Maj, 2021
Dystans całkowity: | 1086.25 km (w terenie 135.00 km; 12.43%) |
Czas w ruchu: | 42:50 |
Średnia prędkość: | 23.04 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.38 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 83.56 km i 3h 53m |
Więcej statystyk |
Wigilia Dnia Dziecka
-
DST
55.04km
-
Czas
02:00
-
VAVG
27.52km/h
-
VMAX
40.94km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie zamierzałam po pracy iść na rower. Jutro wracam do Warszawy i jak zawsze przed wyjazdem wypada zrobić w domu jeszcze to i tamto. Ale jak to mówią "roboty nie przerobisz", więc... Pogoniłam na rower. Zrobiłam sobie rowerowy prezent w wigilię Dnia Dziecka :)
Kategoria Po pracy
Miesięczniaczek :)
-
DST
100.60km
-
Czas
04:00
-
VAVG
25.15km/h
-
VMAX
36.63km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niestety prognozy sprawdziły się. Miało padać i padało, a nawet sypnęło gradem. A do tego wiało. Czekałam na pogodowe okienko. Kilka minut po godz. 15.00 zdecydowałam, że jadę, choć tak naprawdę wcale mi się nie chciało opuszczać domowe pielesze. Ale, przecież miesięczniaczek sam się nie przejedzie. Tylko czy ja tak naprawdę chcę dziś dojechać miesięczniaczka? Dopadł mnie leń... Jadę, na jutro zostanie mniej :)
Ruszam w kierunku wojewódzkiej. Tylko, czy ja naprawdę chcę jechać w tym kierunku? Przecież nad wojewódzką wiszą ciemne chmury. Pokonuję kilometr, może ciut więcej i zawracam. Teraz jadę trasą treningowej setki. Jak mi się nie chce! Jak nie ja, jadę i zerkam na licznik. O matko, dlaczego tak wolno zmieniają się cyferki?! Może dlatego, że jadę pod wiatr? Jak mi się nie chce! W głowie układam plan. Dojadę do drugiego ronda i zawracam. Wykręcę +- 40 km i na dziś koniec. Jutro dokręcę resztę. Wjeżdżam na drugie rondo. Przecież nie wypada tak szybko wracać do domu. Zjeżdżam w pierwszy zjazd. Dojadę tylko do Radzynia i wracam tą samą drogą do domu. Do domu, do domu, do domu! Dalej katuję siebie i rower. Cyferki na liczniku nie chcą zmieniać się szybciej. Rondo na rogatkach Radzynia. Nareszcie! A teraz do domu, do domu, do domu! Wiatr mam sprzyjający. Tylko co z tego, skoro mam pasażera na kole - lenia! Znowu jestem na drugim rondzie. Może jednak dokręcę do 70 km i będzie miesięczniaczek. Jadę do Czemiernik. W tym miesiącu odkryłam na tej trasie nowy asfalt. Dawno mnie tu nie było.
Czemierniki to urokliwa miejscowość na Lubelszczyźnie z bogatą historią. Wizytówką Czemiernik jest pałac Firlejów i kościół pw. Św. Stanisława Biskupa Męczennika. Piękna budowla, wielokrotnie uwieczniana przeze mnie na zdjęciach.
Mijam kościół i jadę w kierunku pałacu. Szukam miejsca na "ładny kadr".
Wzniesiony przez bpa Henryka Firleja w XVII w. zespół pałacowo - obronny stanowi wyjątkowy w skali kraju przykład siedziby magnackiej i fortalicium w typie palazzo in fortezza.
Pałac uwieczniony na zdjęciu, a ja nie wiem, którą droga wracać do domu, skrótem, czy rowerowym skrótem z fatalną nawierzchnią? Znowu mam w głowie gonitwę myśli. Skoro dzisiaj jadę, jak za karę, czy trasa jest istotna? Wracam do drugiego ronda. Potem jeszcze odbijam w boczną drogę w kierunku... Czemiernik :) Dwa kilometry w przód i zawracam. Kiedy ja tak ostatnio kluczyłam? Jadę noga za nogą. Jak mi się nie chce, ale miesięczniaczka chyba przywitam! Dojeżdżam do mojej wojewódzkiej. Licznik pokazuje 65 km. Zostało 5 km! Udało się, właśnie tyle mam dokręcić do domu. Tylko ta średnia, porażka! W sumie 24 i coś km/h wygląda lepiej przy 100 km :) Nie chce mi się, ale co tam, dojadę brakujące kilometry na ścieżce. Pogoda się poprawiła, nawet wyjrzało słońce. Jadę jak za karę, tylko dlaczego, przecież sama chciałam?! Jak miło zobaczyć na liczniku 80 km. Zawracam:) Do domu, do domu, do domu!!! Wiatr mam chyba niekorzystny, ale do domu, do domu, do domu podziałało jak Red Bull. Ja nie jadę, ja pomykam :) Nareszcie, moja drożyna i mój domek ;)
I tak, nie wysilając się, nie goniąc, noga za nogą, niespiesznie z leniem na kole wymęczyłam setkę i dojechałam miesięczniaczka. A najlepsze jest to, że przechytrzyłam deszcz. U nas lało, a ja klucząc, zawracając, odbijając w boczne drogi przejechałam 100 km bez kropli deszczu :)
Niespiesznie
-
DST
70.48km
-
Czas
02:40
-
VAVG
26.43km/h
-
VMAX
37.41km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy zakręciłam się po domu i wyszłam na rower. Tak tylko na chwilę, aby rozprostować nogi. Wybrałam ścieżkę rowerową. Nie chciałam gonić, pomykać, trenować. Ot, tak niespiesznie jechać i cieszyć się pogodnym popołudniem.
Kategoria Po pracy
Test Gravela
-
DST
65.00km
-
Sprzęt Gravel
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kupiłam kolejny rower :) To mój pierwszy raz, kiedy weszłam do sklepu, tylko po to, aby obejrzeć nowości i wyszłam z rowerem. Może nie do końca, bo rower przyjechał w paczce :)
Dzisiaj po raz pierwszy wybrałam się na krótką przejażdżkę :)
Rowerek, prowadzi się bardzo dobrze. Już go lubię.
2021-05-20
-
DST
74.08km
-
Czas
02:50
-
VAVG
26.15km/h
-
VMAX
41.14km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
:)
Kategoria Po pracy
2021-05-18
-
DST
50.06km
-
Czas
01:59
-
VAVG
25.24km/h
-
VMAX
36.63km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czar pogodowy prysł. Po południu nadciągnęły deszczowe chmury i wzmógł się wiatr. Ciut zmokłam i ciut sponiewierał mnie wiatr :)
Kategoria Po pracy
2021-05-17
-
DST
65.13km
-
Czas
02:25
-
VAVG
26.95km/h
-
VMAX
34.87km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
:)
Kategoria Trening
Białe podkolanówki
-
DST
120.84km
-
Czas
04:26
-
VAVG
27.26km/h
-
VMAX
48.38km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po porannej akcji "Pączki" i przedpołudniowej akcji "Wszystkie ręce do sadzenia kwiatów" przyszła godzina 14.00. Godzina zero, godzina rowerowa! Plany były o wiele ambitniejsze, ale czasem trzeba dać pierwszeństwo pączkom i kwiatom.
Synoptycy straszyli nasz Wschód deszczem. Gdzieś w oddali błąkały się po niebie ciemne chmury. Trudno, najwyżej ciut mnie zmoczy. Zamierzałam jechać treningowo. Nudzi mnie ta treningowa trasa, jej jedyny plus jest taki, że można wykręcić setkę po dobrym asfalcie. Zaraz po starcie zatrzymuję się na fotkę. Słyszę nadjeżdżające z tyłu auto. Schodzę z asfaltu i wtedy pojawił się On. Mężczyzna w białych podkolanówkach. Pomykał na szosówce. Poczekałam aż przejedzie auto i pogoniłam za białymi podkolanówkami. Mieliśmy wiatr w plecy. On +- w moim wieku. Pedałował, a ja jak ta durna za nim :) Czy go dojdę, czy mi się uda. Odjechał za daleko. Spinam się i gonię ile tchu. Przed oczami, jak kadry z filmu przelatują sprinty i pościgi na maratonach. To były czasy. Wracam do rzeczywistości. Droga lekko spada. Licznik pokazuje 48 km/h. Jestem coraz bliżej białych podkolanówek... Rondo, nie mam za dobrej techniki, zwalniam. Widzę, jak mężczyzna zerka w moim kierunku. A może on też się spina i goni ile tchu. Znowu zwiększa się dystans między nami. Szybciej kręcę młynki. Już, już, już!!! Dzieli nas kilka metrów, jeszcze chwila i podziękuję nieznajomemu w białych podkolanówkach za podkręcenie tempa... I wtedy on odbija w boczną drogę. Już się nie ścigam. Jadę w swoim tempie +- 30 km/h. Wiatr jest nadal korzystny. Dojeżdżam do Radzynia. Odbijam w drogę nr 63. Mam boczny wiatr. Błękit na niebie zastępuje szarość. Kropi deszcz. Uciekam przed tą szarością. Jadę pochylona, walczę z wiatrem. Na drodze panuje duży ruch. Auto, za autem. A tydzień temu błąkaliśmy się z Trekiem bezdrożami... Wzmaga się wiatr. Przede mną pojawiają się ciemnogranatowe burzowe chmury. Błyskawica! Jeszcze kilometr, dwa. Kolejna błyskawica. Na liczniku mam 53 km. Zawracam. Tym razem nikogo nie ścigam, tylko uciekam przed burzą! Wiatr mi pomaga. Zmienił ciut kierunek i wieje z boku z akcentem w plecy. Spinam się i pomykam ile tchu :) Przed Radzyniem dogania mnie deszcz. Zjeżdżam z drogi nr 63. Teraz mam czołowy wiatr. Deszcz ustaje, ale wiatr... Nie walczę z nim - jadę, po prostu jadę. Telefon. To Młody. Pyta gdzie jestem i czy nie zmokłam. Wyczuwam, że dzwoni, aby zapytać, czy nie przyjechać po mnie :)
Na niebie pojawia się błękit. Dojeżdżam do wojewódzkiej. Asfalt na ścieżce jest mokry, nawet bardzo mokry. A mi się udało. Wstrzeliłam się w pogodowe okienko i nie zmokłam. Teraz rozumiem troskę mego Syna :)
Na ścieżce dokręcam do 120 km. Dojeżdżam do domu...
Kategoria Trening
Treningowo
-
DST
100.89km
-
Czas
03:37
-
VAVG
27.90km/h
-
VMAX
35.65km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
:)
Kategoria Trening
2021-05-13
-
DST
34.55km
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
:)
Kategoria Praca w stolicy