Po pracy
Dystans całkowity: | 33114.12 km (w terenie 13.00 km; 0.04%) |
Czas w ruchu: | 1270:55 |
Średnia prędkość: | 25.03 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.99 km/h |
Liczba aktywności: | 479 |
Średnio na aktywność: | 69.13 km i 2h 47m |
Więcej statystyk |
Przydomowe kółeczko...
-
DST
70.78km
-
Czas
02:52
-
VAVG
24.69km/h
-
VMAX
35.60km/h
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
...aby rozprostować - ja - nogi, a Scott pedały.
Nadal porywiście wieje, ale dzisiaj końcowe 16 km przyejechałam z wiatrem w plecy.
Kategoria Po pracy
Wietrzna setka
-
DST
104.59km
-
Czas
04:24
-
VAVG
23.77km/h
-
VMAX
37.61km/h
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wieje, to mało powiedziane....
Kategoria Po pracy
Rowerowa wyliczanka
-
DST
94.26km
-
Czas
03:25
-
VAVG
27.59km/h
-
VMAX
37.23km/h
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dawno, dawno temu będąc nastolatką wspólnie z koleżankami na akacjowych liściach powtarzałyśmy wyliczankę: kocha, lubi, szanuje, nie chce, nie dba, żartuje, drwi, kpi, w myśli, mowie, sercu, na ślubnym kobiercu. Zwariowane lata, gdy przewodnim tematem dziewczyńskich rozmów byli koledzy z sąsiedztwa :)
A dzisiaj, kiedy rower stał się tematem numer 1 poważnych kobiecych rozmów, moja wyliczanka brzmi tak: będzie mżyło, padało, lało, jechać, nie jechać, zmoknę, nie zmoknę :) Może gdybym dzisiaj przed wyjazdem zerwała akacjowy liść i wyliczyła rowerową wyliczankę nie przemokłabym do suchej nitki.
Ostatnio na nasz Wschód zawitała deszczowa aura. W niedzielę zmokłam na rowerze. W poniedziałek i wtorek przelotnie padało, lub lało. Nie ryzykowałam. Dzisiaj rano padało, ale wczesnym popołudniem zawitało słońce. Miałam ochotę wykręcić seteczkę. Po godz. 15.00 byłam na rowerze. Ciepło, prawie bezwietrznie - rowerowy ideał. Dojeżdżałam 51 km, gdy pojawiły się czarne chmury i zaczęło wiać. Zbagatelizowałam to uznając, że deszcz ominie kierunek, w którym jadę. Na 59 km zaczęło padać. Schroniłam się na przystanku autobusowym. Może przestanie padać i pojadę dalej? Nie tym razem. Zawróciłam. Zaczęło mocniej padać. Odbiłam w leśną ścieżkę. Zaczęło lać. To było prawdziwe oberwanie chmury. W ciągu jednej chwili byłam przemoczona. Tak silnie padało, że nie było widać ścieżki. Nie tylko ja wpadłam dzisiaj na pomysł rowerowej przejażdżki. Na ścieżce wyprzedziłam dwóch rowerzystów. Ociekali wodą, jak ja...
Wyjechałam z lasu i deszcz zamienił się w mżawkę. Obejrzałam się za siebie, nad lasem nadal wisiały ciemne chmury. Przejechałam przez największą nawałnicę. Gdybym wybrała inną drogę powrotną może nie zmokłabym aż tak bardzo.
Wróciłam do domu zziębnięta, z drętwymi dłońmi....
Będzie mżyło, padało, lało, jechać, nie jechać, zmoknę, nie zmoknę.... taka rowerowa wyliczanka.
Kategoria Po pracy
Niczym miss mokrej kurteczki
-
DST
52.67km
-
Czas
01:57
-
VAVG
27.01km/h
-
VMAX
36.64km/h
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z Muszyny do domu wróciliśmy po godz. 16.00, a już po godz. 17.00 byłam na rowerze. Wiało straszliwie, ale nie padało - na razie....
Nic nie zapowiadało takiej zlewy połączonej z wichurą. Do domu pozostało mi 16 km. Nagle zrobiło się ciemno, zaczęło jeszcze mocniej wiać i padać. Po raz pierwszy przydarzyło mi się coś takiego - tak mocno wiało w bok, że dosłownie spychało mnie na pobocze i z trudem panowałam nad rowerem. Zmieniłam chwyt dolny na górny i zwolniłam do kilkunastu km/h. Nie chciałam się zatrzymywać - byłam w "szczerym polu". Dobrze, że do krótkich spodenek z pampersem założyłam cienką rowerową kurtkę. Przejechałam około 10 km i przestało padać. Jednak te 10 km w deszczu wystarczyło, bym poczuła się niczym miss mokrej kurteczki :)
Kategoria Po pracy
Z wizytą u Cioci
-
DST
84.91km
-
Czas
03:14
-
VAVG
26.26km/h
-
VMAX
35.29km/h
-
Temperatura
39.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj połączyłam przyjemne z jeszcze bardziej przyjemnym. Pojechałam na ścieżkę, a w drodze do domu wstąpiłam z wizytą do Cioci.
Wiatr wiał bardziej porywiście niż wczoraj, więc dalej pomykałam jak na kapciu :) Tak, tycjan ma rację, pora odpocząć :)
Kategoria Po pracy
Jak na kapciu....
-
DST
61.82km
-
Czas
02:33
-
VAVG
24.24km/h
-
VMAX
35.67km/h
-
Temperatura
37.4°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zdecydowanie to nie był mój dzień. Jechałam, jak na kapciu - noga za nogą. Czy to naprawdę ja kilka dni temu przejechałam MRDP Góry? Dobrze, że wtedy były moje dni :)
Dzisiaj żar lał się z nieba. Mimo, że lubię upały to dzisiejszy dzień był dla mnie wyjątkowo ciężki. Chciałam się trochę rozruszać na rowerze, ale zaraz po wyjeździe z domu czułam, że coś jest nie tak. Potoczyłam się na leśną ścieżkę. Odpoczęłam w altance przed Jeziorem Obradowskim, po czym ledwo dotoczyłam się do domu. Przejechałam tylko pierwszą część ścieżki, na drugą zabrakło chęci i sił.
Kategoria Po pracy
Jedenastka z przodu licznika :)
-
DST
61.18km
-
Czas
02:31
-
VAVG
24.31km/h
-
VMAX
33.20km/h
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
W ten oto bardzo szybki sposób pojawiła się nowa cyferka z przodu licznika :)
Pojechałam tylko na krótki spacer Scottem, aby poprawić krążenie w nogach i rozruszać mięśnie. Ot, tak delikatnie popedałować :)
Kategoria Po pracy
Być kobietą
-
DST
81.65km
-
Czas
03:02
-
VAVG
26.92km/h
-
VMAX
43.62km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj kilka godzin po powrocie z roweru okazało się, że trzynastego w czwartek nie był przyczyną moje niemocy, po prostu.... Być kobietą...
Kategoria Po pracy
Trzynastego w czwartek
-
DST
61.10km
-
Czas
02:17
-
VAVG
26.76km/h
-
VMAX
46.15km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Podobno to trzynastego w piątek jest pechowo. Nie jestem przesądna, tym bardziej, że urodziłam się trzynastego, ale dlaczego właśnie dzisiaj dopadła mnie niemoc?!
Szło mi całkiem dobrze, mimo dosyć porywistego wiatru. Na 21 km poczułam igły w lewym kolanie. Zmieniłam przełożenie i turlałam się całkiem wolno i całkiem spokojnie. Jakby tego było mało od około 25 km od domu wiało centralnie w twarz.
Kategoria Po pracy
A gdyby tak...
-
DST
81.00km
-
Czas
02:45
-
VAVG
29.45km/h
-
VMAX
47.89km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj nie goniłam za magiczną średnią. Po wczorajszej pogoni pozostały otarcia naskórka na górnej części ud na wysokości siodełka :) Było już dosyć późno i tak prędko, prędko... i pognałam w domowych bawełnianych szortach. Szorty były krótkie, a siodełko bez pokrowca... :) Można się było spodziewać otarciowych konsekwencji.
Dzisiaj pognałam w normalnych spodenkach o stosownej długości. Pogoda nadal rozpieszcza. Jest idealna na kręcenie "czasówek".
Jeśli chcę ciut więcej popedałować robię kółeczko przez leśną ścieżkę. Lubię tamtędy pomykać, ale na tym kółeczku jest mi dosyć trudno utrzymać na całym dystansie dużą prędkość. Powodem są liczne skrzyżowania - tu wjechać na główną, tu skręcić z głównej, a tu mostek w remoncie i trzeba maszerować, a tu światła....
Dzisiaj, podobnie, jak wczoraj, wybrałam ulubione kółeczko przez leśną ścieżkę. Jadąc rozmyślałam. A gdyby tak, jak w rosyjskiej ruletce, nie zważając na skrzyżowania, sygnalizację - przemknąć przez te wszystkie spowalniacze nie zwalniając?! Może udałoby się nie trafić na mechaniczny nabój. Ależ by było! A jaki byłby wpis na blogu, albo.... nekrolog w lokalnej prasie :)
Kategoria Po pracy