2020-04-07
-
DST
60.18km
-
Czas
02:25
-
VAVG
24.90km/h
-
VMAX
39.76km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
2020-04-06
-
DST
53.02km
-
Czas
02:12
-
VAVG
24.10km/h
-
VMAX
35.26km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
2020-03-01
-
DST
42.02km
-
Czas
01:35
-
VAVG
26.54km/h
-
VMAX
38.59km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
:)
2020-02-16
-
DST
107.36km
-
Czas
04:21
-
VAVG
24.68km/h
-
VMAX
44.27km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wiało :)
2020-02-15
-
DST
50.29km
-
Czas
01:53
-
VAVG
26.70km/h
-
VMAX
41.14km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
:)
2020-02-09
-
DST
60.39km
-
Czas
02:25
-
VAVG
24.99km/h
-
VMAX
41.92km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
2020--02-02
-
DST
71.09km
-
Czas
04:04
-
VAVG
17.48km/h
-
VMAX
35.63km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trochę terenu i człowiek ledwo dyszy ;)
2020-01-19
-
DST
23.43km
-
Czas
00:54
-
VAVG
26.03km/h
-
VMAX
42.31km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak tylko symbolicznie. Aura nie zachęcała. Plucha. Szybciej wróciłam niz wyjechałam :)
A błoto było wszędzie - na rowerze, lampkach, liczniku, torbie podsiodłowej i oczywiście na mnie :)
Niezdecydowanie
-
DST
140.71km
-
Czas
05:39
-
VAVG
24.90km/h
-
VMAX
33.50km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mijający tydzień był pełen pogodowych niespodzianek. Media donosiły o wiośnie w styczniu. Słupki termometrów w Warszawie sięgały 10 stopni na plusie.
Siedząc za biurkiem spoglądałam w okno tęsknym wzrokiem. Ach...Godziny pracy w stolicy odbiegają od wschodnich standardów. Tu zaczyna się pracę później. Zresztą... Mój popołudniowy codzienny grafik pęka w szwach. Zresztą...
Przyjechałam do domu z mocnym postanowieniem. Gonię na rower! Obowiązki, obowiązkami, ale przecież są rzeczy ważne i ważniejsze! Starszego poproszę o zrobienie zakupów, Młodego o pomoc w sprzątaniu, Mamę o przygotowanie obiadu. A po powrocie z rowerowania - w rewanżu oraz podziękowaniu za pomoc upiekę drożdżówki z jabłkami. Jestem genialna ;)
Nastawiłam budzik na godz. 6.30. Co to za hałas. I znowu cisza. Budzik sobie, a ja sobie. Wstałam przed godziną ósmą. Jak późno! Podkręcę tempo, do godz. 9.30 z grubsza ogarnę temat sprzątania, zjem śniadanie i w drogę!
Nasz dom jest zdecydowanie za wielki. Ileż tego sprzątania. Ganiam z odkurzaczem i myślę dokąd pojechać. Wiem! Popędzę Nadbużańską trasą... Nie... Mam ponad godzinę w plecy.
Planowałam wyjechać około godz. 10.00. Cóż. Ostatnio często zmieniam plany. Wyjeżdżam przed godz. 11.00.
Dokąd jechać. Zrobiło się późno, a ja nie mam pomysłu. Miało być tak pięknie - dokumentacja fotograficzna trasy, uczta dla duszy - trening dla nóg ;) Ach... Jednak zabieram aparat i stawiam na spontan :) Albo zrobię jakąś fotkę, albo nie zrobię. Hmm... Czy to jest spontan ;)
Dokąd jechać. Czyżby dopadał mnie stres. Przecież to tylko przejażdżka rowerowa! Apetyt mam na setkę z bonusem. Przeszukuję w pamięci dystanse swoich kółeczek. Nie, nie chce mi się jechać objeżdżoną setkową trasą... Tak za blisko, tak za daleko. Dojadę drożyną do wojewódzkiej i zdecyduję. Dojechałam i nic. Pustka w głowie. Czuję się jak zerwany psiak ze smyczy. Nareszcie wolna, a nie wiem jak wykorzystać rowerową chwilę.
Włodawa. Liczę kilometry. Może nie zdążę z drożdżówkami. A tam, jadę. Po +- 17 km odbijam w kierunku Włodawy. Pokonuję+- 1 km i... Może to zły pomysł. Wracam do głównej. Pojadę do Wisznic, odbiję na Radzyń ;) i zatoczę setkowe kółeczko kręcone w czasie remontu wojewódzkiej. Dojeżdżam do skrzyżowania, odbijam. Licznik pokazuje 40 km z załącznikiem. Pokonuję +- 500 m i... Może to zły pomysł. Zawracam. Dojeżdżam do ronda na rogatkach Wisznic. Kierunek - Chełm. A może to jest TO. Pojadę inna trasą do Włodawy.Tędy jeszcze nie jechałam. Ok, jadę. I tak +- 6 km. Mam wiatr w twarz. Nie jest zbyt silny, ale gdy spowalnia mnie do 23 km/h... Nie, w takim tempie drożdżówki będę piec do rana. Wracam. Pojadę do Radzynia. Przeliczam kilometry. Powinno być ok. Przynajmniej wykręcę setkę z załącznikiem. To puste kilometry, bez ładu, składu, celu i fotki! Zatrzymuję się. Pstryk i jest jedno pamiątkowe zdjęcie :)
Zataczam kółeczko. Dojeżdżam do drożyny. Spoglądam na licznik. Czy ja się nigdy nie zmienię!!! Jeśli zrobię +-5 km + drożyna, to wykręcę 140 km. W sumie to tylko trening. Skoro wycieczka nie wyszła... +-2,5 km ścieżką wzdłuż wojewódzkiej i powrót. Dokręciłam! Nie, ja się nie zmienię!
Odbijam do domu. Jestem padnięta! Ale - było super mimo, że bez ładu, składu, celu i tylko z jednym pamiątkowym zdjęciem :)
BTW: a drożdżówki są bardziej niż smakowite :)
Do nastepnego razu :)
2020-01-12
-
DST
60.25km
-
Czas
02:28
-
VAVG
24.43km/h
-
VMAX
34.82km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakże się cieszę :)






