Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Pod dyktando wiatru

  • DST 53.62km
  • Czas 02:28
  • VAVG 21.74km/h
  • VMAX 30.50km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 lutego 2015 | dodano: 07.02.2015

Dzisiaj tylko tak na chwilę, aby rozprostować nogi i pokręcić spokojne młynki pod dyktando wiatru. Wieje z zachodu i uczy pokory rowerzystów ze wschodu pozwalając kręcić młynki w tempie raz-daw, raz-dwa 30 km/h i raz.... dwa, raz.....uffff....... 16 km/h :)







DST:
53,62 km
Czas: 02:28
V AVG: 21,74 km/h
V MAX: 30,50 km/h


Kategoria Po pracy

Dwójeczka z przodu licznika :)

  • DST 73.25km
  • Czas 03:03
  • VAVG 24.02km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 lutego 2015 | dodano: 06.02.2015

Wpisałam pozostałe styczniowe dystanse, uzupełniłam wpisy z tego tygodnia i niespodziewanie dla mnie samej pojawiła się dzisiaj nowa cyferka z przodu licznika :) To moje pierwsze TAKIE zimowe rowerowe cyferki - w styczniu jedyneczka, a w lutym dwójeczka :)
W ubiegłym roku w styczniu byłam tylko raz na rowerze. W lutym dzięki uprzejmości aury udało mi się więcej popedałować. To był wyjątkowo ciepły miesiąc, jak na nasze wschodnie warunki. Nie muszę sięgać pamięcią daleko wstecz - zaledwie dwa lata temu nie nadążyliśmy odśnieżać wyjazdu z bramy. To była zima, jak z mego dzieciństwa.
A dzisiaj? Nie mogę uwierzyć, że jest luty. W ciągu dnia zaledwie trzy stopnie na minusie. W nocy temperatura spada tylko o kilka stopni. Nie ma śniegu.... Warunki na rower idealne. Szok! I tak się zachłysnęłam tym zimowym rowerowaniem, że gonię, pędzę, pomykam. Kręcę swoje kółeczka i cieszę się, że udaje mi się wygospodarować na nie czas. Ale coraz bardziej brakuje mi wycieczek i maratonów. Pojechać nową trasą, pedałować cały dzień, nacieszyć oczy nowymi klimatami. Może już wkrótce uda mi się raz na dwa, trzy tygodnie wyruszyć dalej, a do tego czasu będę się cieszyć tym co mam - treningowymi kółeczkami i nowymi cyferkami z przodu licznika :)

DST: 73,25 km
Czas: 03:03
V AVG: 24,02 km/h
V MAX: 38,60 km/h


Kategoria Po pracy

Biały szwendacz

  • DST 54.35km
  • Czas 02:19
  • VAVG 23.46km/h
  • VMAX 40.60km/h
  • Temperatura -4.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 lutego 2015 | dodano: 06.02.2015

Poranek był bardzo rześki. Pięć stopni na minusie. Nad drogą unosiła się mroźna szadź. Oszronione drzewa. Bardzo ładnie. Lubię patrzeć na biały świat. Gdy wracałam z pracy nadal było na minusie. Na drzewach pozostały resztki bieli. Chciałam się zauroczyć białą przestrzenią. Wróciłam do domu i od razu pognałam na rower. Jak się zauroczyć, to się zauroczyć. Zabrałam aparat. Skoro wyjeżdżam za dnia, to może uda mi się zatrzymać w kadrze białą chwilę....

Trasa mego kółeczka staje się bardzo widokowa po pokonaniu około 25 km od domu - pola, lasy, otwarte przestrzenie. Mimo wszystko  nie zdążę dojechać tam przed zmrokiem i o fotce mogę zapomnieć... A może na chwilę odbić z trasy, wjechać w boczną dróżkę i nacieszyć oczy widokiem oszronionej przyrody?  I tak włączył mi się biały szwendacz. Odbiłam w jedną drogę, drugą.... wjechałam na pole....




A potem już tylko pomykałam ścigając się z przekornym wiatrzyskiem, który z każdym dniem przybiera na sile.

DST: 54,35 km
Czas: 02:19
V AVG: 23,46 km/h
V MAX: 40,60 km/h


Kategoria Po pracy

Tylko jechać

  • DST 73.34km
  • Czas 02:59
  • VAVG 24.58km/h
  • VMAX 40.80km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 lutego 2015 | dodano: 06.02.2015

Dzisiaj zakończyłam ważny służbowy projekt. Cały dzień spędziłam przy komputerze. Byłam znużona. Uciekłam na rower. Chciałam tylko jechać. Nie myśleć, nie analizować, tylko jechać. Zmęczyć mięśnie, odświeżyć umysł, jechać, jechać, jechać....
Zrobiłam wczorajsze kółeczko. Było trochę cieplej. Woda w butelce, którą zabieram zamiast bidonu, nie zmieniła konsystencji - pozostała wodą, a nie jak dzień wcześniej i w niedzielę, lodową kaszą. Wiało. Być może wiatr zwiastuje zmianę pogody.



DST:
73,34 km
Czas: 02:59
V AVG: 24,58 km/h
V MAX: 40,80 km/h


Kategoria Po pracy

Jeszcze rowerzysta, czy już pieszy

  • DST 72.05km
  • Czas 02:47
  • VAVG 25.89km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 lutego 2015 | dodano: 03.02.2015

W nocy spadł śnieg. Niewiele, ale rano było urokliwie. Trzy stopnie na minusie, pięknie oszronione drzewa, dookoła biało. Oczami wyobraźni widziałam siebie pomykającą na rowerze w śnieżnej scenerii.... Po południu czar prysł. Wracałam do domu po mokrym asfalcie. Mimo braku urokliwych śnieżnych klimatów warunki pod rowerowe koła były idealne - dwa stopnie na plusie, delikatny wiaterek, pogodnie. Tak, pogoda tej zimy rozpieszcza rowerzystów ze wschodu.
Pognałam na rower po godz. 16.00. Pedałując wspominałam ostatnią rowerową burzę mózgów. Dyskutowaliśmy - dwóch kolegów i ja - o hipotetycznej sytuacji na drodze z udziałem rowerzysty. Rozważaliśmy, czy rowerzysta, w sytuacji fabrycznego wyposażenia roweru w lampkę przednią zasilaną za pomocą dynama, zatrzymując się przy osi jezdni  przed wykonaniem manewru skrętu w lewo w celu udzielenia pierwszeństwa przejazdu pojazdom jadącym z przeciwka, naruszył przepisy prawa ruchu drogowego i ewentualnie przepisy karne, jeżeli doszłoby do kolizji lub wypadku z powodu braku oświetlenia przedniego roweru. Byliśmy zgodni, co do tego, że nie naruszył przepisów ruchu drogowego, bo rower był wyposażony fabrycznie w lampkę, ale czy przypadkiem nie podpadłby pod jakiś paragraf z powodu braku "czynnego" oświetlenia???? I tu nie byliśmy już jednomyślni. Poszliśmy dalej.... Czy stojąc na jezdni był rowerzystą, czy już pieszym.... Rozważaliśmy, czy będzie to zależało od jego pozycji - czy stał obok roweru, czy w pozycji gotowej do jazdy. A jeśli  przyjąć, że byłby już pieszym i miałby założoną kamizelkę odblaskową, a w rowerze byłyby odblaski, to czy można mu zarzucić brak właściwego "czynnego" oświetlenia? Choć, czy będąc pieszym mógł stać przy osi jezdni.... Każdy z nas przytaczał argumenty. Dyskusji rowerowej nie było końca.... A zaczęło się całkiem niewinnie od rowerowego dynama....
I tak pedałując rozmyślałam o biednym rowerzyście, który zatrzymał się przy osi jezdni, czy był jeszcze rowerzystą, czy już pieszym???

DST: 72,05 km
Czas: 02:47
V AVG: 25,89 km/h
V MAX: 43,1km/h


Kategoria Trening

Uśmiechnięte wyniki :)

  • DST 105.38km
  • Czas 04:08
  • VAVG 25.50km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 lutego 2015 | dodano: 01.02.2015

To miała być standardowa setka treningowa, nie za szybka, nie za wolna, ot taka w tempie terenowym, jak przystało na mego górala. Pomykałam w tempie basikowo-scottowym. Doścignął mnie rowerzysta w kominiarce. Brat bliźniak - pomyślałam. Zapytał o drogę. Wytłumaczyłam mu na którym skrzyżowaniu i w którą stronę ma skręcić. Mieliśmy jechać około 7 kilometrów w tym samym kierunku. I tak to się zaczęło.... Pomykaliśmy rozmawiając o rowerach, startach w maratonach, wyprawach z sakwami i takie tam. Gdy na najbliższym skrzyżowaniu odbiliśmy na drogę główną Grzegorz zaproponował, że będzie jechał pierwszy. Ok. I tak sobie pomykaliśmy gęsiego przez około 4 kilometry z prędkością 27-30 km/h. Fajnie. Na kolejnym skrzyżowaniu każde z nas pojechało w swoją stronę. Podziękowaliśmy sobie za wspólną jazdę i pożegnaliśmy się. Niby nic nadzwyczajnego, takie przypadkowe spotkanie, a jednak podziałało ambicjonalnie. A może pojechać trochę dynamiczniej, pościągać się sama ze sobą? Niemądre? Może. Przełączyłam licznik na wskazania średniej prędkości. I w ten oto sposób dzisiejsze wyniki są uśmiechnięte - uśmiechnięty dystans :), uśmiechnięty czas :), uśmiechnięta średnia i maksymalna prędkość :)
DST: 105,38 km
Czas: 04:08
V AVG: 25,50 km/h
V MAX: 39,7 km/h

A tak było na trasie:
wiosennie...

....urokliwie...

....tajemniczo....

........




Kategoria Trening

Czasem i tak trzeba...

  • DST 21.69km
  • Czas 01:03
  • VAVG 20.66km/h
  • VMAX 30.20km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 stycznia 2015 | dodano: 31.01.2015

Pognałam na rower jak zwykle po pracy około godziny 16.30. Asfalt był ok, suchuteńki, ale strasznie wiało. Jeżdżę dla przyjemności, a nie z obowiązku i dlatego odpuściłam. Nie chciałam się katować pod taki wiatr. Czasem i tak trzeba....


DST: 21,69 km
Czas: 01:03
V AVG: 20,66 km/h
V MAX: 30,20 km/h


Kategoria Po pracy

Szukając księżyca

  • DST 72.10km
  • Czas 03:15
  • VAVG 22.18km/h
  • VMAX 29.50km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 stycznia 2015 | dodano: 30.01.2015

Wczoraj nie byłam na rowerze. Cóż, nie samym rowerem żyje Basik :( Dopadły mnie obowiązki. a zresztą, padało, było mokro. Szkoda roweru na takie warunki.
Dzisiaj w pracy z niepokojem patrzyłam w okno. Padał śnieg, przecież to styczeń. Pomyślałam - trudno, pogonię po śniegu. Miałam wielką ochotę zapomnieć się w ciemności, co tam śnieg. Do popołudnia śnieg zginął z jezdni pozostawiając mokry asfalt.
Pognałam na rower po godz. 16.00. Przed domem włączyłam tylną lampeczkę, a z przodu po pokonaniu około 7 kilometrów. Zapadał zmierzch. Tylko Scott, ja i ciemność. Lubię trasę swego średniego kółeczka. O tej porze mijające mnie auta można policzyć na palcach jednej ręki. Pedałowałam nie myśląc o niczym, cieszyłam się chwilą, iskierkami mrozu na mokrym asfalcie. Było niesamowicie. Wszelkie troski pozostały gdzieś daleko za mną. I było coś jeszcze. Z nieba biła jasna łuna. Podnosiłam głowę szukając księżyca. Gdzie on jest?! To nieprawdopodobne, aby było tak widno... Miałam wrażenie, że świeci wprost nade mną. A jednak nie było go.... Cudowna noc. Było tak pięknie, że pognałam ciut dalej. Wprawdzie wiało, a nawet zawiewało mrozem, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Jechałam delikatnie, aby jak najdłużej cieszyć się tą chwilą.
Ostatnie kilkanaście kilometrów do domu pokonuję drogą wojewódzką. I to nie było już tak przyjemne. Jeździ tą drogą sporo tirów. One nie są groźne, groźne są osobówki, które je wyprzedzają. Dzisiaj po raz kolejny miałam dużo szczęścia :) Z przeciwka jechał tir. Dojeżdżał do mnie, gdy zaczęło wyprzedzać go osobowe auto. Wstałam na pedały, chciałam dokładnie przyjrzeć się, bo w ciemności trudno jest mi ocenić odległość. Było jak w kabarecie, albo na filmie grozy. Ja powoli jadę stojąc na pedałach, auto jedzie na mnie, tir hamuje. Osłupiałam, nawet nie zjechałam na pobocze. Tir wyhamował i osobówka zjechała na swój prawy pas tuż przede mną. Znowu się udało :)

DST: 72,10 km
Czas: 03:15
V AVG: 22,18 km/h
V MAX: 29,50 km/h


Kategoria Po pracy

Rowerowy letarg

  • DST 52.36km
  • Czas 02:17
  • VAVG 22.93km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 stycznia 2015 | dodano: 30.01.2015

Na początku  mojej przygody z rowerem, pomykając myślałam o pracy - rozwiązywałam służbowe łamigłówki. Mimo to mówiłam, że  relaksuję się jadąc. Zabawne. Z upływem czasu gdy pedałowałam przestawałam myśleć o pracy, domu, obowiązkach. To były chwile tylko dla mnie. Zaczęłam je określać jako "kradzione chwile". Gnałam na rower, aby się zauroczyć, zachłysnąć przestrzenią,  pooddychać pełną piersią,  nacieszyć wiosną, latem, jesienią, a teraz również zimą. Dzisiaj było inaczej. Jechałam, a myślami byłam wciąż w pracy, analizowałam dzisiejszy dzień. Wyłączyłam się zupełnie pochłonięta służbowymi myślami. W pierwszym odruchu gdy się ocknęłam nie wiedziałam gdzie jestem, dokąd dojechałam, w rejon jakiej miejscowości. Zrobiło się ciemno, a ja nie rozpoznawałam miejsca. Dziwne uczucie. Nieraz tak mam. Popadam w rowerowy letarg. Potrafię się zupełnie wyłączyć, jadę pogrążona w myślach i gdy się "obudzę" nie wiem gdzie jestem. Aż się boję dokąd mogę kiedyś dojechać i gdzie się ocknę, oby jeszcze w ojczyźnie :)
A dzisiaj standardowo wykręciłam średnie kółeczko. Dzień był pogodny i słoneczny. Gdy o godz. 16.00 gnałam na rower (w rowerowej kurtce i jednej parze spodni) nadciągnęły chmury i zaczęło mocniej wiać. Czyżby miały się sprawdzić śnieżne prognozy? A niech tam, niech sypie śniegiem, przecież to styczeń :)

DST: 52,36 km
Czas: 02:17
V AVG: 22,93 km/h
V MAX: 38,60 km/h


Kategoria Po pracy

Test tekstylny

  • DST 52.50km
  • Czas 02:21
  • VAVG 22.34km/h
  • VMAX 33.10km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 stycznia 2015 | dodano: 30.01.2015

Dzisiaj nie padało, ale temperatura spadła poniżej zera i trochę wiało. Ostatnio kilka razy nieźle mnie zmoczyło. Tym razem nie chciałam ryzykować przemarznięcia kolan oraz "przewiania" i dlatego założyłam dwie pary spodni i kurtkę narciarską. W takim stroju było mi za ciepło i za ciężko... Jednak grubsza kurtka i dwie pary spodni sprawdzają się w niższych temperaturach i przy silniejszym wietrze. Czułam się ociężale, ufff... Ale nie ma tego złego :) Zupełnie przypadkowo zrobiłam sobie test tekstylny i teraz już wiem, że w temperaturze niewiele poniżej zera powinnam ubierać kurtkę rowerową i jedną parę spodni :)



DST:
52,50 km
Czas: 02:21
V AVG: 22,34km/h
V MAX: 33,10 km/h


Kategoria Po pracy