Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

:)

  • DST 25.48km
  • Czas 00:55
  • VAVG 27.80km/h
  • VMAX 42.12km/h
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 sierpnia 2017 | dodano: 27.08.2017

A jednak przemoczone buty nie były przeszkodą w zakończeniu niedzielnego spaceru przerwanego nagłą ulewą :)
I jeszcze coś - nadal trochę wiało :)


Kategoria Po pracy

Niedzielny spacer

  • DST 45.53km
  • Czas 01:51
  • VAVG 24.61km/h
  • VMAX 43.49km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 sierpnia 2017 | dodano: 27.08.2017

Deszczowe prognozy na dziś sprawdziły się - miało przelotnie padać w całym kraju i padało, na Wschodzie na pewno :) Kręciłam się w pobliżu domu, aby w każdej chwili móc zrobić nawrotko/zawrotkę. Wiało bardziej niż okrutnie, nawet nie usiłowałam mocować się z wiatrzyskiem. Do ciut energiczniejszego pedałowania zmobilizowały mnie ciemne chmury i widoczne strugi deszczu. Zmokłam tylko trochę :) Zdążyłam jeszcze pstryknąć fotkę. Jesień puka do drzwi... 


Spojrzałam w okno... Po deszczu ani śladu, wiatr ucichł... Nie, nie pójdę na rower - przemoczyłam buty :) A może.... :)


Kategoria Po pracy

Ósemka z przodu licznika :)

  • DST 101.20km
  • Czas 03:47
  • VAVG 26.75km/h
  • VMAX 36.24km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 sierpnia 2017 | dodano: 25.08.2017

Jak miło przywitać nową cyferkę na rowerowym liczniku. Cieszy tym bardziej, że bieżący rok uczy mnie, jak żaden inny rowerowej pokory. Myślałam, że wystarczy tylko chcieć, aby zrealizować wszystkie plany i zamierzenia. Tak nie jest. Zabraknie zdrowia - jednego małego elementu w życiowej układance i plany sypią się z wielkim hukiem. Przez problemy zdrowotne zrezygnowałam z Pięknego Wschodu, a teraz z MRDP. Pod znakiem zapytania pozostaje wyjazd na tegoroczną rowerową wyprawę. Ale nie ma tego złego :) Wychoruję się w tym roku, a w przyszłym będę jak nowa :) Będą inne maratony, a wyprawa... Trasę opracowałam i pozostaje tylko zadbać o zdrowie.
A dzisiaj pogoniłam na leśną ścieżkę przywitać nową rowerową cyferkę. Mała rzecz,a  tak bardzo cieszy :)

 


Kategoria Po pracy

Rowerowe człapu człap :)

  • DST 101.29km
  • Czas 04:07
  • VAVG 24.60km/h
  • VMAX 33.10km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 sierpnia 2017 | dodano: 24.08.2017

Było pogodnie, okrutnie wiało, a mi nigdzie się nie spieszyło. Wyszło z tego takie rowerowe człapu człap :) A że najlepiej człapie się w lesie, więc poczłapałam na leśną ścieżkę.



Trochę zachwytów nad pierwszym wrzosem, trochę człapania, trochę leżakowania, po prostu idealnie :)


Kategoria Po pracy

Niedzielny spacer

  • DST 105.37km
  • Teren 4.00km
  • Czas 04:42
  • VAVG 22.42km/h
  • VMAX 42.47km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 sierpnia 2017 | dodano: 17.08.2017


Kategoria Po pracy

2017-08-08

  • DST 60.85km
  • Czas 02:18
  • VAVG 26.46km/h
  • VMAX 40.74km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 sierpnia 2017 | dodano: 08.08.2017


Kategoria Po pracy

2017-08-04

  • DST 76.39km
  • Czas 02:36
  • VAVG 29.38km/h
  • VMAX 42.51km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 sierpnia 2017 | dodano: 04.08.2017


Kategoria Po pracy

2017-08-03

  • DST 76.28km
  • Czas 02:54
  • VAVG 26.30km/h
  • VMAX 37.81km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 sierpnia 2017 | dodano: 03.08.2017


Kategoria Po pracy

2017-08-02

  • DST 41.23km
  • Czas 01:38
  • VAVG 25.24km/h
  • VMAX 35.45km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 sierpnia 2017 | dodano: 02.08.2017

Trochę się ochłodziło, wróciłam wyjątkowo wcześnie z pracy, bo o godz.18.30, wybrałam się na rowerowy spacer :)
Czy może byc jeszcze piękniej :)


Kategoria Po pracy

Wielka Bieszczadzka-część 2

  • DST 341.05km
  • Czas 13:58
  • VAVG 24.42km/h
  • VMAX 54.26km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 lipca 2017 | dodano: 30.07.2017
Uczestnicy

Paweł nastawił budzik. Czyżby nie miał do mnie zaufania? Wstajemy o godz. 5.00, a o godz. 6.00 wyjeżdżamy. Podobno mamy do pokonania 310 km.
Po nocnej zlewie poranek jest pochmurny, nad górami unoszą się mgły. Pierwsze kilometry mamy z górki. Jedziemy do Cisnej, a stąd dalej w kierunku Leska.

Przed Cisną zatrzymujemy się na kawę w hotelu, którego nazwy nie zapamiętuję. Kuchnia jest już czynna. Pani przygotowuje nam kawę. Dobra z niej kobieta, ulitowała się nad zaspanymi rowerzystami :)
W Cisnej odbijamy w kierunku Leska. Nie wiem, czy to kawa tak nas orzeźwiła, czy to zasługa bieszczadzkiego powietrza, że jedzie się nam świetnie. Wiatru prawie nie czuję. Za Cisną droga zaczyna się wić w górę. Jest pięknie. Las i kręta droga. Nawet nie wiem kiedy dojeżdżamy do Baligrodu. Paweł zatrzymuje się w sklepie po picie, a ja jadę powoli dalej. Za moment jedziemy razem. Dostajemy mega przyspieszenia. Do Leska gonimy z prędkością 30 km i więcej, sporadycznie prędkość spada poniżej 30 km/h. Nie czuję wiatru, albo jest nam sprzyjający. Gonię licząc na krótki fotkowy postój w Lesku. Jednak nie wjeżdżamy do miasta. Na rogatkach odbijamy w kierunku Sanoka. Paweł bardzo fajnie poprowadził trasę do Sanoka. Zjeżdżamy z głównej drogi nr 84, w boczną równoległą. Ruchu praktycznie nie ma. Asfalt pozostawia trochę do życzenia, ale cóż nie można mieć wszystkiego. Trasa omija centrum Sanoka. Jednak Paweł po raz kolejny ulega mojej prośbie. Jedziemy do centrum po fotkę :)

Za Sanokiem jedziemy bardzo malowniczą drogą wzdłuż Sanu.

Moglibyśmy jechać tą drogą i jechać, ale Paweł miał inną koncepcję. Zaprojektował skrót. Odbiliśmy w jakąś wąską drożynę. Asfalt jest super, a jedyny widoczny minus, to auta, które jadąc przytulają się do nas. Początkowo jest płasko, nic nie wskazuje na TAKI PODJAZD. Alpejskie przełęcze przy tym czymś to pikuś. 10 km rzeźbienia w górę i to jakiego rzeźbienia. Jadę szosówką 7-9 km/h, a przecież nawet na 10% podjeździe jeżdżę szybciej! Paweł jest silniejszy, jedzie w przodzie. Czy ta droga na fotografii wygląda na hardkorowy podjazd?!

Już myślałam, że będzie dobrze, a zjazd tak szybko jak się zaczął, tak szybko się skończył i dalej w górę. Masakra.

Skrótem domęczyliśmy do drogi nr 835. Dojechaliśmy do Dynowa. Za Dynowem w zajeździe zatrzymujemy się coś zjeść, tzn. Paweł je żurek i pierogi, a ja poprzestaję na gorącej herbacie i kanapce. Na terenie zajazdu znajduje się taka ciekawostka :)

Po odpoczynku dostajemy przyspieszenia. Droga jest usiana hopkami. Góra-dół, góra-dół. Jedziemy dosyć dynamicznie aż do Przeworska. Zatrzymujemy się na krótki odpoczynek na rynku...


A potem jest wiatr w twarz i czar prysł. Paweł jedzie, ja rzeźbię. Zaczynam odczuwać znużenie. Nawet nie chce mi się robić zdjęć. Mijamy Leżajsk i całe mnóstwo ciekawych kadrów, a ja nie mam ochoty na fotkowy postój.
Z wielką radością witam tablicę informującą, że jesteśmy w województwie lubelskim.

Jedziemy to dynamicznie, to normalnie, to rzeźbimy.
Wjeżdżamy w Lasy Janowskie. Jest pięknie. Co raz przecinamy trasę Green Velo. Odzyskuję wigor. W Lasach Janowskich są nowe asfaltowe drogi, idealne do jazdy na szosówkach.
Dojeżdżamy do Janowa Lubelskiego. Robi się późno. Pozostał spory odcinek do Lublina. Początkowo jedziemy drogą K-19. Jest ruchliwa jak zwykle. Na szczęście ma szerokie pobocza. Słońce jest nisko i tak oślepia, że jadący przede mną Paweł jest ledwo widoczną czarną plamą. Z ulgą zjeżdżam w boczną drogę.
Powoli zapada zmierzch. Chciałabym być już w domu. Jedziemy uczęszczaną przez Pawła trasą. Mijamy Wojciechów, Szastarkę, Zakrzówek.Trzymam się blisko Pawła, sił dodaje mi myśl, że jeszcze chwila i dojedziemy do Lublina. Zatrzymujemy się na krótki postój i gdy ruszamy schodzi ze mnie powietrze. Paweł ma więcej sił. On jedzie, ja rzeźbię, aż do samego Lublina.
Wjeżdżamy do miasta od strony Zemborzyc. Wjeżdżamy na ścieżkę. Dochodzi godz. 23.00, a ścieżka tętni życiem. W knajpkach obok zalewu jest pełno ludzi, na ścieżce sporo spacerowiczów. Za zalewem ścieżka nie jest oświetlona. Moja przednia lampeczka ledwo świeci. Dobrze, że coraz bliżej domu.
Paweł odprowadza mnie ścieżką aż do ul. Turystycznej. Pozostały ostatnie kilometry. W domu jestem o godz. 23.40.
To były dwa wyjątkowe dni. Dziękuję Pawle :)
Bieszczady są piękne. Chętnie pojadę tam na wędrówkę z plecakiem.
                                                                                               Koniec :)


Kategoria Rekordy, Wycieczki