Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening

Dystans całkowity:10629.68 km (w terenie 5.00 km; 0.05%)
Czas w ruchu:423:44
Średnia prędkość:24.91 km/h
Maksymalna prędkość:50.93 km/h
Liczba aktywności:145
Średnio na aktywność:73.31 km i 2h 57m
Więcej statystyk

Czwóreczka z przodu licznika :)

  • DST 72.18km
  • Czas 02:44
  • VAVG 26.41km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 marca 2015 | dodano: 25.03.2015

Ostatnio narzekałam na wiatr. Dzisiaj miała pojawić się nowa cyferka z przodu licznika i pomyślałam, że dobrze byłoby sprawdzić siebie, swoje możliwości - czy to oby na pewno wiatr mi przeszkadza w wykręceniu wyższej średniej. Warunki do kręcenia średniej były wręcz idealne - PRAWIE bezwietrznie, aż trudno w to uwierzyć. Ustawiłam licznik na wskazania średniej prędkości i w drogę! Pognałam na średnie kółeczko przez leśną ścieżkę.
Szybciej! Nie pozwól aby prędkość spadała poniżej 26 km/h!  Dasz radę! Możesz! Kręć, szybciej! Powtarzałam w myślach.
Na 53 km pojawiła się na liczniku średnia 26 km/h. Pozostało utrzymać ją na dystansie około 18 - 19 km.
Takiej średniej na Scottcie jeszcze w tym sezonie nie wykręciłam. Będzie super, jeśli dam radę. Pedałowałam starając się nie dopuścić do spadku prędkości poniżej 26 km/h i... Udało się. W ten sposób mam dzisiaj potrójne święto - nowa cyferka na liczniku, w tym druga nowa cyferka na liczniku w miesiącu marcu, a do tego wykręcona w najwyższej, w tym sezonie średniej na Scottcie :)


DST: 72,18 km
Czas: 02:44
V AVG: 26,41 km/h
V MAX: 43,60 km/h 


Kategoria Trening

Podążać za marzeniami

  • DST 52.14km
  • Czas 01:55
  • VAVG 27.20km/h
  • VMAX 41.30km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 marca 2015 | dodano: 19.03.2015

Dzisiaj po raz pierwszy jechałam na szosówce, nie licząc oczywiście ubiegłorocznego pomykania po chodniku przed sklepem rowerowym na odcinku kilkudziesięciu metrów. Trudno ubrać w słowa wrażenia i emocje jakie mi towarzyszyły. Było niesamowicie. Ten rower nie jedzie, on płynie. Chciałam się z nim, a raczej z nią zapoznać i zaprzyjaźnić. Różnica między góralem, a szosówką jest ogromna. Jest inna geometria ramy, a przez to inaczej układa się sylwetka w czasie jazdy i inaczej prowadzi się rower. To oczywiste. Testowałam przełożenia biegów, trzymanie kierownicy jedną ręką, prowadzenie roweru w uchwycie dolnym i górnym.... Przyznam się, że nie jechałam na maksa, nie zależało mi na wykręceniu średnie, na to przyjdzie jeszcze pora. Obawiałam się spotkania z tirami. Nie jestem osobą wielgachną i grubachną, rower waży 8 kg i dlatego bałam się trochę podmuchów po wyminięciu z ciężarówką. Było jednak ok, może dzisiaj wiało delikatniej i podmuchy były mniejsze. Rowerek prowadzi się pięknie. Mimo małej wagi, delikatnej konstrukcji jest stabilny.
Nie chciałabym, aby moje słowa zostały odebrane przez czytelników w ten sposób, że się chwalę nowym rowerem. Jestem daleka od próżności. Ja się po prostu cieszę, rozpiera mnie energia, czuję, że mogę przenosić góry.  I wiem jedno - najważniejsze to być wiernym swoim ideałom i podążać za swoimi marzeniami. Nigdy nie jest za późno na realizację marzeń. Wystarczy tylko chcieć. Nieraz wiąże się to z "zaciskaniem pasa", ale marzenia są warte wyrzeczeń. Mi się udaje. Marzenia zamieniam w plany, a plany w zrealizowane zamierzenia :)
A teraz przedstawiam swój rowerek :)





DST: 52,14 km
Czas: 01:55
V AVG: 27,20 km/h
V MAX: 41,30 km 


Kategoria Trening

:)

  • DST 72.30km
  • Czas 02:59
  • VAVG 24.23km/h
  • VMAX 35.80km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 marca 2015 | dodano: 18.03.2015

Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Odebrałam szosówkę :) Niestety nie przetestowałam nowego rowerka. Samo siedzenie, chyba się nie liczy :) Jutro wybieram się na jazdę próbną. Dzisiaj nie zdążyłam, nie chciałam pierwszy raz jechać na szosówce po nocy.
Z domu wyjechałam dosyć późno i przez to 2/3 trasy gnałam w ciemnościach. Powinnam wymienić baterie w przedniej lampeczce. Światełko jest jeszcze widoczne, ale drogi praktycznie już nie oświetla. Pomykałam dzisiaj na pamięć :) Wykręciłam średnie kółeczko, pokonując całą ścieżkę. Średnia taka sobie, może przez ciemności, może przez wiatr, a może przez lenistwo :)


DST:
72,30 km
Czas: 02:59
V AVG: 24,23 km/h
V MAX: 35,80 km/h


Kategoria Trening

W domu

  • DST 60.67km
  • Czas 02:25
  • VAVG 25.10km/h
  • VMAX 40.80km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 marca 2015 | dodano: 15.03.2015

A jeszcze rano było tak.... Gdzieś w okolicach Krynicy...





To moje pierwsze i jedyne zimowe fotki.
A po powrocie do domu uzupełniłam wpis i pognałam na rower.

DST: 60,67 km
Czas: 02:25
V AVG: 25,10 km/h
V MAX: 40,80 km/h


Kategoria Trening

Pod dyktando wiatru

  • DST 55.49km
  • Czas 02:24
  • VAVG 23.12km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 marca 2015 | dodano: 11.03.2015

Znowu porywiście wieje i znowu pomykałam pod dyktando wiatru. Jedyny plus to dodatnia temperatura dzięki, której wiatr nie wiał mrozem. Dzisiaj krótki dystans trasą średniego kółeczka z powrotem do domu drogą nad stawami.
Dostałam informację ze sklepu rowerowego! W środę odbieram szosówkę! Nareszcie!

DST: 55,49 km
Czas: 02:24
V AVG: 23,12 km/h
V MAX: 37,00 km/h


Kategoria Trening

Świątecznie

  • DST 105.76km
  • Czas 04:19
  • VAVG 24.50km/h
  • VMAX 37.70km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 marca 2015 | dodano: 08.03.2015

Po obiedzie pognaliśmy ze Scottem na świąteczny spacer. Powłóczyć się tu i tam....


DST: 105,76 km
Czas: 04:19
V AVG: 24,50 km/h
V MAX: 37,70 km/h


Kategoria Trening

:)

  • DST 55.43km
  • Czas 02:13
  • VAVG 25.01km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 marca 2015 | dodano: 07.03.2015

DST: 55,43
Czas: 02:13
V AVG: 25,01 km/h
V MAX: 40,20 km/h


Kategoria Trening

Trójeczka z przodu licznika :)

  • DST 105.65km
  • Czas 04:33
  • VAVG 23.22km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 marca 2015 | dodano: 06.03.2015

Dzisiaj pozwoliłam sobie na dłuższy dystans. Już dawno nie wykręciłam treningowej setki. Chciałam potrenować tempo jazdy.
Pogoda nie zachęcała do długiego treningu - było wietrznie i zimno, jednak kto upartemu zabroni. Planowałam pokonać dystans bez przystanku. Mimo dosyć porywistego i mroźnego wiatru do 72 km utrzymywałam średnią 24 km/h z załącznikiem po przecinku. Miałam werwę i siłę.  Dalszy dystans to totalna masakra... Nie wiem, czy to wiatr tak mnie sponiewierał, czy miałam gorszy dzień. To nie było pomykanie, to była jazda w tempie rowerowego żółwia. Wiatr kręcił dziwne zygzaki. Bez względu na kierunek jazdy wiał w twarz lub w bok, a raczej na skos z przewagą na twarz. Jechałam i jechałam.... Było ciężko, bardzo ciężko, mega ciężko. Ostatnie 12 km do domu miałam z wiatrem wiejącym centralnie w twarz. Odniosłam wrażenie, że to był najtrudniejszy odcinek na całej trasie kółeczka. Dzisiejszą treningową setkę wymęczyłam.... Choć teraz gdy o tym piszę, to uważam, że było surrealistycznie (zapożyczenie z filmu) i mimo wszystko fajnie :)
Reasumując => dzisiejszy trening miał jeden minus - nie udało się przejechać w rytmicznym, miarowym i stałym tempie oraz bez przystanku (był jeden ok. 5-cio minutowy i drugi chwilowy na poprawienie koszulki pod kurtką), ponadto były trzy plusy treningu:
- pierwszy plus: pojawiła się kolejna cyferka z przodu licznika!!!
- drugi plus: pokonałam dystans suchym kołem - nie padało i nie było kałuży!!!
- trzeci plus - nie pogoniły mnie psy!!! I tu wspomnę, że pomyliłam się z oceną dwóch czworonogów. Fizjonomia rasowców rowerowych, a jednak grzeczne :) Pierwszego zauważyłam z bliskiej odległości. Przez głowę z szybkością błyskawicy przemknęły mi możliwe warianty uniknięcia głośnej konfrontacji z psiną. Nie miałam siły na ucieczkę, więc nie pozostawało nic innego, jak wziąć pieska na litość - przejechać obok niego bardzo wolno i powiedzieć najcieplej, jak potrafię "piesku, piesku". Jakaż byłam zaskoczona, gdy potencjalny rowerowiec nawet nie szczeknął. Drugi podobnie... Poczułam ulgę.... 

DST: 105,65 km
Czas: 04:33 
V AVG: 23,22 km/h
V MAX: 39,70 km/h


Kategoria Trening

Oczywista oczywistość

  • DST 80.41km
  • Czas 03:20
  • VAVG 24.12km/h
  • VMAX 35.20km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 marca 2015 | dodano: 05.03.2015

Dalej zimno, wieje i przelotnie pada. A ja czuję niedosyt jazdy, ale cóż nie można mieć codziennie wszystkiego. Choć dzisiaj miałam prawie wszystko - rower, rower, rower :) Wykręciłam kółeczko na wspak. Nie było ono oczywistą oczywistością, bo....
Przejechałam 2 km od domu i sypnęło białą kaszą. Nic to - niech sypie i wieje - dzisiaj założyłam kominiarkę. Dojechałam do pierwszego skrzyżowania. Patrzę, a nad moją trasą ciemna ściana. Pada? Przez kolejne 9 km przeżywałam dylematy i biłam się z myślami. Którędy jechać? A może być kreatywną i ruszyć w przeciwnym kierunku - jasną stroną nieba. Przyzwyczajenie wygrało z kreatywnością. Wybrałam standardowe średnie kółeczko. Argumentem, który przeważył były olbrzymie kałuże na drodze. Tu już padało, więc nie powinno być źle. Pomykam zadowolona, że nie pada z nieba, a tylko chlapie spod kół. Chlap, chlap, błotna kropka tu, błotna kropka tam :) Jest fajnie. I jak tu wracać za dnia do domu, przecież to wstyd. W ten sposób oczywista oczywistość średniego kółeczka stała się mniej oczywista.
Na kolejnym skrzyżowaniu odbiłam na wspak. Pognałam do Ostrowa. Trochę mnie zmoczyło i z nieba, ale i tak miałam szczęście. W Starej Jedlance na poboczach leżał czysty, biały, prawdziwy śnieg! Tym razem zima mnie oszczędziła :)

DST: 80,41 km
Czas: 03:20
V AVG: 24,12 km/h
V MAX: 35,20 km/h





Kategoria Trening

Fajny akcencik :)

  • DST 72.72km
  • Czas 02:53
  • VAVG 25.22km/h
  • VMAX 35.90km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 lutego 2015 | dodano: 28.02.2015

Dzisiejszy poranek był zamglony, ale bardzo ciepły - pięć stopni na plusie. Po wczorajszym bezowym szaleństwie pognałam na rower, ale nie z obowiązku, tylko dla przyjemności.
Poranne mgły nie pozostawiły śladu. Szkoda, że miałam wolne tylko popołudnie. Jakże przyjemnie byłoby pojechać na wycieczkę. Zaplanowałam nawet trasę, ale na realizację będzie musiała jeszcze trochę poczekać. Pognałam na ścieżkę do lasu. Ależ było urokliwie. Nad lasem pokazało się błękitne niebo, a na nim pierzaste obłoki. Już dawno nie widziałam takich pogodnych kolorów. Pięknie. A jak wyśpiewywały ptaki, jeden przez drugiego. Żałowałam, że nie zabrałam aparatu. Błękit nieba był.... jak dawno zapomniane marzenie.
Przejechałam całą ścieżkę. Spotkałam myśliwych biwakujących przy ognisku, parę na rolkach oraz starszą Panią pomykającą na rowerze. Emerytowana rowerzystka wyglądała uroczo - wrzosowy dresik, a na głowie kolorowa chusteczka z kwiatowym nadrukiem. Wiosenka z elitarnego Klubu Pań 60 plus, a może 70 plus. Mijając ją pomyślałam, że chciałabym być kiedyś taką uroczą starszą panią na rowerze, taką wiosenką z elitarnego klubu 60 plus, a nawet 70 plus. Czerpać radość z jazdy do końca swych dni, pedałować uśmiechając się do mijanych rowerzystów i wspomnień, dobrych wspomnień.
Wyjechałam ze ścieżki. Spotkałam kolejną osobę. Przede mną jechał mężczyzna na rowerze. Był pochylony nad kierownicą  w taki sposób, że wyglądał, jak jeździec bez głowy. Biała kurteczka, biała czapeczka, a na nogach gumiaczki. Pewnie wracał z pracy w wiejskim gospodarstwie. Na to wskazywały jego buty. Jechał powoli, noga za nogą. Wyprzedziłam go. Przejechałam niewielki odcinek i przypadkowo spojrzałam w bok, na las. Kątem oka zauważyłam, że ktoś jedzie za mną na rowerze. Biała kurteczka i biała czapeczka? Niemożliwe! W takich butach?! Nie jechałam za szybko, w granicach 25-26 km/h, ale w TAKICH butach i na takim rozklekotanym rowerze?! Pozory mogą mylić, ale jeśli to On, to miało chłopisko przyspieszenie. Czy może być coś bardziej motywującego od czyjegoś oddechu na plecach? Na mnie to zawsze działa, choć ja się nie ścigam, ale.... z natury jestem przekorna. Przyspieszyłam. Przez około 5 km utrzymywałam prędkość 28-30 km/h. Nie oglądałam się, głupio by to wyglądało. Nie wiem, jak długo ten Ktoś za mną jechał. Spojrzałam za siebie dopiero na skrzyżowaniu, na stopie, przed wjazdem na wojewódzką. Byłam sama. A może nikt za mną nie jechał, może mi się tylko przewidziało.
Do domu pozostało około 24 km. Zmienił się kierunek wiatru. Teraz wiał centralnie w twarz. Wprawdzie nie był porywisty, ale przeszkadzał, momentami nawet bardzo. Zależało mi na wykręceniu średniej 25 km/h. Ostatnio miałam dobrą passę.
Przełączyłam licznik na wskazania średniej. Była całkiem, całkiem - 25,30 km/h. Pierwsze kilometry - znośne. Korygowałam biegi, aby lżej kręcić młynki. Średnia spadała, to stała w miejscu, podnosiła się klika kresek, po czym znowu spadała. Pozostały ostatnie 11 km, w tym 7 km pod wiatr i 4 km z wiatrem bocznym. Średnia spadła do 25,16 km/h. Przecież się nie poddam, nie odpuszczę! Szybciej, szybciej! Byle do przodu! Walczyłam bardziej ze sobą i ze swoją słabością niż z wiatrem. Uff... Udało się! Niewiele ponad 25 km/h, ale jest. Fajny akcencik na koniec tygodnia oraz na koniec miesiąca :)
Gdy po powrocie do domu przełączyłam licznik na wskazania dystansu zobaczyłam, że obok fajnej średniej wykręciłam fajną cyferkę 72,72 km.

DST: 72,72 km
Czas: 02:53
V AVG: 25,22 km/h
V MAX: 35,9 km/h


Kategoria Trening