Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Bieszczadzkie rowerowanie - dzień 2

  • DST 48.64km
  • Czas 03:14
  • VAVG 15.04km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 listopada 2018 | dodano: 16.11.2018
Uczestnicy

Wstałam o godz. 6.00. Czy już pisałam jak bardzo lubię leniwe poranki, kiedy nie muszę się spieszyć i mogę się delektować chwilą. Śniadanie i przygotowanie do wyjazdu zajmuje mi dwie godziny i kwadrans :) Pawłowi podobnie. Wychodzimy z domu o godz. 8.15. Dzisiaj realizujemy projekt rowerowo/wycieczkowy "Zatwarnica". Według Pawła czeka nas rowerowanie po najbardziej "dzikiej" części Bieszczad. Czyżbyśmy mieli nareszcie spotkać niedźwiedzia?!
Zapowiada się bardzo pogodny dzień. Żal, że zaczynamy go w sposób mało rowerowy. Do Zatwarnicy jedziemy autem. Choć kto jedzie, to jedzie. Gdy w Brzegach Górnych odbijamy w kierunku Dwernika wyrywa mi się "Jaka fajna droga". I co robi Paweł? Zawraca. Jedziemy  z powrotem do Brzegów Górnych. Ja wsiadam na rower, a Paweł za kierownicę. Dobry z niego kolega, ma do mnie cierpliwość. W ten sposób robię 10-ci kilometrową rozgrzewkę. Droga prowadzi delikatnym zjazdem pośród lasów. Mijam Nasiczne i Dwernik. Tu na skrzyżowaniu czeka na mnie Paweł. Dalej, około 6 km jedziemy autem. Tym razem droga pnie się delikatnie pod górę. Auto zostawiamy na parkingu przed Zatwarnicą. Przesiadamy się na rowery. Nareszcie! Dzień jest jak marzenie. Jest ciepło, bezwietrznie i niebo jest błękitne!
Jedziemy urokliwą drogą wzdłuż Sanu przez Park Krajobrazowy Doliny Sanu. Przejeżdżamy przez rezerwat przyrody Hulskie im. Stefana Myczkowskiego i rezerwat przyrody Krywe.

Na drugą stronę Sanu przejeżdżamy przez most przed miejscowością Rajskie. Teraz San mamy poza zasięgiem wzroku. Droga jest usiana hopkami - podjazd, zjazd, podjazd, zjazd. Nie można się nudzić. Jadę i gadam, gadam, gadam.... Tylko czy Paweł mnie słucha. Jakoś dziwnie milczy na podjazdach :)

Na zjazdach Paweł jest szybszy, ja je celebruję - jadę powoli, a nuż zechcę zatrzymać się na fotkowy przystanek. Zresztą, nie muszę gonić za Pawłem i tak go doścignę, a nawet prześcignę na podjazdach :)


Wjeżdżamy na ścieżkę przyrodniczo-historyczną "Przysłup Caryński - Krywe nad Sanem"

Kończy się nasza wycieczka. Dojeżdżamy do Zatwarnicy.

Paweł ma do mnie cierpliwość. Zgadza się na mój pomysł dojazdu do Dwernika na rowerze. Ja wsiadam na rower, a on za kierownicę. 
Na chwilę zatrzymuję się nad Sanem w Chmielu.  

Do Nowego Łupkowa wracamy dłuższa trasą przez Ustrzyki Górne. Zatrzymujemy się na obiad w Caryńskiej - bazie BBT. Ożywają wspomnienia...

Kończy się dzień, kończy się nasze bieszczadzkie rowerowanie. Juto wracamy do domu.
Dziękuję Pawle za miło spędzony czas. 
A na koniec niech zabrzmi muzyka....
https://www.youtube.com/watch?v=suJ9EIOfLIU
https://www.youtube.com/watch?v=SKk6Dn9gLic


Kategoria Wycieczki

Bieszczadzkie rowerowanie - dzień 1

  • DST 55.73km
  • Teren 13.00km
  • Czas 04:55
  • VAVG 11.33km/h
  • VMAX 49.15km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 listopada 2018 | dodano: 13.11.2018
Uczestnicy

26 października Paweł/Login zapytał mnie, czy nie ruszyłabym na jesienno zimowe mtb w Bieszczadach w terminie 10 - 11 listopada. Pytanie, zaproszenie, czy żart? Login - szosowiec ultra i mtb? W głowie mi się nie mieściło. Zaciekawiona loginowo-szosowym mtb, zgodziłam się na wspólny wyjazd. Paweł zajął się logistyką. Wyznaczył dwie trasy i zarezerwował noclegi w Nowym Łupkowie w "Zakątku łupkowskim". Z powodu awarii komputera nie prześledziłam tras wyrysowanych przez Pawła. Zresztą, trasy nie miały żadnego znaczenia. Cieszyłam się z wyjazdu w Bieszczady. 
Wyjechaliśmy późnym popołudniem 9 listopada. Zgodnie z zapowiedziami synoptyków, w najbliższych dniach mogliśmy liczyć na rowerową pogodę. Wycieczka zapowiadała się bardzo dobrze.
Mam niewiele bieszczadzkich wspomnień. Bieszczady kojarzą mi się z tygodniowym biwakiem z czasów licealnych, BBT w 2016r. i ultrzakiem Logina w 2017r. To takie nic. Może ten wyjazd stanie się początkiem mojej długotrwałej przyjaźni z Bieszczadami. 
Na miejsce docieramy po godz. 21.00. Zakątek łupkowski okazał się luksusowym drewnianym domem położonym w sąsiedztwie ZK :)
Nie jesteśmy jedynymi gośćmi. Rozpakowujemy bagaże i rozsiadamy się w salonie. W kominku palą się kłody drewna. Jest przytulnie. Pijemy herbatę, rozmawiamy o jutrzejszym dniu, żartujemy. Co raz pytam Pawła, czy już mówiłam, jak bardzo się cieszę, że tu jestem...
10 listopada 2018 r.
Wstałam o godz. 6.10. Lubię leniwe poranki, kiedy nie muszę się spieszyć i mogę celebrować poranne rytuały, kiedy w pełni mogę poczuć tu i teraz. Schodzę do jadalni, parzę kawę. Wkrótce pojawia się Paweł. Jemy razem śniadanie. Jest bardzo miło.
Wyjeżdżamy o godz. 8.30.Poranek jest rześki i trochę zamglony. Paweł nawiguje. Jedziemy szutrową drogą do Smolnika. On chce mi pokazać schronisko, w którym bywa częstym gościem. Jadę za nim i co raz zatrzymuję się aby zrobić zdjęcie.   


Zanim dojedziemy do schroniska zatrzymujemy się przed kościołem Św. Mikołaja.


Do schroniska prowadzi wąska polna droga, wijąca się pod górę.

Przed schroniskiem są drewniane stoły i ławki, jest też miejsce na ognisko.

Z zaciekawieniem oglądam wnętrze. Jest pięknie.
Ścieżką przez łąkę dojeżdżamy do drogi głównej prowadzącej na Przełęcz Żebrak. Na podstawie mapy można było wnioskować, że na przełęcz będziemy jechać drogą szutrową. Niestety drogowcy położyli asfalt.

Droga jest bardzo widokowa. Na niewielkim odcinku wije się serpentynami. Przydrożne znaki ostrzegają przed spotkaniem z niedźwiedziem.

Po pokonaniu około 5 km podjazdu wjeżdżamy na przełęcz, a stąd czerwonym szlakiem kierujemy się do Cisnej.

Szlak prowadzi przez bukowy las. Na zmianę pnie się w górę, by zaraz spadać ostro w dół.Kamienie i wystające korzenie skutecznie uniemożliwiają jazdę rowerem. Nie jestem mistrzem w jeździe po takim terenie - częściej prowadzę rower niż na nim jadę. Paweł cały czas jest z przodu. Nie gonię za nim, nie spieszę się. Spaceruję i cieszę oczy pięknymi widokami, cieszę się chwilą, a przy okazji zaliczam kolejno szczyty - Jaworne (992 m), Wołosań (1071 m), Sasów (1010 m), Berest (942 m), Osina (963 m), Hon (820 m).





Ostatnie kilkaset metrów szlaku prowadzi pod wyciągiem narciarski. Ścieżka spada w dół na "łeb, na szyję". Jak sprowadziłam rower po błotnisto-glinianej nawierzchni - nie wiem, po prostu mi się udało :)

Paweł czeka na mnie pod schroniskiem nad Honem. Jedziemy do Cisnej na obiad. Oczywistą oczywistością jest wybór lokalu :)

Pozostało już tylko wrócić do zakątku łupkowskiego. Jedziemy drogą asfaltową wijącą się wzdłuż rzeki Solinka. Mijając Majdam zatrzymujemy się przed skansenem bieszczadzkiej kolejki leśnej. 

Gdy wracamy na drogę nie widzę wzniesienia, jadę jakby po płaskim, a ledwo pedałuję. Paweł wyprowadza mnie z mylnego odczucia - jedziemy pod górę. Za Żubraczami dojeżdżamy do wieży widokowej "Szczerbanówka" i zaczyna się zjazd - około 3 km za free. Mijamy Maniów, Wolę Michową, jedziemy przez Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy. W Smolniku odbijamy w szutrową drogę i zataczamy pętelkę. Jesteśmy w domu, a raczej w wypasionym agro :)


Kategoria Wycieczki

2018-11-07

  • DST 51.28km
  • Czas 01:55
  • VAVG 26.75km/h
  • VMAX 40.74km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 listopada 2018 | dodano: 07.11.2018

:)



2018-11-04

  • DST 50.40km
  • Czas 01:52
  • VAVG 27.00km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 listopada 2018 | dodano: 04.11.2018

:)



2018-11-02

  • DST 101.92km
  • Czas 03:35
  • VAVG 28.44km/h
  • VMAX 41.92km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 listopada 2018 | dodano: 02.11.2018

:)



2018-11-01

  • DST 36.01km
  • Czas 01:20
  • VAVG 27.01km/h
  • VMAX 40.94km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 listopada 2018 | dodano: 02.11.2018



Polesie Wołyńskie dzień 2 - fotorelacja

  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 października 2018 | dodano: 24.10.2018
Uczestnicy

Słowa nie są potrzebne...























TRASA:
Jezioro Pulemieckie (Pulmo) - Zalesie - Koszary - Olszanka - Grabów - Adamczuki - Zabuże - d. Kol. Wólka Uhruska - d. Opalin - Huszcza - d. Piskorów - (Równo) - d. Wilczy Przewóz - rz. Bug (UA->PL) - Berdyszcze - Dorohusk


Kategoria Wycieczki

Polesie Wołyńskie dzień 2

  • DST 58.48km
  • Teren 48.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 13.65km/h
  • VMAX 26.07km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 października 2018 | dodano: 24.10.2018
Uczestnicy

Podobno jestem samodzielna. Sama realizuję swoje marzenia. Ale czy na pewno?
O wyjeździe na Ukrainę marzyłam od dawna. Byłam ciekawa, czy tam naprawdę czas zatrzymał się w miejscu, czy odnajdę tam echa swego dzieciństwa. Marzyłam i jednocześnie bałam się wyruszyć za wschodnią granicę. To był dla mnie dziwny świat pełen niebezpieczeństw. Był.... I już nie jest. Zmieniła to wycieczka z Garminem i jego synem. Oni spełnili moje marzenie. Zabrali mnie do innej czasoprzestrzeni - tak daleko, a jednocześnie tak blisko.


Pawle, dziękuję za wspólną wycieczkę po Polesiu Wołyńskim. Było mi bardzo miło przemierzać z Tobą i Twoim synem ukraińskie bezdroża. Twój dzielny zuch sprawił, że przez dwa wyjątkowe dni mniej mi dokuczał syndrom opuszczonego gniazda :)


Kategoria Wycieczki

Polesie Wołyńskie dzień 1 - fotorelacja

  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 października 2018 | dodano: 23.10.2018
Uczestnicy

Słowa nie są potrzebne....






























































TRASA:
Dorohusk - Berdyszcze - rz. Bug (PL->UA) - d. Wilczy Przewóz - Równo - Borowa - d. Przekurka - Smolary Rogowe - Kanał Prypeci- Smolary Stoleńskie - Holadyn - Smolary Świtaskie- Świtaź - Jezioro Świtaź - Zalesie


Kategoria Wycieczki

Polesie Wołyńskie - Świtaź- dzień 1

  • DST 66.14km
  • Teren 56.00km
  • Czas 05:33
  • VAVG 11.92km/h
  • VMAX 27.46km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 października 2018 | dodano: 23.10.2018
Uczestnicy

Mija dzień za dniem, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem. Z Basi stałam się Baśką, by teraz stać się Barbarą. Patrząc w lustro nie rozpoznaję małej Basi, nie pamiętam jej rysów twarzy, ale wciąż czuję jej obecność, słyszę jej dziecięcy śmiech i jej myśli.
Choć na krótką chwilę wrócić do czasu dzieciństwa, odnaleźć tamten beztroski klimat. To jedno z marzeń, które nie może się spełnić... Ale czy na pewno?
Garmin/Pablo - mój rowerowy znajomy zaprosił mnie na rowerową włóczęgę po Polesiu Wołyńskim. Wraz z nim i jego synem przemierzałam ukraińskie bezdroża aż po jezioro Świtaź. Powinnam uważać na swoje marzenia, bo one czasem się spełniają :) Niewidzialny wehikuł czasu przeniósł mnie do lat dzieciństwa. Magia, czary - nie wiem jak TO nazwać. Ożyły wspomnienia beztroskich chwil spędzonych u babci, włóczęgi po lasach z ciotecznym rodzeństwem, leśnych biwaków z płonącym ogniskiem, dziecięcych zabaw w wyliczanki... Było pięknie, cudownie, wyjątkowo. 
Jestem egoistką. Ulotność i niepowtarzalność tych chwil sprawia, że chcę je zachować tylko dla siebie. Tym razem nie podzielę się wspomnieniami, a nawet gdybym chciała to żadne słowa nie opiszą myśli i uczuć towarzyszących mi gdzieś tam daleko a jednocześnie tak blisko.


Kategoria Wycieczki