay, która swoją nazwę zawdzięcza znajdującemu się w zatoce portowej zamkowi. Barra wita nas błękitnym niebem!
Wyspa zajmuje powierzchnię około 60km2. Nazywana jest przez niektórych
Hebrydami w miniaturce, bo ukształtowanie jej powierzchni łączy w sobie
cechy innych wysp archipelagu: białe piaszczyste plaże, skaliste szczyty górskie i zielone pastwiska.
Barra, podobnie jak inne wyspy archipelagu jest bezdrzewna! Ciekawostką jest to, że na wyspie znajduje się lotnisko na plaży, z którego można korzystać jedynie w czasie odpływu, bo przypływ całkowicie przykrywa pas startowy
wodą.
Jestem zauroczona wyspą. To cudowne miejsce, po prostu raj. Cisza, spokój, można się wyciszyć i zapomnieć o codziennym pośpiechu.
Rozbijamy namioty na zielonym zboczu nad jeziorem. Wieje wiatr. Nie ma meszek. Jaki piękny jest wieczór na wyspie Barra.
Kategoria Szkocja 2016, wyprawy
Szkocja. W drodze na Hebrydy
-
DST
100.09km
-
Czas
06:20
-
VAVG
15.80km/h
-
VMAX
44.40km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj wyruszamy na Hebrydy - wyspy rozsiane u wybrzeży Szkocji.
Poranek jest rześki, ale nie pada. Może to dobry znak, może Szkocja zrobi nam niespodziankę w postaci czternastu dni bez deszczu?
Po śniadaniu jedziemy na spotkanie z Martą. Ona towarzyszy nam w drodze na dworzec. Zamierzamy pociągiem dojechać do miasta Dumbarton, a stad już na rowerach do portu w Oban, skąd odpływa prom na wyspę Barra.
Dumbarton powitało nas mżawką, która zamieniła się w deszcz i przeszła w ulewę. Zgodnie z prognozą ma padać do godziny 19.00.
Jedziemy ścieżką rowerową położoną wzdłuż drogi głównej.
Zatrzymujemy się malowniczym miasteczku
Luss położonym na zachodnim brzegu jeziora Loch Lomond,
pomiędzy Tarbet i Balloch. Najprawdopodobniej pierwsi mieszkańcy osiedlili się tutaj w roku
1300. W tamtych czasach Luss znane było jako Clachan Dhu – ciemna
wioska – ze względu na cień rzucany przez otaczające ją wzgórza.
Od 1368 r. było w posiadaniu wodzów klanu
Colquhoun, noszących od tego czasu tytuł Laird of Luss.
Dziś Luss to przyjemne, kolorowe miasteczko, które odwiedza wielu
turystów. Na uwagę zasługuje malutki kościółek wybudowany w
1875 roku i otaczający go niewielki cmentarz z nagrobkami datowanymi na
VII i VIII wiek.
Jedziemy dalej drogą wijącą się wzdłuż zachodniego brzegu jeziora Loch Lomond. Widoki mamy urokliwe...
W miasteczku Tarbet żegnamy jezioro Loch Lomond. Kierujemy się na zachód w stronę Oban.
Zgodnie z prognozą deszcz ustaje wczesnym wieczorem. Rozbijamy namioty na leśnej polanie. Towarzyszą nam meszki. Są wszędzie - w namiocie, kubku z herbatą, menażce z zupą, wszędzie, dosłownie wszędzie...
Kategoria Szkocja 2016, wyprawy
Szkocja.Witaj Szkocjo!
-
DST
20.99km
-
Czas
01:37
-
VAVG
12.98km/h
-
VMAX
42.40km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kraków lotnisko w Balicach godz.10.55.
Wraz z dwoma kolegami z kirgiskiej ekipy - Darkiem i Krzysiem lecimy do Edynburga. Przez najbliższe dwa tygodnie będziemy wędrować po Szkocji.
Edynburg godz. 12.40.
Wylądowaliśmy. Witaj Szkocjo!
Na lotnisku jesteśmy umówieni z Martą - Ememką. Gdy składamy rowery podchodzi do nas uśmiechnięta dziewczyna. To Marta. Pomaga nam w stawianiu pierwszych kroków na naszym wakacyjnym szlaku - pokazuje na mapie drogę na camping, zabiera do swego mieszkania kartony na rowery. Umawiamy się z nią na wieczorne zwiedzanie Edynburga i ruszamy w drogę.
Po ostatnich upałach edynburska aura jest bardzo orzeźwiająca. Jadę w kurtce i wcale nie jest mi za ciepło. Przelotnie mży deszcz.
Na camping dojeżdżamy po dłuższej chwili. Trochę błądzimy, a może nie błądzimy tylko wolniej przyzwyczajamy się do ruchu lewostronnego.
Za camping płacimy 45 funtów. Rozbijamy namioty. Zabrałam "maleństwo". Namiocik jest jednoosobowy. Jego zaletą jest mała waga i niewielkie gabaryty po złożeniu, tylko, czy ja się w nim zmieszczę ze swoim ekwipunkiem? Cóż, nie ma rady, będę musiała sobie poradzić.
Rezygnujemy z wieczornego zwiedzania Edynburga. Jesteśmy znużeni podróżą. Spotkamy się z Martą jutro przed wyjazdem do Dumbarton.
Kategoria wyprawy, Szkocja 2016