Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2025

Dystans całkowity:134.22 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:01:57
Średnia prędkość:25.71 km/h
Maksymalna prędkość:36.04 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:33.55 km i 1h 57m
Więcej statystyk

Dzień 3 - w drodze do Theth

  • DST 34.10km
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 września 2025 | dodano: 25.10.2025

Noc była całkiem ciepła, poranek zaś dosyć rześki. Wystarczyło jednak aby pokazało się słońce i zrobiło się bardzo przyjemnie. 
Kanapki z pasztetem podlaskim z Polski i herbata okazały się idealną kompozycją śniadaniową :)
W drogę wyruszam po godz. 10.00. Bez pośpiechu. Zupełny luz. Jestem przecież na wakacjach. Kierunek Theth. 
Jadę za znajomym. On za Rrapsh-Starja odbija z trasy SH20 w boczną drogę. To raczej asfaltowa ścieżka. Bardzo urokliwa. Widoki są niesamowite. 





Mijam rozrzucone wzdłuż drogi domy. Niektóre są zniszczone i opuszczone. Z mapy wynika, że jadę przez wieś/osadę Kastrat.

Dojeżdżam do Bratosh. To już większa miejscowość. Znajduje się tu bar/kawiarnia, sklep, kościół. Na chwilę zatrzymuję się w barze. Kupuję colę. Z pomocą tłumacza Google rozmawiam z miejscowymi. 



Ruszam dalej. Przed osadą Goraj-Budishë na horyzoncie pokazuje się Skadarsko jezero - Jezioro Szkoderskie. Cudowny widok. Mogłabym patrzeć i patrzeć. Jestem zauroczona. Chcę zapamiętać każdy kilometr tej niesamowitej drogi, każdą chwilę, aby móc wracać do tego dnia myślami. 


Dojeżdżam do Zagorë. Na chwilę zatrzymuję się w sklepie. Kupuję wodę i ciastka. Znowu ciasteczka, a przecież postanowiłam ograniczać słodycze :) 
Dojeżdża do głównej drogi SH21. Dojadę nią do Theth. Jakież jest moje zdziwienie. Droga jest wąska, nie przypomina naszych wojewódzkich. Ruch jest spory. Oprócz samochodów i motocykli uczestnikami ruchu są też krowy! Chodzą luzem niczym się nie przejmując. 



Droga wije się w górę. Widoki są niesamowite. Góry przepiękne. Wyprzedzają mnie auta na numerach rejestracyjnych z Francji, Szwajcarii, Czech, Niemiec, Austrii i oczywiście Polski. W  Dedaj spotykam znajomych motocyklistów. Zatrzymali się w restauracji na obiad. Ja nie jestem głodna. Zjem obiado-kolację. Chcę dojechać przed zmierzchem do Bogë.
 Zbliża się godz. 18.00. Zaraz zajdzie słońce. Do Bogë pozostało około 4 km. Wydaje się, że to takie nic, a jednak na górskich drogach odległość odmierza się inaczej.
Ja pewnie bym dojechała, ale znajomy został w tyle.
Zatrzymuję się na campingu. Całkiem przyjemne miejsce. Jest restauracja, można coś zjeść oraz skorzystać z Wi-Fi. Cena też jest zachęcająca. Płacę 5 euro za nocleg. Rozbijam namiot i idę na kolację. Kolacja jest na słodko. Racuchy, jak u mojej babci Marysi i zielona herbata. Takich racuchów nie jadłam od dzieciństwa.



Dzień dobiega końca.


Kategoria Albania 2025, wyprawy

Dzień 2 - Rrapsh - Starja

  • DST 38.98km
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 września 2025 | dodano: 25.10.2025

Obudziłam się o godz. 5.30. Emocje wzięły górę. W głowie mam natłok myśli. Jak będzie, czy po tak długiej przerwie poradzę sobie na górskich serpentynach... Wstaję. Idę na rekonesans okolicy. W pobliżu jest piekarnia (Pekara Montenegro), market Idea, Targ. Robię zakupy na śniadanie i bezskutecznie szukam butli z gazem do swego palnika. Butle turystyczne są, ale na wbijane palniki, a mój jest wkręcany. Znalazłam nawet komplet - butlę z palnikiem. Jednak palnik był dosyć duży i miałabym problem z ulokowaniem takiego cudeńka w sakwie. Trudno, będę korzystała z kuchenki wielopaliwowej znajomego. On nie robi z tego powodu problemu. 
Pensjonat opuszczam po godz. 9.00. Z Podgoricy wyjeżdżam drogą R-27. Widok przedmieścia stolicy Czarnogóry jest dla mnie szokujący. Dosłownie wszędzie są tony śmieci. 
Jadę wzdłuż rzeki Cijevna. Mijamy Dinošę, Cijevne. Droga pnie się w górę. Jest bardzo widokowa. 


Jak się nie ekscytować! Jest pięknie! Góry, rower, wiatr na twarzy, wolność! Jak bardzo mi tego brakowało!  
Do przejścia granicznego jest około 27 km. Celnik patrzy na mój paszport i mówi Polska - tak, tak, dobrze, dobrze. Pewnie często odprawia rodaków, skoro tak DOBRZE mówi po polsku :)
Witaj Albanio, witaj przygodo!
Wjeżdżam na drogę Rruga Postes, a następnie na SH-20. Dawno nie oglądałam takich widoków. Jest bardziej niż pięknie! 
 

Nie jestem jedynym uczestnikiem ruchu. Co chwila mijają mnie motocykliści. Być może przyciągają ich serpentyny. 




Zatrzymuję się na chwilę na punkcie widokowym. Spotykam tu motocyklistów z Polski. Jest wśród nich dziewczyna. Wymieniamy uprzejmości. Jak fajnie spotkać rodaków. Oni odjeżdżają, a ja w samochodowym barze kupuję colę. Patrzę w dół i jestem z siebie dumna. Mimo braku kondycji, dałam radę. To dobrze wróży na kolejne dni rowerowej włóczęgi. 
Zaraz zaczyna się zjazd. Dojeżdżam do wsi Rrapsh - Starja. W sklepie kupuję na kolację owoce - banany, brzoskwinie i oczywiście ciasteczka na deser. Właściciel sklepu jest bardzo miły. Pozwala rozbić biwak za budynkiem. 
Jeszcze przed zachodem słońca rozkładam namiot.
Dzień dobiega końca.


Kategoria wyprawy, Albania 2025

"Smak i zapach pomarańczy" - czyli rowerem przez Albanię. Dzień 1 - Podgorica

  • DST 11.00km
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 września 2025 | dodano: 25.10.2025

15 września 2025 r. Kraków godz. 7.00. Jestem na lotnisku w Balicach. Trudno uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Po bardzo długiej przerwie jadę na WYPRAWĘ! Dołączyłam do Forumowicza z Forum rowerowego podrozerowerowe.info. Wspólnie będziemy przemierzać Prokletije/Bjeshkët e Nemuna/Góry Przeklęte! Lecę do Podgoricy, a stąd już na dwóch kołach jadę do Albanii. Nie wierzę! A jednak :)
Podgorica godz. 13.45. Lądujemy.
W Czarnogórze przywitało mnie piękne słońce i góry na horyzoncie! Nie wierzę! A jednak :)
Zaczynam od złożenia roweru.

Pomaga mi znajomy. Zakładam sakwy i mój Scotuś jest gotowy do drogi.
Znajomy rozebrał swój rower wręcz na czynniki pierwsze i złożenie go zajęło mu sporo czasu. Zbliża się godz. 17.00. Decydujemy, że przenocujemy w Podgoricy pod dachem. W trasę wyruszymy następnego dnia. Pierwotny plan był taki, że od razu jedziemy w kierunku granicy i nie zarezerwowaliśmy noclegu. Z pomocą przychodzi mój Garmin. Szukam najbliższego hostelu. Nawiguję. Dosłownie na ostatnich metrach mylę się i mijam docelową ulicę. Zamiast do hostelu dojeżdżam pod kilkupiętrowy blok. Tym razem z pomocą przychodzi nastolatek. Wskazuje drogę do znajdującego się nieopodal pensjonatu. Wszystko pod kontrolą. Jest ok. Mam nocleg!
Przed snem myślę o kończącym się właśnie dniu. Czy zapomniałam coś jeszcze oprócz licznika? Dobrze, że mam ze sobą Garmina... Zasypiam...


Kategoria wyprawy, Albania 2025

sobota w domu

  • DST 50.14km
  • Czas 01:57
  • VAVG 25.71km/h
  • VMAX 36.04km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 września 2025 | dodano: 09.09.2025


Kategoria Trening