Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

Po pracy

Dystans całkowity:33114.12 km (w terenie 13.00 km; 0.04%)
Czas w ruchu:1270:55
Średnia prędkość:25.03 km/h
Maksymalna prędkość:50.99 km/h
Liczba aktywności:479
Średnio na aktywność:69.13 km i 2h 47m
Więcej statystyk

2016-08-04

  • DST 61.44km
  • Czas 02:07
  • VAVG 29.03km/h
  • VMAX 38.59km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 sierpnia 2016 | dodano: 08.08.2016


Kategoria Po pracy

Dziesiatka z przodu licznika :)

  • DST 26.65km
  • Czas 00:59
  • VAVG 27.10km/h
  • VMAX 37.22km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 lipca 2016 | dodano: 29.07.2016

Koejna zmiana cyferek na moim liczniku :)


Kategoria Po pracy

Wszędzie dobrze, ale...

  • DST 86.14km
  • Czas 03:19
  • VAVG 25.97km/h
  • VMAX 36.63km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 lipca 2016 | dodano: 22.07.2016

...w domu najlepiej. Jak dobrze jest znowu pędzić swoją leśną ścieżką, kręcić nawrotko/zawrotki na swojej wojewódzkiej. Jak dobrze jest wrócić do domu. Tak, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :)


Kategoria Po pracy

Na jagody

  • DST 58.89km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 23.71km/h
  • VMAX 32.30km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 czerwca 2016 | dodano: 30.06.2016

Dzisiaj przed południem wybrałam się na jagody, a jutro na obiad zrobię parowańce z jagodami. Pychota :)
I jeszcze coś - zmieniły się cyferki na moim liczniku. Powitałam dzisiaj dziewiatkę - jagodziankę :)



Kategoria Po pracy

Test licznika

  • DST 20.69km
  • Czas 00:43
  • VAVG 28.87km/h
  • VMAX 36.24km/h
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 czerwca 2016 | dodano: 29.06.2016

Sigma ruszyła! Za radą Młodego wymieniłam baterię w czujniku. Pomogło. Mądruś z tego Młodego :)


Kategoria Po pracy

Strajk licznika cd.

  • DST 75.00km
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 czerwca 2016 | dodano: 28.06.2016

Licznik nadal strajkuje. Dobrze, że na blogu mam pełną dokumentację dystansu kółeczek. Dzisiaj pognałam trasą kółeczka z 10 maja, czyli leśnym kółeczkiem bez nawrotko/zawrotki na wojewódzkiej, a z kilometrową nawrotko/zawrotką na głównej w kierunku Jeziora Białe. Dzisiejszy zapis dystansu powinien brzmieć - nie mniej niż 75 km. Dziwnie jedzie mi się bez licznika, mam wrażenie, że pedałuję noga za nogą, a może tak właśnie teraz pomykam. Sprawię Sigmie nowe baterie, może tym ją zachęcę do dalszej współpracy ze Specem, a jeśli to nie przyniesie efektu - Spec będzie musiał zaprzyjaźnić się z nowym licznikiem.  


Kategoria Po pracy

Strajk licznika

  • DST 101.00km
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 czerwca 2016 | dodano: 27.06.2016

Mój licznik znowu zastrajkował. Działał do 0,86 km, po czym zaczął uparcie migać zerami. A może on także dostał alergii od sobotniego słońca, a może dzisiaj było mu po prostu za zimno?
Wykręciłam swoje ulubione kółeczko przez leśną ścieżkę. Bez licznika nie kombinowałam z dystansem, ściśle trzymałam się trasy kółeczka :)


Kategoria Po pracy

Zaznać chłodu

  • DST 21.71km
  • Czas 00:48
  • VAVG 27.14km/h
  • VMAX 32.52km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 czerwca 2016 | dodano: 24.06.2016

Dzisiejsze popołudnie spędziliśmy na rodzinnym świętowaniu imienin wujka Janka. Do domu wróciliśmy po godz. 20.00. Nie mogłam uwierzyć, że termometr pokazuje 28 stopni na plusie. W cywilnych spodenkach i koszulce oraz profesjonalnych butach spd :) wybrałam się na rowerowy spacer, aby zaznać chłodu...


Kategoria Po pracy

Czasówka i miesięczniaczek :)

  • DST 110.96km
  • Czas 03:41
  • VAVG 30.12km/h
  • VMAX 44.86km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 czerwca 2016 | dodano: 23.06.2016

Po opublikowaniu wczorajszego wpisu sprawdziłam czerwcowy dystans. Do miesięczniaczka pozostało około 110 km. A niech tam, chcę jutro dojechać tysięczny czerwcowy kilometr!
Jak to mówią, raz się rzekło.Dzisiejszy poranek był pochmurny i deszczowy. To dobry znak. Po południu powinno być pogodnie. Moja prognoza sprawdziła się - ależ ze mnie pogodynka :) Było nie tylko pogodnie, ale nawet upalnie. Pognałam na rower ciut później niż wczoraj. Zabrałam aparat. Spec prezentuje się w leśnej scenerii bardzo urokliwie. Wypadałoby zrobić mu fotkę na ścieżce w nagrodę za miesięczniaczka.
Po wyjeździe z domu nic nie wskazywało na to, że dzisiaj będzie TEN DZIEŃ - dzień, w którym wykręcę magiczną średnią - 30 km/h na dystansie 100 km. Myśl przejechania czasówki przy okazji miesięczniaczka przyszła nagle, pod wpływem chwili. Na 8 km sprawdziłam średnią. Wiatr nie był zbyt porywisty, ale mi sprzyjał. Licznik wskazywał średnią 31,88 km/h. Wtedy nieśmiało odezwała się ta myśl - może powalczyć o czasówkę i zrobić coś, o czym bałam się głośno mówić. Życie nauczyło mnie pokory. Wiem, że chcieć i móc nie zawsze idzie w parze. Czy tym razem miało być inaczej?
Chcąc przejechać 110 km pojechałam wojewódzką ciut dalej i nawrotko/zawrotkę zrobiłam po 28 km. Wojewódzka, jak wojewódzka - pofalowana i teoretycznie tylko z koleinami... Mimo urozmaiceń w nawierzchni udało mi się utrzymać średnią 31 km/h. Jednak nie przeceniałam swoich możliwości i nie popadłam w rowerową euforię, przecież sprzyjał mi wiatr. W drodze powrotnej może być różnie. I było. Raz jechałam 30 km/h i więcej, a za chwilę prędkość spadała do 26 km/h.
Przed zjazdem z wojewódzkiej poczułam, że zaczynam odpływać. Zaczęły mi drżeć ręce i nogi, jakby ktoś odciął mi dopływ energii. Miewam takie ataki, ich przyczyna tkwi najprawdopodobniej w nagłym spadku cukru w organizmie. Zbliżała się godz. 18.00, a licznik wskazywał 48 km. Co robić, jak podjąć decyzję? Jechać dalej, wracać do domu, czy zatrzymać się i kupić w sklepie coś słodkiego? Szkoda czasu na postój, ale pozostaje mi alternatywa powrotu do domu, lub kontynuacja kółeczka noga za nogą... Szansą może być mały batonik...
Licznik wskazywał średnią 30 km/h z niewielkim załącznikiem po przecinku. Może mimo wszystko uda mi się utrzymać magiczną średnią na całym dystansie. Zatrzymuję się, idę do sklepu, kupuję chałwę i śmietankowego loda na patyku. Mijają cenne minuty, a kolejka do kasy jakby stała w miejscu. Nareszcie! Przegryzam chałwę zmarzliną. Drżenie powoli ustępuje. Jeszcze łyk wody z bidonu i jadę dalej.
Wiatr wieje mi w twarz. Nie jest porywisty, ale mimo to trochę przeszkadza. Powoli odzyskuję siły. Dojeżdżam do skrętu na leśną ścieżkę. Licznik pokazuje 64 km i średnią niewiele ponad 30 km/h. Nie jest źle. Przede mną około 28 km prze las. Najważniejsze to utrzymać średnią. Powtarzam sobie - tylko spokojnie, nie szalej. Staram się pedałować w równym tempie. Obserwuję wskazania licznika. Praktycznie dwie długości ścieżki jadę z prędkością ponad 30 km/h. Jedynie na zakrętach, lub "pod górkę" prędkość spada do 28-29 km/h. Do końca ścieżki dojeżdżam o godz. 19.00.Wczoraj byłam tu o godz. 19.10.Zawracam. Jest przyjemnie chłodno. Tylko te meszki. Jadę w koszulce na ramiączkach i na dekolcie oraz ramionach wiozę całe rzesze małych pasażerów na gapę.
Wyjeżdżam z lasu. Pozostało około 18 km. Przede mną 6 skrzyżowań, w tym jedno z sygnalizacją świetlną. Średnia podskoczyła kilka kresek. Mam boczny wiatr. Jadę w dolnym chwycie. Powtarzam w myślach - jedź, dasz radę, uda ci się, nie zwalniaj! Pierwsze cztery skrzyżowania pokonuję płynnie bez zatrzymywania się. Zatrzymuje mnie dopiero czerwone światło sygnalizatora. Spoglądam na licznik. Wskazuje kilka kresek powyżej 30 km/h. Jest dobrze. Średnia po starcie nie powinna spaść poniżej 30 km/h.
Pozostały ostatnie 11 km. Wiatr mi sprzyja. Do spełnienia rowerowych snów o magicznej średniej dzieli mnie tylko i aż 11 km! Staram się utrzymywać równe tempo. Wojewódzka na tym odcinku jest także lekko pofalowana. Na miniaturowych podjazdach gapię się w licznik. Niech prędkość nie spada dużo poniżej 30 km/h! Podnoszę się na pedałach. Pozostało tak niewiele, coraz mniej!
Ostatnie skrzyżowanie. Średnia nadal delikatnie powyżej 30 km/h. Jeszcze  tylko i aż 4 km! Pokonuję dwa 90-stopniowe zakręty. Ostatni kilometr! Szybciej! Nie zwalniaj!
Udało się! Wykręciłam magiczną średnią 30 km/h na magicznym dystansie 100 km. Dla mnie to mega wyczyn. Czekałam na to 10 lat. We wrześniu minie 10 lat od moich zmagań na Giancie, kiedy chcąc dorównać koledze i przejechać 20-kilometrowe kółeczko ze średnią 30 km/h, omalże nie przypłaciłam tego pozostawieniem płuc na koszulce. Pisałam już o tym na swoim blogu. Wtedy się nie udało, ale dzisiaj...
Warto było czekać 10 lat :)




Kategoria Po pracy

Wczoraj, dzisiaj...

  • DST 101.99km
  • Czas 03:35
  • VAVG 28.46km/h
  • VMAX 40.35km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 czerwca 2016 | dodano: 22.06.2016

Jedni jeżdżą tą samą drogą do pracy, a ja jeżdżę tą samą drogą po pracy. No, może nie zawsze tą samą, ale najczęściej moje kółeczka prowadzą przez leśną ścieżkę. Tak było wczoraj, dzisiaj... Znam je na pamięć, każdy szczegół trasy, a mimo to wciąż tam wracam. Dlaczego? Może właśnie dlatego...

Kółeczko w obiektywie
to tak na zachętę :)

wojewódzka 3 km przed zawrotko/nawrotką

kółeczkowe pejzaże




las, jego dary i lipowe kwiecie






kółeczko się zamyka...
wojewódzka 6 km od domu

Wczoraj, dzisiaj....


Kategoria Po pracy