Śnieg, las, jezioro i Scott
-
DST
87.59km
-
Czas
04:00
-
VAVG
21.90km/h
-
VMAX
35.90km/h
-
Temperatura
-7.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj mieliśmy w planach szlifowanie podłóg w galeriach handlowych. Podobno sezon wyprzedaży w pełni :( Na szczęście życie zweryfikowało nasze plany i zamiast do galerii pognałam na moją ulubioną ścieżkę i Jezioro Obradowskie:) Byłam ciekawa jak wygląda ścieżka w zimowej odsłonie.
Padał śnieg. Droga do leśnej ścieżki zdawała się nie mieć końca ;)
Z każdym kilometrem było trudniej - coraz więcej śniegu zalegało na drogach ;)
Scott dzielnie przebijał się przez zasypane śniegiem drogi ;)
Po pokonaniu niezliczonej ilości kilometrów dotarliśmy do celu ;) Moim oczom i lampeczkom Scotta ukazała się ścieżka w zimowej odsłonie :)
Pięknie....
Zajrzeliśmy nad Jezioro Obradowskie. Kładka prowadząc do jeziora urzekała bielą, a odgłosy jakie wydawały zmarznięte stopnie kładki pod naszym ciężarem budziły grozę ;)
Bez uszczerbku w stopniach kładki i szprychach Scotta dojechaliśmy do jeziora. Jakże tu było cicho i spokojnie :) Tylko śnieg, las, jezioro i Scott :)
Jeszcze chwilę posiedzieliśmy w altanie....
.... pogapiliśmy się na las....
.... i wróciliśmy uszczęśliwieni do domu :)
Na ścieżce nie byłam miesiąc lub dłużej. Lubię to miejsce i z przyjemnością tu wracam :)
To była bardzo fajna wycieczka. Cieszę się każdą chwilą, lubię żartować i mam nadzieję, że zaglądający na mój blog nie maja mi za złe wpisów z przymrużeniem oka i czytając je bawią się równie dobrze, jak ja pisząc :)
Kategoria Wycieczki
Delikatnie
-
DST
25.45km
-
Czas
01:13
-
VAVG
20.92km/h
-
Temperatura
-7.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj delikatnie, taki mini spacerek po zmierzchu, aby zbytnio nie denerwować Mamy :)
Kategoria Po pracy
Zdążyć przed śniegiem :)
-
DST
108.46km
-
Czas
05:14
-
VAVG
20.72km/h
-
VMAX
36.40km/h
-
Temperatura
-6.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnio Ktoś zauważył, że u mnie cykloza jest zaawansowana. Przyznaję, tak, to prawda :( Jestem nieuleczalnie chora na rower :)))
Meteorolodzy zapowiadali na dzisiaj opady śniegu, ale po wczorajszym spacerku wiedziałam, że żadne prognozy nie są w stanie zatrzymać mnie w domu. Wybrałam się na wycieczkę nad jezioro :)
Pognałam do Białki. Tylko cóż to byłaby za wycieczka, gdybym nie wybrała najdłuższej z możliwych tras prowadzących nad jezioro :)
Zaczęłam tradycyjnie trasą treningowego kółeczka. Obejrzałam, przy świetle dziennym pierwsze siedem kilometrów - mój przydomowy hardcorowy odcinek :) Lód - fajny, ale nawierzchnia fatalna - coraz więcej dziur w asfalcie. Nocą droga wydaje się mniej dziurawa :)
Dalej dziur było mniej, ale jak już były to bardzo głębokie. Wczoraj nieopatrznie w taką jedną wjechałam :( Po dzisiejszym rekonesansie wiem gdzie i czego mogę się spodziewać. Jednak dobrze jest raz na jakiś czas pojeździć za dnia :)
Wiatrzysko było nieznośne. Tak kręcił i zawiewał, że miałam wyrażenie, iż bez względu na kierunek jazdy wieje cały czas w twarz. Może chciał mnie zniechęcić do jazdy? Biedaczek, czyżby mnie jeszcze nie poznał?! :)
Kilkanaście kilometrów przed Białką zaczął padać śnieg. Przez krótką chwilę było pięknie biało.
Mój Scott w zimowej scenerii wyglądał.... co najmniej urokliwie :)
A potem była Białka i Jezioro Białe. Ja, Scott i gdzieś w oddali pani spacerująca z psem.
Z Białki pojechałam do Ostrowa Lubelskiego, a stąd do domu. To była bardzo przyjemna wycieczka :)
Aby opis w pełni oddawał atmosferę dzisiejszej wycieczki napiszę jeszcze, że wpis mógłby równie dobrze nosić tytuł "Pieski dzień". Jeśli dotychczas nie wyczerpałam rocznego limitu ucieczek przed czworonogami, to dzisiaj nadrobiłam to z nawiązką. Na trasie wręcz watahy psów - małych i dużych. W każdej mijanej miejscowości od jednego do kilku miłośników rowerzystów. A w Białce - beztroska pani z psiną po prostu porażała. Duży pies, bez kagańca, o smyczy nie wspomnę, bo przecież musi się wybiegać i podobno nie agresywny.... Dobrze, że skończyło się tylko na znakach po zębach na rękawie kurtki, a nie na moim ręku.
Rower, wiatr, śnieg i czworonożni miłośnicy rowerzystów..... Było interesująco i ekscytująco :)
Kategoria Wycieczki
Świateczny wieczorny spacer :)
-
DST
62.39km
-
Czas
03:01
-
VAVG
20.68km/h
-
Temperatura
-6.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czy pisałam, że grudzień mnie rozpieszcza? Wyjątkowe urodziny, nowa cyferka z przodu licznika, cudowne Święta spędzone z Rodziną, a dzisiaj świąteczny wieczorny spacer rowerowy :)
Po powrocie od rodziców pognałam na rower. Było ciut przed godz. 17.00. Moi są już przyzwyczajeni do moich nietypowych zachowań i dlatego nawet nie protestowali widząc mnie w rowerowym stroju oraz nie komentowali, że za zimno, że ślisko, że noc święta ;) Dobrze ich sobie wychowałam, choć przy Mamie musiałam się napracować :)
A jak było na rowerze.... Pierwsze 7 kilometrów trochę oblodzonego śniegu, trochę lodu, trochę czystego asfaltu. Dalsza trasa po czystym asfalcie z niewielką ilością śniegowego błota. Wiało i to dosyć mocno. Zrobiłam średnie kółeczko. Reasumując: było świetnie - jak zwykle na rowerze :))))
Kategoria Po pracy
Wesołych Świąt!
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Życzę Przyjaciołom, rowerowym Znajomym oraz wszystkim Rowerzystkom i Rowerzystom z bikestats pogodnych, radosnych, spokojnych, rodzinnych i pachnących choinką Świąt Bożego Narodzenia :)
Wielu miłych chwil w gronie Najbliższych przy świątecznym stole :)
Między kroplami deszczu i podmuchami wiatru
-
DST
21.34km
-
Czas
01:03
-
VAVG
20.32km/h
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cały dzień lało, albo padało :( Myślałam, że do godz. 17.00 się wypada, ale gdzie tam, dalej padało, a jak wiało - ho, ho. Wczorajszy wiatrzysko przy dzisiejszym to zefirek. Ale kto rowerzystce zabroni.... :)
Po wczorajszym spacerze obudził się mój rowerowy apetyt. Cóż było robić.... Chociaż takie maluteńkie kółeczko :) Wróciłam ociekająca wodą, lecz czy to ma jakieś znaczenie. Najważniejsze, że choć przez chwilę byłam na rowerze. Gnałam między kroplami deszczu i podmuchami wiatru :))))
Może jutro nie będzie lało, tylko mżyło :) Może również uda się zrobić choć maluteńkie kółeczko :)
Kategoria Po pracy
Jak dobrze.... :)
-
DST
62.12km
-
Czas
02:58
-
VAVG
20.94km/h
-
VMAX
32.20km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak dobrze znowu być na rowerze :) Tydzień bez roweru to zdecydowanie za długa przerwa :( Niestety nieraz tak bywa - rowerzystka zostaje skoszarowana, ubrana w fartuszysko i jak ten kopciuszek zapędzona do świątecznych porządków :) Ale, nie ma co narzekać. Dzisiaj upiekłam ostatni placek i o godz. 17.00 pognałam na rower. Jutro ciąg dalszy wypieków, tym razem na tapetę pójdą kremy do placków, no a jeśli się zmobilizuję, to może o godz.17.00 uda mi się pognać na rower :)
Dzisiaj zrobiłam średnie kółeczko. Wiało okrutnie, a 18 km od domu zaczęło mżyć. Jednak miałam szczęście - rozpadało na dobre , gdy zaparkowałam Scotta przed domem :)
Kategoria Po pracy
Jedenastka z przodu :))))
-
DST
170.08km
-
Czas
07:26
-
VAVG
22.88km/h
-
VMAX
32.80km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sama nie wiem, jak to się stało. Dziś pojawiła się nowa cyferka z przodu mego licznika! A że zbiegło się to z moim małym świętem, świętowałam na rowerze. Zrobiłam sobie wycieczkę do Okuninki nad Jezioro Białe.
Prawie najkrótszą trasą pognałam w kierunku Włodawy. Znak ostrzegał mnie przed śniegiem :) Tylko gdzie ten ŚNIEG!!! Temperatura i klimaty na trasie wiosenne.
Znalazłam zagłębie jemioły. Widać, że święta tuż. Miałam ochotę zatrzymać się pod jemiołą, a może ktoś fajny przejeżdżałby na rowerze i również by się zatrzymał ;)))
Rowerzysty ani na lekarstwo. Cóż było robić. Pognałam dalej.....
A może powinnam zadzwonić..... ;)))
Byłoby to zbyt ryzykowne. W pobliżu znajdował się malowniczy drewniany kościółek. .... :) Jak nic zaciągnąłby mnie przed ołtarz, a wtedy klops! :)))
Tylko czy taki rowerowy kamikadze miałby szanse u fajnego rowerzysty....
Choć poprawiłam fryzurę w urokliwym salonie :)
A jemioła kusiła... :)
W takim radosnym nastroju pomykałam dalej. A do Włodawy coraz bliżej....
Nareszcie jest! Włodawa!
Jeszcze chwila i byłam w Okunince.
Nad Jeziorem Białym pustki..... coś dla mnie :)
Zaintrygowała mnie reklama na ścianie pewnego hoteliku.... Jak nic przyjadę tu w sezonie. Ten prysznic.... :)))
Okuninka przypominała wymarłe miasteczko.
Wszędzie pusto.....
.... ale bardzo światowo ;)
A dalej powrót do domu trasą w kierunku Chełma.
Zaraz za Okuninką bardzo smutny obraz. Co się stało tym drzewom?
To moje ulubione skrzyżowanie :) Prawie w domu.
To mój ulubiony sklepik, do którego wstępuję za każdym razem goniąc tą trasą :)
Od sklepiku do domu pozostało mi dokładnie 71,37 km. Za około godzinę dopadła mnie ciemność.
Fajnego rowerzysty nie spotkałam :(
Dzisiejszy wpis trochę humorystyczny, trochę frywolny, bo przecież kto jubilatowi zabroni żartować w ten jedyny dzień w roku :))))
Kategoria Wycieczki
Zimowe klimaty :)
-
DST
54.20km
-
Czas
02:40
-
VAVG
20.33km/h
-
VMAX
27.80km/h
-
Temperatura
-1.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zima odpuściła :) A ja nie odpuszczam :) Po bardzo, bardzo, bardzo długiej przerwie znowu pognałam na rower. Pierwsze siedem kilometrów to prawdziwy hardkor, cokolwiek by to znaczyło :) Na drodze miejscami lód, miejscami błoto śniegowe, a w pierwszym lasku na trasie treningowego kółeczka - czyste i żywe lodowisko :) I.... wpadłam w poślizg :) Zarzuciło przednim kołem, ale do wywrotki nie doszło :)
Dalej droga zupełnie jesienna - zero śniegu, lodu, błota śniegowego - czysty żywy asfalt :)
Wykręciłam zmodyfikowane średnie kółeczko z ciut większą rundka po mieście. Jak fajnie było znowu być na rowerze!!!!!
Kategoria Po pracy
Grudniowa setka
-
DST
121.58km
-
Czas
05:32
-
VAVG
21.97km/h
-
VMAX
32.50km/h
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
A dzisiaj ja i Scott mieliśmy ochotę na wycieczkę. Skoro wyrwałam się na rower za dnia o godz.11.30 i to o bardzo wczesnej porze, jak na mnie, to dlaczegoż by nie pojechać inną trasą. Trochę odmiany dla urozmaicenia pedałowania. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Pognało mnie w rejony Pojezierza Łęczyńsko - Włodawskiego :) Byłam ciekawa dystansu i miejsca, w którym zastanie mnie ciemność.
Zaczęłam tradycyjnie trasą treningowego kółeczka.
A to klimaty z mojego treningowego kółeczka :)
W powietrzu nie czułam zimy, ale drogowcy w tym roku są wyjątkowo zapobiegliwi. Zaczynają rozstawiać siatki zabezpieczające drogę przed nawiewaniem śniegu z pół.
Choć znalazłam akcenty zimowe....
Przemierzyłam kilka gmin :)
Między innymi.....
Zajrzałam do Orzechowa Starego i Orzechowa Nowego. Dwa lub trzy lata temu jadąc przez Orzechów Nowy zrobiłam interes życia - kupiłam kilogram papierówek za 5 zł :) Warto było zainwestować tylllleeee kasy za kilka jabłek dla uśmiechu maluchów prowadzących z babcią przydrożny jabłkowy biznes :))))
Wjechałam na teren kolejnej gminy.
Do Ludwina nie dojechałam. Tym razem wybrałam do Ostrowa Lubelskiego krótszą trasę. Za Piasecznem odbiłam na Krasne wjeżdżając do gminy Uścimów.
Zatrzymałam się nad Jeziorem Krasne tylko na chwilę.
Zaczynało zmierzchać, a ja trasą do Ostrowa na skrót jechałam ostatni raz kilka lat temu. Zawsze wybierałam dłuższą trasę przez Ludwin. Jechałam na skrót "po znakach". Za Maśluchami natknęłam się na miejscowość, której nazwa przywołuje w mojej pamięci miłe wspomnienia :))))
Mój Scott na fotce jest niewidoczny :) W Ostrowie Lubelskim zastała mnie ciemność. Wszystko zgodnie z planem, dotarłam do trasy moich treningowych kółeczek i nie miało znaczenia, czy jest jasno, czy ciemno. Znam doskonalę tę trasę, wiem gzie jest podjazd, gdzie zjazd, gdzie dziura w asfalcie :) Teraz mogłam jechać na pamięć i tak właśnie jechałam. Moja lampeczka czerpie bardzo dużo energii i dziś ledwo co świeciła. Po raz kolejny sprawdziłam swój patent na bezpieczeństwo :)
Kategoria Wycieczki