Wagary
-
DST
45.45km
-
Czas
01:49
-
VAVG
25.02km/h
-
VMAX
37.00km/h
-
Temperatura
29.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak, Tak, dzisiaj po południu zaczęły się moje miesięczne wagary. Jestem na urlopie!!!!!
W poniedziałek oddaję rower do serwisu - należy mu się solidny przegląd po maratonach,a od wtorku podejmuję gości.
To będą bardzo przyjemne wagary :))))
Kategoria Po pracy
U Uli w odwiedzinach
-
DST
67.59km
-
Czas
02:49
-
VAVG
24.00km/h
-
VMAX
35.30km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Po pracy
Zew błękitnej krwi
-
DST
119.71km
-
Czas
05:38
-
VAVG
21.25km/h
-
VMAX
37.70km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
A dzisiaj pognało mnie na pałace. Moim celem był pałac Zamoyskich w Kozłówce.....
Mijam pierwszy pałac - Pałac Sanguszków w Lubartowie. Odbudowany w XVIII w po zniszczeniu podczas wojny północnej przez księcia Pawła Karola Sanguszki. aktualnie mieści się w nim Starostwo Powiatowe.
Kierunek - Kozłówka. Zespół pałacowo - parkowy zbudowany w latach 1736 - 1742 prze Wojewodę
Chełmińskiego Michała Bielińskiego, wg projektu włoskiego architekta
Józefa II Fontany. W okresie 1799 - 1944 pałac należał do rodziny
Zamoyskich.
Dojechałam....
i się zachwyciłam....
Pięknie....
Pomoczyłam nogi, a Scott kółeczka w jeziorze w Firleju....
Odpoczęłam na rynku w Kocku...
Zajrzałam do pałacu Potockich w Radzyniu Podlaskim...
Opowieść już wkrótce.....
Kategoria Wycieczki, Ciekawa Lubelszczyzna
Lekcja pokory
-
DST
101.41km
-
Czas
04:39
-
VAVG
21.81km/h
-
VMAX
32.50km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dostałam ja dzisiaj lekcję pokory od wiatru. Po południu wyskoczyłam na rower, a że czasu było niewiele to już tradycyjnie pojechałam trasą treningowego kółeczka, ot tak żeby się trochę zauroczyć pedałowaniem (czytaj - też średnią). Ledwo wyjechałam z domu i ... kiszka... Tak wiało, że z trudem udało mi się wykręcać 17 - 19 km/h. Wiatr z ubiegłej niedzieli przy dzisiejszych podmuchach to Mały Miki. Na dodatek kręcił jakieś dziwne zygzaki, jakbym nie jechała, to i tak przeszkadzał. Po 60 km trochę ustał. Odsapnęłam. Już chciałam zrezygnować z zaplanowanej setki, ale to nie w moim stylu. Dałam radę. Pokonałam całkiem fajny dystans. A średnia, cóż... Nie zawsze musi być 23, 24 czy 25 km/h. Lubię się ścigać sama z sobą, walczyć o średnią, ale to nie jest najważniejsze - liczy się tylko to, że jadę, pędzę, gnam - czuje, że żyję :)
I jeszcze coś. Powiedziałam "dzień dobry" mężczyźnie na wózku. Odważyłam się, a on odpowiedział na moje pozdrowienie :)
Kategoria Po pracy
Uśmiechnięte buziaki :)
-
DST
102.25km
-
Czas
04:13
-
VAVG
24.25km/h
-
VMAX
34.20km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnimi czasy tytuły na moim blogu - och, jak to brzmi - mój blog :) zdominowały uśmiechnięte buziaki :))
No bo (pamiętam Pani w podstawówce uczyła, że nie można w ten sposób mówić i pisać - no bo - cóż to znaczy?!) i jak się nie uśmiechać, skoro mimo całej rzeszy licznych zajęć i obowiązków udaje mi się wygospodarować chwilę na rower. Wprawdzie gonię trasami treningowego kółeczka ścigając się z czasem, bo mam coś jeszcze do zrobienia, lub dopędzają mnie ciemności, ale i tak jest niesamowicie. Najważniejsze, że jadę, że czuję, że jestem, że mam coś tylko swego i dla siebie i że nikt mi tego nie odbierze.
Jadąc swymi kółeczkami mijam dom pomocy. Często widzę siedzącego przed budynkiem młodego mężczyznę na wózku inwalidzkim. Ostatnio widziałam go w niedzielę. Często o nim myślę. Ja jestem zdrowa, gnam rowerem, a on jest przykuty do wózka. Brakuje mi odwagi, aby go pozdrowić.... Przejeżdżam tak blisko. Widzę jak na mnie patrzy, może też kiedyś pędził na rowerze....
Chciałabym go pozdrowić, może następnym razem się odważę.
Kategoria Po pracy
:)
-
DST
100.36km
-
Czas
04:07
-
VAVG
24.38km/h
-
VMAX
33.10km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Po pracy
:)
-
DST
54.67km
-
Czas
02:09
-
VAVG
25.43km/h
-
VMAX
36.40km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Po pracy
Piąteczka z przodu :)
-
DST
109.66km
-
Czas
04:41
-
VAVG
23.41km/h
-
VMAX
34.90km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj na liczniku pojawiła się piąteczka. Kolejny tysiączek w tym sezonie. Super :)
Wiało okrutnie, a ostatnie 8 km to była dopiero jazda - walka z bardzo porywistym wiatrem, który wręcz zatrzymywał rower. Było ekstremalnie porywiście :)
Kategoria Po pracy
:)
-
DST
112.36km
-
Czas
04:26
-
VAVG
25.34km/h
-
VMAX
37.70km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czy potrzebny jest komentarz do dzisiejszego uśmiechniętego tytułu? Jest pięknie!
Kategoria Po pracy
Motyle w brzuchu :))))
-
DST
89.53km
-
Czas
03:31
-
VAVG
25.46km/h
-
VMAX
36.60km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od środy za sprawą Jurka chodzę cała w skowronkach. Być może za dwa lata spełni się moje wielkie rowerowe marzenie!
Cztery lata temu po raz pierwszy usłyszałam o ultramaratonie Bałtyk - Bieszczady, aktualnie nosi on nazwę Maraton 1008. Przejechać 1008 km w limicie czasowym 72 godzin - niewyobrażalne! W tym roku pod koniec sierpnia rusza kolejna edycja maratonu. Nieśmiało od ubiegłego roku myślałam, aby się zapisać, ale po prostu stchórzyłam, nie miałam wiary w siebie, a zresztą zimą i wczesną wiosną chorowałam, nie zrobiłam kwalifikacji, nie mam odpowiedniego roweru.... Same przeszkody. Wprawdzie jeden z moich rowerowych znajomych namawiał mnie do udziału, sam wziął w nim udział dwa razy, mówił, że dam radę, abym zrobiła kwalifikacje. Nie odważyłam się, ale nie przestałam marzyć o 1008 :) Po Grassorze nabrałam większej pewności siebie - skoro wytrzymałam 24 godziny na siodełku, to może i dałabym radę.....
W tym roku Jurek jedzie w obsłudze technicznej maratonu 1008. Myślałam, że po 5 udanych startach w tym maratonie nie zależy mu na dalszych. A jednak się myliłam :) Właśnie w środę gdy rozmawialiśmy m. in. o 1008 powiedział, że chciałby jeszcze raz wystartować za dwa lata. A ja na to, że ja również, ale będę starsza o dwa lata i nie wiem czy dam radę. Jurek - wieczny optymista - stwierdził, że wszystko zależy od kondycji nie wieku. Więc podejmę wyzwanie! Jeśli przejadę od startu do mety będę bardzo dumna, a jeśli nie dam rady przejechać całego dystansu, to przynajmniej nie będę żałować tego, że nie podjęłam wyzwania. Najbliższe plany, to zakup szosówki, potem kwalifikacje i od początku 2016 r. treningi i jeszcze raz treningi :) Wiem, że sobie poradzę, bo będę miała bratnią duszyczkę wśród zawodników, nie będę sama. Z pewnością nie przejedziemy wspólnie całego dystansu, nie będę spowalniać Jurka, ale z pewnością na początkowym odcinku pojedziemy razem.
Jest super - mam cel do, którego będę dążyć. I mam jeszcze coś - motyle w brzuchu - tak się cieszę :))))
Kategoria Po pracy