Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening

Dystans całkowity:10629.68 km (w terenie 5.00 km; 0.05%)
Czas w ruchu:423:44
Średnia prędkość:24.91 km/h
Maksymalna prędkość:50.93 km/h
Liczba aktywności:145
Średnio na aktywność:73.31 km i 2h 57m
Więcej statystyk

Bezowe szaleństwo

  • DST 60.58km
  • Czas 02:24
  • VAVG 25.24km/h
  • VMAX 35.90km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 lutego 2015 | dodano: 27.02.2015

Plany na dzisiejszy dzień miałam ambitne, z tym, że nie były to plany rowerowe tylko kulinarne, no może z przewagą cukierniczych. Powód. Dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Kiedyś, 27 lutego zaczęło się coś wyjątkowego. Ktoś, coś. Piękny powód do świętowania.
Pognałam na rower, aby poświętować na swój sposób. Chciałam się zapomnieć i wrócić myślami do pięknych wspomnień, bo czy może być coś cudowniejszego od macierzyństwa? Czasu na kółeczko miałam niewiele. Którą trasę wybrać? Średnie kółeczko 50 km - nie, może być za krótkie, średnie zmodyfikowane 70 km - nie, może być za daleko, przecież mam ambitne plany.... Leśne kółeczko 60 km - w sam raz! Akurat, aby przeszłość nabrała realnego wymiaru. Zaczęłam standardowo, początek treningowego kółeczka, po pokonaniu 31 km wjechałam na ścieżkę leśną, 7 km przez las, jeszcze 2 km przez las do najbliższej miejscowości, kolejne 5 km i dalej drogą wojewódzką do domu. Pomykałam, a przez moją głowę przemykały wspomnienia, jakby to było wczoraj - pierwszy uśmiech, pierwszy ząbek, pierwszy kroczek, pierwsze słowo.....
Wróciłam do domu i gdy spojrzałam na licznik okazało się, że wczorajsze kółeczko wykręciłam w identycznym czasie - 02:24. Przez krótkie 02:24 czas biegł do tyłu. 
A potem był już tylko sprint w kuchni i debiut cukierniczy - tort bezowy.

Po drodze były również makowce.

A jutro, po bezowym szaleństwie, pogonię na rower, nie dla przyjemności, a z obowiązku by nie sprawdziło się powiedzenie - 5 minut w ustach całe życie w biodrach.
Jubilatowi torcik smakował :)


DST: 60,58 km
Czas: 02:24
V AVG: 25,24 km/h
V MAX: 35,90 km/h


Kategoria Trening

Miesięczniaczek :)

  • DST 60.62km
  • Czas 02:24
  • VAVG 25.26km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 lutego 2015 | dodano: 26.02.2015

Tysiączek w lutym przejechany! Wymęczony, ale jest! Miesięczniaczek zaliczony!
Dzisiaj wykręciłam średnie kółeczko z leśnym akcentem. Delikatnie wiało, ale ogólnie warunki, jak na tą porę roku są rewelacyjne. Tylko pomykać.

DST: 60,62 km
Czas: 02:24
V AVG: 25,26 km/h
V MAX: 44,70 km/h


Kategoria Trening

Tylko i aż tyle

  • DST 80.11km
  • Czas 03:05
  • VAVG 25.98km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 lutego 2015 | dodano: 25.02.2015

Po trzech dniach przymusowego odpoczynku od roweru, dziś nareszcie udało się popedałować. Wykręciłam kółeczko treningowe na wspak. Ależ mi brakowało roweru, tym bardziej, że ostatnie dni były bardzo rowerowe, szczególnie niedziela. Pogodnie, słonecznie, a ja na przymusowym urlopie. Ale, to już było. A dzisiaj pomykałam cała w skowronkach mimo szaro-burego popołudnia urozmaiconego roszącą mżawką. To tylko rower i aż tyle pozytywnych emocji.

DST: 80,11 km
Czas: 03:05
V AVG: 25,98 km/h
V MAX: 42,60 km/h


Kategoria Trening

Chciałaby dusza...

  • DST 105.61km
  • Czas 04:29
  • VAVG 23.56km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 lutego 2015 | dodano: 14.02.2015

Poranek był rześki, trzy stopnie na minusie... Ostatnio tak zaczynam swoje wpisy. Dzisiejszy poranek był jednak inny. Jadąc na zakupy myślałam o Jurku - powinien być już po odprawie, za moment startuje.... A miało być - jesteśmy po odprawie, za moment startujemy. Zadzwoniłam do niego. Głos w słuchawce powiedział, że abonent jest chwilowo niedostępny. Pewnie pomyka po wąwozach i nie ma zasięgu. Żałowałam, że zrezygnowałam z wyjazdu, może dałabym radę...
Po południu pognałam na rower. Przynajmniej sprawdzę się jako rowerzysta. Miał być dystans piechura 50 km, będzie dystans rowerzysty 100 km. Pogoda była idealna - słonecznie, prawie bezwietrznie. Tak, pogoda prowokowała do marszu lub pomykania na rowerze. Było pięknie, wiosennie.
Chciałam wykręcić treningowa setkę. Wczoraj nieźle mi poszło, to i dzisiaj dam radę. Tylko co się dzieje? Warunki idealne, a ja jadę noga za nogą. Wiaterek tylko, tylko, a ja ledwo, ledwo... Wprawdzie czuję przy głębszym oddechu i obrocie , że mam żebra i głowę na szyi, ale przecież nie jest źle. Więc skąd ta niemoc?! Chciałaby dusza, a tu... klops.
Przejechałam połowę dystansu. A może by tak mały Tymbark? A może jestem głodna? Dobrze, że zabrałam groszaki. Zatrzymałam się w okolicznym sklepie. Kupiłam ostatnie trzy małe rogaliki z marmoladą, banana i Tymbark pomarańcza-brzoskwinia. Mego ulubionego smaku jabłko-mięta nie było. Rozsiadłam się na ławeczce na skwerku. Rogaliki jakby nie dzisiejsze, ale poradziłam. Popiłam Tymbarkiem, poprawiłam bananem i trwało to tyle, że zmarzłam. Nie szkodzi. Rozgrzeję się pedałując, a może po takim co nie co i duszy się polepszy. Pokonałam kilometrowy odcinek i nic - dalej zimno. Zatrzymałam się, zasunęłam rękawy kurtki. Cieplej. Tempo jazdy wzrasta. Ze zdziwieniem patrzę na licznik. Jadę z prędkością 25-28 km/h. Czyżbym była głodna?!, bo jak inaczej wytłumaczyć to zaskakujące przyspieszenie? Dojechałam do Ostrowa. Zaczynało zmierzchać a ze mnie jakby powoli uchodziło powietrze - pedałowałam dynamiczniej, to noga za nogą. Oj, chciałaby dusza, chciała, ale nogi nie pozwalają :)

DST: 105,61
Czas: 04:29
V AVG: 23,56 km/h
V MAX: 35,50 km/h


Kategoria Trening

Jeszcze rowerzysta, czy już pieszy

  • DST 72.05km
  • Czas 02:47
  • VAVG 25.89km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 lutego 2015 | dodano: 03.02.2015

W nocy spadł śnieg. Niewiele, ale rano było urokliwie. Trzy stopnie na minusie, pięknie oszronione drzewa, dookoła biało. Oczami wyobraźni widziałam siebie pomykającą na rowerze w śnieżnej scenerii.... Po południu czar prysł. Wracałam do domu po mokrym asfalcie. Mimo braku urokliwych śnieżnych klimatów warunki pod rowerowe koła były idealne - dwa stopnie na plusie, delikatny wiaterek, pogodnie. Tak, pogoda tej zimy rozpieszcza rowerzystów ze wschodu.
Pognałam na rower po godz. 16.00. Pedałując wspominałam ostatnią rowerową burzę mózgów. Dyskutowaliśmy - dwóch kolegów i ja - o hipotetycznej sytuacji na drodze z udziałem rowerzysty. Rozważaliśmy, czy rowerzysta, w sytuacji fabrycznego wyposażenia roweru w lampkę przednią zasilaną za pomocą dynama, zatrzymując się przy osi jezdni  przed wykonaniem manewru skrętu w lewo w celu udzielenia pierwszeństwa przejazdu pojazdom jadącym z przeciwka, naruszył przepisy prawa ruchu drogowego i ewentualnie przepisy karne, jeżeli doszłoby do kolizji lub wypadku z powodu braku oświetlenia przedniego roweru. Byliśmy zgodni, co do tego, że nie naruszył przepisów ruchu drogowego, bo rower był wyposażony fabrycznie w lampkę, ale czy przypadkiem nie podpadłby pod jakiś paragraf z powodu braku "czynnego" oświetlenia???? I tu nie byliśmy już jednomyślni. Poszliśmy dalej.... Czy stojąc na jezdni był rowerzystą, czy już pieszym.... Rozważaliśmy, czy będzie to zależało od jego pozycji - czy stał obok roweru, czy w pozycji gotowej do jazdy. A jeśli  przyjąć, że byłby już pieszym i miałby założoną kamizelkę odblaskową, a w rowerze byłyby odblaski, to czy można mu zarzucić brak właściwego "czynnego" oświetlenia? Choć, czy będąc pieszym mógł stać przy osi jezdni.... Każdy z nas przytaczał argumenty. Dyskusji rowerowej nie było końca.... A zaczęło się całkiem niewinnie od rowerowego dynama....
I tak pedałując rozmyślałam o biednym rowerzyście, który zatrzymał się przy osi jezdni, czy był jeszcze rowerzystą, czy już pieszym???

DST: 72,05 km
Czas: 02:47
V AVG: 25,89 km/h
V MAX: 43,1km/h


Kategoria Trening

Uśmiechnięte wyniki :)

  • DST 105.38km
  • Czas 04:08
  • VAVG 25.50km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 lutego 2015 | dodano: 01.02.2015

To miała być standardowa setka treningowa, nie za szybka, nie za wolna, ot taka w tempie terenowym, jak przystało na mego górala. Pomykałam w tempie basikowo-scottowym. Doścignął mnie rowerzysta w kominiarce. Brat bliźniak - pomyślałam. Zapytał o drogę. Wytłumaczyłam mu na którym skrzyżowaniu i w którą stronę ma skręcić. Mieliśmy jechać około 7 kilometrów w tym samym kierunku. I tak to się zaczęło.... Pomykaliśmy rozmawiając o rowerach, startach w maratonach, wyprawach z sakwami i takie tam. Gdy na najbliższym skrzyżowaniu odbiliśmy na drogę główną Grzegorz zaproponował, że będzie jechał pierwszy. Ok. I tak sobie pomykaliśmy gęsiego przez około 4 kilometry z prędkością 27-30 km/h. Fajnie. Na kolejnym skrzyżowaniu każde z nas pojechało w swoją stronę. Podziękowaliśmy sobie za wspólną jazdę i pożegnaliśmy się. Niby nic nadzwyczajnego, takie przypadkowe spotkanie, a jednak podziałało ambicjonalnie. A może pojechać trochę dynamiczniej, pościągać się sama ze sobą? Niemądre? Może. Przełączyłam licznik na wskazania średniej prędkości. I w ten oto sposób dzisiejsze wyniki są uśmiechnięte - uśmiechnięty dystans :), uśmiechnięty czas :), uśmiechnięta średnia i maksymalna prędkość :)
DST: 105,38 km
Czas: 04:08
V AVG: 25,50 km/h
V MAX: 39,7 km/h

A tak było na trasie:
wiosennie...

....urokliwie...

....tajemniczo....

........




Kategoria Trening

Sobotnia setka

  • DST 105.39km
  • Czas 04:26
  • VAVG 23.77km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 stycznia 2015 | dodano: 25.01.2015

Dzisiaj chciałam tylko tak popedałować treningowo na ciut dłuższym dystansie. Zrobiłam treningową setkę, jadąc oczywiście przez Ostrów. Było pochmurno, ale wiatr w normie. Na 20 kilometrze zaczęło mżyć. Mżawka przeszła w drobny deszcz. Trudno określić dynamikę z jaką to coś padało. Tak było do 50 kilometra, a potem tylko przelotnie mżyło. Buty zupełnie przemokły. Jechałam w rowerowej kurteczce, ale ona na szczęście nie przemokła, tylko była mokra. Mimo tych przeciwności jechało się oczywiście REWELACYJNIE!

DST:
105,39 km
Czas: 04:26
V AVG: 23,77 km/h
V MAX: 43,40 km/h
Temperatura: 3,0 C
Sprzęt: Scott


Kategoria Trening

Jechać na świeżości :)

  • DST 10.80km
  • Czas 00:25
  • VAVG 25.92km/h
  • VMAX 31.20km/h
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 października 2014 | dodano: 15.10.2014

Wszystko wskazuje na to, że tym razem się uda!!! :))) Jadę na Harpagana!!! :))))
Jak to brzmi??? CUDOWNIE!!!! Ależ się cieszę :))))
Wiosną moja ulubiona lewa nerka pokrzyżowała mi plany startowe. Plany startowe, jak to brzmi!!! CUDOWNIE??? Pominięcie tego kultowego maratonu na orientację byłoby ciężkim grzechem rowerowym. Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko jechać do Lipusza :)
A dzisiaj, tylko tak na moment wyskoczyłam ciemną nocą na rower. Jurek powiedział, że dobrze jest "Jechać na świeżości". Jurka trzeba słuchać i dlatego u mnie tym razem świeżości będzie dostatek ;)))


Kategoria Trening

Bez sakw

  • DST 71.47km
  • Czas 02:58
  • VAVG 24.09km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 września 2014 | dodano: 03.09.2014

Jakie to dziwne uczucie jechać bez sakw....


Kategoria Trening

Wspomnienie Grassora

  • DST 81.42km
  • Czas 03:28
  • VAVG 23.49km/h
  • VMAX 40.06km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 12 sierpnia 2014 | dodano: 12.08.2014

Poranny deszcz i ciepłe słowa Uli zmobilizowały mnie do uzupełnienia relacji z Grassora. Moja przyjaciółka czyta bloga Basika i podoba jej się ta moja pisanina :)
Uzupełniając relację z maratonu ożyły wspomnienia. To była piękna przygoda z brukiem w tle :) Po powrocie do bazy, gdy pakowałam rzeczy do samochodu myślałam, że mam uszkodzonego pilota w kluczyku. Naciskam i nic, zamek ani drgnie. Wszystko wyjaśniło się nieco później. Najprawdopodobniej brukowe wstrząsy sponiewierały mi nadgarstki :) Po zakończeniu maratonu odpoczęłam godzinę w aucie i ruszyłam w drogę powrotną. Spędziłam osiem godzin za kółkiem. Ostatnie kilometry pokonałam przy otwartych szybach i śpiewem na ustach :) Robiłam wszystko, aby nie usnąć za kierownicą. Będę miała co wspominać w długie zimowe dni....
A dzisiaj po południu powłóczyłam się po okolicy. Z tej włóczęgi wyszedł całkiem fajny dystansik. A co tam, przecież jestem na urlopie :)))


Kategoria Trening