Wśród brzózek w Aurano :)
-
DST
12.98km
-
Czas
01:54
-
VAVG
6.83km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dzisiejszy dzień miałam ambitny plan - wstaję skoro świt i w drogę, ale jak to bywa z planami... Wstałam o godz.9.00, bo jak tu wstać skoro jestem na wakacjach i mogę sobie pozwolić na TAAAKIE lenistwo :) Pożegnałam się z uroczym skalnym domkiem i o godz. 10.30 wyruszyłam w drogę. Moim pierwszym celem było Aurano położone około 7 km dalej. Początkowo droga prowadziła łagodnym podjazdem o standardowym nachyleniu 8 - 12%. Trochę zmęczona dotarłam do Aurano, no i się zaczęło :)
Podjazdy były takie, że kilkakrotnie przegrywałam i zsiadałam z roweru. Szybko przekonałam się, że pchać rower z sakwami jest ciężej niż na nim jechać... Droga malownicza, domki urokliwe, niby wzgórze, a mimo to dalej jechałam pod górę... Honorne przełęcze w Szwajcarii przy tych podjazdach były "małym piwkiem" :)
W ten sposób pokonałam kolejnych kilka kilometrów. Zatrzymałam się przy kamiennych ławeczkach i stoliku usytuowanych przy drodze wśród brzózek. Po drugiej stronie drogi było małe wzniesienie. Nie byłabym sobą gdybym tam nie zajrzała...
Wróciłam po rower i mimo godziny 14.00 zostałam tam na nocleg...
Bajeczne miejsce, do którego już zawsze będę wracać myślami. Ze wzgórza roztaczał się widok na szczyty Alp, jezioro Maggiore i miasteczka położone na jego brzegu.
Pięknie.
Siedziałam przed namiotem urzeczona przepięknym widokiem. Po zachodzie słońca miasteczka rozbłysły milionami świateł. Było cudownie. Wiedziałam, że rano będzie mi bardzo ciężko pożegnać to wyjątkowe miejsce...
Kategoria wyprawy, Jeziora alpejskie 2013
Lago Maggiore
-
DST
94.45km
-
Czas
05:20
-
VAVG
17.71km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mój pierwszy nocleg na obczyźnie był spokojny, nic i nikt nie zakłócił mi spoczynku. Bez pospiechu zwijałam namiot i w drogę ruszyłam dopiero około godz. 10.00. Zatrzymałam się w miasteczku Castano. Urokliwe miejsce. Była dopiero godz. 11.00, a na ulicach mnóstwo ludzi odpoczywających na ławeczkach. Zastanawiałam się, czy trafiłam na porę sjesty?
W miejscowej piekarni kupiłam chleb pszenny, tzw. ciapattę. Z dżemem truskawkowym zabranym z domu smakowała wybornie :) Dodam, że śniadanie zjadłam w przepięknym otoczeniu - nad kanałem Villoresi przypominającym rzekę o uregulowanych brzegach. Szutrową drogą biegnącą wzdłuż kanału dojechałam do rzeki Ticino. Przekroczyłam ją i już drogą asfaltową dojechałam do miasteczka Oleggio. Tutaj zaciekawiły mnie budowle przypominające opactwo.
W Oleggio wyjechałam na drogę główną w kierunku jeziora Maggiore. Ruch był spory. Bezkolizyjnie udało mi się dojechać do Arony - pierwszego miasta nad Lago Maggiore.
Piękne miejsce :)
Dalej jechałam drogą wijąca się wzdłuż jeziora. W miasteczku Lesa zapuściłam się w urokliwe uliczki.
Kolejną mijaną miejscowością była Stresa. Na deptaku nad jeziorem było mnóstwo turystów. Słychać było rozmowy w różnych językach - angielskim, niemieckim, hiszpańskim, węgierskim...
Widok na jezioro był zniewalający. Podziwiałam wyspy wyłaniające się z jeziora, promy i urocze małe łodzie. Piękny widok. Żałowałam, że było późno i nie miałam czasu na wycieczkę promem na jedną z wysp na jeziorze. Może następnym razem się uda...
Jadąc ze Stresy do Feriolo podziwiałam piękne rezydencje. W Feriolo zjechałam na plażę. Wyjątkowo była to plaża piaszczysta, gdyż we wcześniej mijanych miejscowościach plaże były kamieniste.
Za Feriolo odbiłam w drogę prowadzącą górami wzdłuż jeziora. Zaczął się podjazd. Mijałam malownicze wioski. W jednej z nich o nazwie Cambiosca uzupełniłam zapas wody.
Dalej droga wiodła półką skalną przez las. Była bardzo malownicza.
Na nocleg zatrzymałam się w przepięknym miejscu - u podnóża kamiennych schodów prowadzących do skalnego domu. Dom był opuszczony i wymagał remontu. Usytuowany był na wzgórzu, a wokół niego był sad. Ze wzgórza rozciągał się przepiękny widok na jedną z wiosek zawieszonych na półkach skalnych.
Jakże byłoby pięknie mieć taki domek... Gościć w nim rowerzystów z różnych zakątków świata i słuchać opowieści o ich przygodach...
Kategoria wyprawy, Jeziora alpejskie 2013
Milano
-
DST
37.80km
-
Czas
02:34
-
VAVG
14.73km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z ponad godzinnym opóźnieniem dotarłam do Mediolanu. Rower na włoskiej ziemi postawiłam po godz. 12.00. Dworzec autobusowy znajdował się na peryferiach miasta, po jego zachodniej stronie, czyli kierunku, w którym zamierzałam się udać. Pokusa zwiedzenia drugiej co do wielkości katedry we Włoszech zwyciężyła z rozsądkiem, który podpowiadał, aby odjechać jak najdalej od miasta, by bez większych problemów znaleźć nocleg.
Pomyślałam, że życie mam tylko jedno i może już nigdy nie będę w Mediolanie, więc co prędzej skierowałam się do centrum. Przyznam, że nie byłam przygotowana logistycznie do zwiedzania Mediolanu i z wielką przyjemnością odkrywałam uroki miasta.
Jadąc w kierunku katedry trafiłam do parku, a następnie do "twierdzy - zamku", by wreszcie zobaczyć katedrę.
Jest niesamowita, przepiękna.
Wejście do katedry jest bezpłatne, ale w przypadku robienia fotek wewnątrz trzeba zapłacić 1 euro. Za fotki nie zapłaciłam, ale nie odmówiłam sobie wejścia na tarasy widokowe na katedrze. Za 7 euro po wijących się schodach weszłam na .... dach katedry. Taras widokowy zawsze kojarzył mi się z tarasem - balkonem, a nie chodzeniem po dachu.
Byłam zaskoczona, ale bardzo pozytywnie. Panorama Mediolanu z dachu katedry jest urzekająca, a sam dach, który nawet nie wiem czy można nazwać dachem, gdyż jest prawdziwym dziełem sztuki, jest ..... po prostu brak mi słów na określenie jak jest piękny, wyjątkowy i niesamowity.
Po zwiedzeniu katedry pozaglądałam jeszcze tu i tam na placu katedralnym i ruszyłam w drogę, w kierunku Lago Maggiore - pierwszego jeziora na mojej trasie.
Na nocleg zatrzymałam się w miasteczku Arluno. Namiot rozbiłam na łące wśród pól kukurydzy :)
Kategoria wyprawy, Jeziora alpejskie 2013
Witaj Italio!
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od niepamiętnych czasów byłam zafascynowana górami, ale przyszła kolejna fascynacja - rower i na góry było coraz mniej czasu. W czerwcu, po wyjeździe w Alpy szwajcarskie przekonałam się, że można połączyć te dwie fascynacje. Szaleć na rowerze zdobywając honorne przełęcze, ciesząc jednocześnie oczy niesamowitymi widokami.
Mój Przyjaciel podsunął mi pomysł wrześniowego wyjazdu do Włoch. Tak pięknie opowiadał o Alpach i ukrytych w nich jeziorach.... Cóż było robić - kupiłam bilet autobusowy do Mediolanu i... Witaj Italio!!! :)))))
10 września o godz. 7.00 wyjechałam z Lublina do Mediolanu. Nie znoszę jazdy autobusem, a tym razem miałam spędzić w nim 28 godzin, ale czego nie robi się dla swojej fascynacji. W Italii czekały na mnie Alpy i pięć wspaniałych jezior :)
Kategoria Jeziora alpejskie 2013
Goniąc lato cd. :)
-
DST
47.13km
-
Czas
01:59
-
VAVG
23.76km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Po pracy
Goniąc lato
-
DST
52.66km
-
Czas
02:12
-
VAVG
23.94km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Po pracy
Ścigając się z wiatrem :)
-
DST
47.10km
-
Czas
02:05
-
VAVG
22.61km/h
-
VMAX
34.00km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Po pracy
Powiew jesieni
-
DST
55.16km
-
Czas
02:24
-
VAVG
22.98km/h
-
VMAX
34.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Po pracy
Małe kółeczko
-
DST
26.31km
-
Czas
01:02
-
VAVG
25.46km/h
-
VMAX
34.00km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Po pracy