Wycieczki
Dystans całkowity: | 12034.95 km (w terenie 591.00 km; 4.91%) |
Czas w ruchu: | 479:14 |
Średnia prędkość: | 22.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.18 km/h |
Liczba aktywności: | 91 |
Średnio na aktywność: | 132.25 km i 6h 44m |
Więcej statystyk |
Antywprawka #9/3 - Jezioro Dobre
-
DST
63.31km
-
Teren
40.00km
-
Sprzęt Trek
-
Aktywność Jazda na rowerze
W drogę...
może nad morze...
Plaża w Łebie
Droga rowerowa R-10
Szlak pieszy...
Przerwa na morsowanie :)
Na trasie...
Biwak nad Jeziorem Dobre
Kategoria Wycieczki
Antywprawka #9/2 - Łeba
-
DST
71.02km
-
Teren
45.00km
-
Czas
04:36
-
VAVG
15.44km/h
-
VMAX
35.38km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Trek
-
Aktywność Jazda na rowerze
W drodze...
Ruiny pałacu w Karżniczce
Przerwa kawowa na Orlenie :)
W oczekiwaniu na resztę grupy
Rozmowom nie ma końca :)
Słowiński Park Narodowy
Torfowisko Wielkie Bagno
Kategoria Wycieczki
Antywprawka #9/1 - Stanica Kajakowa Lubuń
-
DST
38.94km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:33
-
VAVG
15.27km/h
-
VMAX
30.55km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Trek
-
Aktywność Jazda na rowerze
:)
Kategoria Wycieczki
Zatrzymać czas
-
DST
53.20km
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Gravel
-
Aktywność Jazda na rowerze
Takie dni, jak dzisiejszy nie zdarzają się często. W takie dni, jak dzisiejszy chciałabym zatrzymać czas. Dlaczego? Dlatego, że dzieci za szybko dorastają. Z niecierpliwością czekamy na pierwsze słowo, pierwszy nieporadny kroczek, opatrujemy podrapane kolana, przytulamy, tłumaczymy, czasem się też złościmy, gdy po raz n-ty nie odbierają telefonu... Mija rok za rokiem i niespodziewanie Mały staje się Młodym, a o Maleństwo upomina się wielki świat. Dlatego teraz jeszcze bardziej doceniam każdą chwilę spędzoną z moimi Pociechami.
Podobno niedaleko pada jabłko od jabłoni, jaka matka, taka córka:) Może w tych ludowych mądrościach tkwi ziarno prawdy, bo... Moje Maleństwo zabrało mnie na rowerową wycieczkę :)
Pojechałyśmy polnymi drogami na leśną ścieżkę, a stąd nad Bobrówkę.
:)
Kategoria Wycieczki
Dokąd koła poniosą - cz. III
-
DST
103.80km
-
Teren
50.00km
-
Czas
05:18
-
VAVG
19.58km/h
-
VMAX
43.80km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Trek
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj z Trekiem kontynuowaliśmy naszą wycieczką bezdrożami...
Kategoria Wycieczki
Dokąd koła poniosą - cz. II
-
DST
110.19km
-
Teren
65.00km
-
Czas
06:18
-
VAVG
17.49km/h
-
VMAX
39.55km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Trek
-
Aktywność Jazda na rowerze
W powietrzu czuć było wiosnę. Nareszcie!
Kategoria Wycieczki
Dokąd koła poniosą - cz. I
-
DST
135.59km
-
Teren
20.00km
-
Czas
07:17
-
VAVG
18.62km/h
-
VMAX
37.07km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Trek
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dałam się ponieść Trekowi, zupełnie spontanicznie, bez planu i celu. Dokąd koła poniosą...
A na koniec Trek zażartował sobie ze mnie. Poprowadził skrótem - rowerowym szlakiem przez las :) I w ten sposób pokonanie 9 km zajęło godzinę. A intuicja podpowiadała mi, aby unikać Trekowych skrótów :)
Kategoria Wycieczki
Bieszczadzkie rowerowanie - dzień 2
-
DST
48.64km
-
Czas
03:14
-
VAVG
15.04km/h
-
VMAX
44.70km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wstałam o godz. 6.00. Czy już pisałam jak bardzo lubię leniwe poranki, kiedy nie muszę się spieszyć i mogę się delektować chwilą. Śniadanie i przygotowanie do wyjazdu zajmuje mi dwie godziny i kwadrans :) Pawłowi podobnie. Wychodzimy z domu o godz. 8.15. Dzisiaj realizujemy projekt rowerowo/wycieczkowy "Zatwarnica". Według Pawła czeka nas rowerowanie po najbardziej "dzikiej" części Bieszczad. Czyżbyśmy mieli nareszcie spotkać niedźwiedzia?!
Zapowiada się bardzo pogodny dzień. Żal, że zaczynamy go w sposób mało rowerowy. Do Zatwarnicy jedziemy autem. Choć kto jedzie, to jedzie. Gdy w Brzegach Górnych odbijamy w kierunku Dwernika wyrywa mi się "Jaka fajna droga". I co robi Paweł? Zawraca. Jedziemy z powrotem do Brzegów Górnych. Ja wsiadam na rower, a Paweł za kierownicę. Dobry z niego kolega, ma do mnie cierpliwość. W ten sposób robię 10-ci kilometrową rozgrzewkę. Droga prowadzi delikatnym zjazdem pośród lasów. Mijam Nasiczne i Dwernik. Tu na skrzyżowaniu czeka na mnie Paweł. Dalej, około 6 km jedziemy autem. Tym razem droga pnie się delikatnie pod górę. Auto zostawiamy na parkingu przed Zatwarnicą. Przesiadamy się na rowery. Nareszcie! Dzień jest jak marzenie. Jest ciepło, bezwietrznie i niebo jest błękitne!
Jedziemy urokliwą drogą wzdłuż Sanu przez Park Krajobrazowy Doliny Sanu. Przejeżdżamy przez rezerwat przyrody Hulskie im. Stefana Myczkowskiego i rezerwat przyrody Krywe.
Na drugą stronę Sanu przejeżdżamy przez most przed miejscowością Rajskie. Teraz San mamy poza zasięgiem wzroku. Droga jest usiana hopkami - podjazd, zjazd, podjazd, zjazd. Nie można się nudzić. Jadę i gadam, gadam, gadam.... Tylko czy Paweł mnie słucha. Jakoś dziwnie milczy na podjazdach :)
Na zjazdach Paweł jest szybszy, ja je celebruję - jadę powoli, a nuż zechcę zatrzymać się na fotkowy przystanek. Zresztą, nie muszę gonić za Pawłem i tak go doścignę, a nawet prześcignę na podjazdach :)
Wjeżdżamy na ścieżkę przyrodniczo-historyczną "Przysłup Caryński - Krywe nad Sanem"
Kończy się nasza wycieczka. Dojeżdżamy do Zatwarnicy.
Paweł ma do mnie cierpliwość. Zgadza się na mój pomysł dojazdu do Dwernika na rowerze. Ja wsiadam na rower, a on za kierownicę.
Na chwilę zatrzymuję się nad Sanem w Chmielu.
Do Nowego Łupkowa wracamy dłuższa trasą przez Ustrzyki Górne. Zatrzymujemy się na obiad w Caryńskiej - bazie BBT. Ożywają wspomnienia...
Kończy się dzień, kończy się nasze bieszczadzkie rowerowanie. Juto wracamy do domu.
Dziękuję Pawle za miło spędzony czas.
A na koniec niech zabrzmi muzyka....
https://www.youtube.com/watch?v=suJ9EIOfLIU
https://www.youtube.com/watch?v=SKk6Dn9gLic
Kategoria Wycieczki
Bieszczadzkie rowerowanie - dzień 1
-
DST
55.73km
-
Teren
13.00km
-
Czas
04:55
-
VAVG
11.33km/h
-
VMAX
49.15km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
26 października Paweł/Login zapytał mnie, czy nie ruszyłabym na jesienno zimowe mtb w Bieszczadach w terminie 10 - 11 listopada. Pytanie, zaproszenie, czy żart? Login - szosowiec ultra i mtb? W głowie mi się nie mieściło. Zaciekawiona loginowo-szosowym mtb, zgodziłam się na wspólny wyjazd. Paweł zajął się logistyką. Wyznaczył dwie trasy i zarezerwował noclegi w Nowym Łupkowie w "Zakątku łupkowskim". Z powodu awarii komputera nie prześledziłam tras wyrysowanych przez Pawła. Zresztą, trasy nie miały żadnego znaczenia. Cieszyłam się z wyjazdu w Bieszczady.
Wyjechaliśmy późnym popołudniem 9 listopada. Zgodnie z zapowiedziami synoptyków, w najbliższych dniach mogliśmy liczyć na rowerową pogodę. Wycieczka zapowiadała się bardzo dobrze.
Mam niewiele bieszczadzkich wspomnień. Bieszczady kojarzą mi się z tygodniowym biwakiem z czasów licealnych, BBT w 2016r. i ultrzakiem Logina w 2017r. To takie nic. Może ten wyjazd stanie się początkiem mojej długotrwałej przyjaźni z Bieszczadami.
Na miejsce docieramy po godz. 21.00. Zakątek łupkowski okazał się luksusowym drewnianym domem położonym w sąsiedztwie ZK :)
Nie jesteśmy jedynymi gośćmi. Rozpakowujemy bagaże i rozsiadamy się w salonie. W kominku palą się kłody drewna. Jest przytulnie. Pijemy herbatę, rozmawiamy o jutrzejszym dniu, żartujemy. Co raz pytam Pawła, czy już mówiłam, jak bardzo się cieszę, że tu jestem...
10 listopada 2018 r.
Wstałam o godz. 6.10. Lubię leniwe poranki, kiedy nie muszę się spieszyć i mogę celebrować poranne rytuały, kiedy w pełni mogę poczuć tu i teraz. Schodzę do jadalni, parzę kawę. Wkrótce pojawia się Paweł. Jemy razem śniadanie. Jest bardzo miło.
Wyjeżdżamy o godz. 8.30.Poranek jest rześki i trochę zamglony. Paweł nawiguje. Jedziemy szutrową drogą do Smolnika. On chce mi pokazać schronisko, w którym bywa częstym gościem. Jadę za nim i co raz zatrzymuję się aby zrobić zdjęcie.
Zanim dojedziemy do schroniska zatrzymujemy się przed kościołem Św. Mikołaja.
Do schroniska prowadzi wąska polna droga, wijąca się pod górę.
Przed schroniskiem są drewniane stoły i ławki, jest też miejsce na ognisko.
Z zaciekawieniem oglądam wnętrze. Jest pięknie.
Ścieżką przez łąkę dojeżdżamy do drogi głównej prowadzącej na Przełęcz Żebrak. Na podstawie mapy można było wnioskować, że na przełęcz będziemy jechać drogą szutrową. Niestety drogowcy położyli asfalt.
Droga jest bardzo widokowa. Na niewielkim odcinku wije się serpentynami. Przydrożne znaki ostrzegają przed spotkaniem z niedźwiedziem.
Po pokonaniu około 5 km podjazdu wjeżdżamy na przełęcz, a stąd czerwonym szlakiem kierujemy się do Cisnej.
Szlak prowadzi przez bukowy las. Na zmianę pnie się w górę, by zaraz spadać ostro w dół.Kamienie i wystające korzenie skutecznie uniemożliwiają jazdę rowerem. Nie jestem mistrzem w jeździe po takim terenie - częściej prowadzę rower niż na nim jadę. Paweł cały czas jest z przodu. Nie gonię za nim, nie spieszę się. Spaceruję i cieszę oczy pięknymi widokami, cieszę się chwilą, a przy okazji zaliczam kolejno szczyty - Jaworne (992 m), Wołosań (1071 m), Sasów (1010 m), Berest (942 m), Osina (963 m), Hon (820 m).
Ostatnie kilkaset metrów szlaku prowadzi pod wyciągiem narciarski. Ścieżka spada w dół na "łeb, na szyję". Jak sprowadziłam rower po błotnisto-glinianej nawierzchni - nie wiem, po prostu mi się udało :)
Paweł czeka na mnie pod schroniskiem nad Honem. Jedziemy do Cisnej na obiad. Oczywistą oczywistością jest wybór lokalu :)
Pozostało już tylko wrócić do zakątku łupkowskiego. Jedziemy drogą asfaltową wijącą się wzdłuż rzeki Solinka. Mijając Majdam zatrzymujemy się przed skansenem bieszczadzkiej kolejki leśnej.
Gdy wracamy na drogę nie widzę wzniesienia, jadę jakby po płaskim, a ledwo pedałuję. Paweł wyprowadza mnie z mylnego odczucia - jedziemy pod górę. Za Żubraczami dojeżdżamy do wieży widokowej "Szczerbanówka" i zaczyna się zjazd - około 3 km za free. Mijamy Maniów, Wolę Michową, jedziemy przez Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy. W Smolniku odbijamy w szutrową drogę i zataczamy pętelkę. Jesteśmy w domu, a raczej w wypasionym agro :)
Kategoria Wycieczki
Polesie Wołyńskie dzień 2
-
DST
58.48km
-
Teren
48.00km
-
Czas
04:17
-
VAVG
13.65km/h
-
VMAX
26.07km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Podobno jestem samodzielna. Sama realizuję swoje marzenia. Ale czy na pewno?
O wyjeździe na Ukrainę marzyłam od dawna. Byłam ciekawa, czy tam naprawdę czas zatrzymał się w miejscu, czy odnajdę tam echa swego dzieciństwa. Marzyłam i jednocześnie bałam się wyruszyć za wschodnią granicę. To był dla mnie dziwny świat pełen niebezpieczeństw. Był.... I już nie jest. Zmieniła to wycieczka z Garminem i jego synem. Oni spełnili moje marzenie. Zabrali mnie do innej czasoprzestrzeni - tak daleko, a jednocześnie tak blisko.
Pawle, dziękuję za wspólną wycieczkę po Polesiu Wołyńskim. Było mi bardzo miło przemierzać z Tobą i Twoim synem ukraińskie bezdroża. Twój dzielny zuch sprawił, że przez dwa wyjątkowe dni mniej mi dokuczał syndrom opuszczonego gniazda :)
Kategoria Wycieczki