wyprawy
Dystans całkowity: | 4409.85 km (w terenie 140.00 km; 3.17%) |
Czas w ruchu: | 211:35 |
Średnia prędkość: | 15.27 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.90 km/h |
Liczba aktywności: | 63 |
Średnio na aktywność: | 70.00 km i 4h 48m |
Więcej statystyk |
Dzień siódmy
-
DST
134.44km
-
Czas
07:51
-
VAVG
17.13km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na pożegnanie przełęcz w Austrii w strugach deszczu...
Fernpass - 1210 m n.p.m.
Kategoria wyprawy, Szwajcaria 2013
Dzień szósty
-
DST
124.23km
-
Czas
08:38
-
VAVG
14.39km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piękna przełęcz, najpiękniejsza trasa.
Albulapass - 2315 m n.p.m.
Kategoria wyprawy, Szwajcaria 2013
Dzień piąty
-
DST
109.00km
-
Czas
06:23
-
VAVG
17.08km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna przełęcz...
Oberalpass - 2046 m n.p.m.
Kategoria wyprawy, Szwajcaria 2013
Dzień czwarty
-
DST
55.61km
-
Czas
06:10
-
VAVG
9.02km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Apetyt rośnie...
Nufenenpass - 2478 m n.p.m.
Gotthardpass - 2091 m n.p.m.
Kategoria wyprawy, Szwajcaria 2013
Dzień trzeci
-
DST
46.09km
-
Czas
04:23
-
VAVG
10.51km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna przełęcz. Pierwsza honorna!
Grimselpass - 2165 m n.p.m.
Kategoria wyprawy, Szwajcaria 2013
Dzień drugi
-
DST
37.53km
-
Czas
03:00
-
VAVG
12.51km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Deszcz, deszcz, deszcz.... Mimo to udało się zdobywam kolejną przełęcz!
Brunigpass - 1007 m n.p.m.
Kategoria wyprawy, Szwajcaria 2013
Dzień pierwszy
-
DST
145.47km
-
Czas
08:55
-
VAVG
16.31km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zdobyłam swoją pierwszą przełęcz!!! Wprawdzie nie honorna, ale przełęcz.
Hauensteinpass - 690 m n.p.m.
Kategoria wyprawy, Szwajcaria 2013
Alpejska przygoda - prolog :)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeśli ktoś w ubiegłym roku, a nawet na początku tego roku, powiedziałby mi, że pojadę w Alpy i zdobędę "honorne" przełęcze (tj. ponad 2 tysięczne), odpowiedziałabym, że marzenia są po to aby marzyć, a nie po to by się spełniać. A jednak.... Przeżyłam piękną przygodę - 7 niepowtarzalnych dni w towarzystwie wyjątkowych osób.Celem naszej wyprawy była Szwajcaria.
Dla mnie przygoda zaczęła się 21 czerwca o godz. 8.25 na dworcu w Lublinie, peron nr 1. O godz. 17.30 byłam na miejscu spotkania ze znajomymi. Powitanie, żarty z pokaźnych sakw, ostatnie zakupy, nocleg w hotelu i powracające pytanie, czy dam radę, czy podołam trudom jazdy w górach. Następnego dnia wstaję przed godz. 4.00. Mimo, że jedziemy tylko we troje, robię kanapek jak dla wojska. Jak się później okazało moi znajomi również zostali zaopatrzeni w kanapki na drogę. O godz. 6.00 odjeżdża nasz pociąg.
Pierwsza przesiadka w Berlinie. Zanim dotrzemy do Bazylei będziemy się przesiadać jeszcze kilka razy. Podróż przebiega bardzo przyjemnie, choć nie brakuje emocji. Kto by się spodziewał, że niemieckie pociągi mają opóźnienia, a my przecież musimy zdążyć na kolejny pociąg. Szczęście nas jednak nie opuszcza - mimo spóźnień pociągów jedziemy zgodnie z planem. Zmęczenie daje o sobie znać i ostatni odcinek naszej trasy przesypiam. Podobno w tym czasie w pociągu było bardzo gwarno - na jednej ze stacji wsiadła duża grupa rozbawionej młodzież. Przed godz. 1.00 wysiadamy na dworcu w Bazylei. Wskakujemy w rowerowe ciuchy i ruszamy na nocne zwiedzanie.
Jesteśmy oczarowani miastem. Ono żyje mimo późnej pory, a może to była wczesna pora. Na ulicach mnóstwo młodzieży, też na rowerach :) Za miastem pierwsze śniadanie na obczyźnie, pierwsza próba naszych kuchenek gazowych. Gotujemy wodę, parzymy kawę i herbatę i jemy polskie kanapki. Mży deszcz. Podejmujemy decyzję - jedziemy zanim się rozpada, a w trasie zatrzymamy się, rozbijemy namiot i zdrzemniemy się godzinkę.
Ruszamy w nieznane :) Pierwszy cel Lucerna.
Tu tak na prawdę zaczyna się nasza alpejska przygoda. W ciągu kolejnych dni przejedziemy w sumie 647,48 km. Zdobędziemy 5 przełęczy ponad 2 tysięcznych, przejedziemy w pionie 10 km, będziemy nocować na dziko na dachu garaży straży pożarnej, w domku do remontu, pod mostem na wysokości 2 tysięcy metrów w temperaturze 0 stopni, za "Lidlem", na łące u podnóża gór, na campingu i hostelu za magiczną kwotę 75 euro za dwa pokoje, będziemy jechać w deszczu, pod wiatr i w słońcu, będziemy zachwycać się pięknymi drogami widokowymi, wijącymi się serpentynami, niesamowitymi wiaduktami zawieszonymi między górami..... Jeszcze wtedy nie wiedziałam jak będzie pięknie i niesamowicie :)
Kategoria wyprawy, Szwajcaria 2013