2017-03-09
-
DST
100.13km
-
Czas
03:25
-
VAVG
29.31km/h
-
VMAX
38.20km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj pojechałam w kierunku Łęcznej. W drodze powrotnej w Nowym i Starym Orzechowie pogoniły mnie psy, a ciut później na łuku drogi i podwójnej ciągłej omal nie spotkałam swego kierowcy. Pozdrawiam bezmyślnego pana z busa i dziękuję rozsądnemu Panu Kierowcy autobusu, dzięki któremu mogę zamieścić kolejny wpis na blogu :)
Kategoria Po pracy
2017-03-07
-
DST
60.10km
-
Czas
02:01
-
VAVG
29.80km/h
-
VMAX
42.51km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Uciekałam, a deszcz i tak mnie dogonił :)
Kategoria Po pracy
2017-03-06
-
DST
61.07km
-
Czas
02:17
-
VAVG
26.75km/h
-
VMAX
42.12km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Po pracy
Ciekawe miejsca na mapie Lubelszczyzny
-
DST
160.32km
-
Czas
06:04
-
VAVG
26.43km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejsza wycieczka była kolejną z serii "Ciekawe miejsca na mapie Lubelszczyzny". Tym razem jadę do znanych mi miejscowości, które chcę odkryć na nowo.
Pogoda jest wiosenna, drogi urokliwe.
Zaczynam od Wisznic wsi gminnej położonej w powiecie bielskim. Pierwsza wzmianka o miejscowości pochodzi z roku 1446. Prawa miejskie
Wisznice uzyskały między 1511 a 1579 rokiem. W XIX w. należały do
Sapiehów. W latach 1705 i 1836 miały miejsce wielkie pożary miasta.
Wisznice przestały być miastem 24 grudnia 1869.
Przy drodze K-63 położony jest cmentarz parafialny w odległości ok. 2 km od centrum. Został on założony w 1907 r. ze względu na brak możliwości rozbudowy cmentarz
unicko-katolickiego.
Na cmentarzu znajduje się kwatera żołnierzy państw centralnych poległych
w czasie I wojny światowej, na którą składa się 16 pojedynczych mogił,
otoczonych cegłami z drewnianym krzyżem, a także zbiorowa mogiła prochów
oficerów WP, którzy zostali zamordowani w Wisznicach we wrześniu 1939r.
przez miejscowy Komunistyczny Komitet Rewolucyjny.
W centrum zatrzymuje się przy zabytkowym pounickim i katolickim cmentarzu z grobami rodziny Józefa Ignacego Kraszewskiego.
Został założony około 1800 r. jako cmentarz dla parafii unickiej i
katolickiej w odległości około 200 m. od kościoła rzymskokatolickiego. W 1875 r. decyzją cara parafia unicka została
zlikwidowana i cmentarz został podzielony na dwie części: południową
prawosławną i północną katolicką. W części prawosławnej zmarli byli chowani głównie w grobach ziemnych,
stąd nie zachował się żaden nagrobek. Natomiast w części katolickiej
stawiano nagrobki i grobowce lub kładziono płyty, które reprezentują
indywidualną wartość artystyczną. Na cmentarzu pochowana jest rodzina
Józefa Ignacego Kraszewskiego, a także rodzina Sosnkowskich, w tym Ignacy
Sosnkowski, który był pułkownikiem Wojska Polskiego, przodek gen.
Kazimierza Sosnkowskiego - Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych na
Zachodzie w czasie II Wojny Światowej. Na cmentarzu znajdują się
żołnierskie groby powstańców styczniowych.
Zatrzymuję się przed Kościołem Przemienienia Pańskiego...
i przed neoklasycystyczną cerkwią prawosławną św. Jerzego i Wniebowzięcia NMP.
Wracam do drogi K-63 i jadę w kierunku Sławatycz.
Dojeżdżam do Sławatycz - wsi gminnej położonej nad Bugiem na obszarze Równiny Kodeńskiej. Znajduje się tu drogowe przejście graniczne z Białorusią.
W centrum Sławatycz znajduje się neorenesansowy kościół Matki Bożej Różańcowej pochodzący z początku XIX w., pomnik Jana Pawła II i prawosławna cerkiew parafialna pw. Opieki Matki Bożej. Pierwsza świątynia prawosławna w Sławatyczach powstała w końcu XV lub na początku XVI wieku. Aktualnie działająca cerkiew została wzniesiona w latach 1910–1912. Została ona wpisana do rejestru zabytków 15 grudnia 1988 (powtórnie 20 września 2011 r.)
... a nieopodal... :)
Do Włodawy jadę ścieżka rowerową - trasą Green Velo
Ostatni przystanek do Włodawa. Byłam tu wielokrotnie. Nie jadę do centrum. Robię jedynie zdjęcie na rogatkach miasta i już bez przystanków pedałuję do domu.
Koniec :)
Kategoria Wycieczki, Ciekawa Lubelszczyzna
Mój trener wiatr
-
DST
52.45km
-
Czas
01:58
-
VAVG
26.67km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak, właśnie tak jeżdżę pod dyktando wiatru. To wiatr decyduje o kolejności interwałów. Mówi do ucha kiedy mam kręcić szybkie młynki, a kiedy odpoczywać. Uczy pokory i dystansu w każdym tego słowa znaczeniu. I najważniejsze - coś mi się wydaje, że wcale nie chce odejść. Reasumując zaczynam coraz bardziej lubić i doceniać swego trenera, szczególnie w takie dni, jak dzisiaj, gdy jego ciepłe podmuchy zwiastują piękne rowerowe dni :)
Kategoria Trening
Rowerowy bollywood
-
DST
100.42km
-
Czas
03:46
-
VAVG
26.66km/h
-
VMAX
43.29km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pochmurnym poranku wyjrzało słońce. Przed południem silne podmuchy wiatru przegoniły słońce pozostawiając na niebie ciemne chmury. Spadł rzęsisty deszcz. Na drodze pojawiły się kałuże. I jak w taką niepewną pogodę wyjść na rower. A jednak.
Czasem wiatr, czasem deszcz, czasem słońce... A ja gonię na Specu. Ot, taki rowerowy bollywood :)
Kategoria Po pracy
:)
-
DST
44.36km
-
Czas
01:33
-
VAVG
28.62km/h
-
VMAX
39.96km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj żeby się paliło, waliło - chciałam/musiałam iść na rower. I byłam :)
Kategoria Po pracy
Siłaczka
-
DST
51.40km
-
Czas
02:16
-
VAVG
22.68km/h
-
VMAX
38.79km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
...Ciekawe, czy naprawdę tak porywiście wieje, czy to tylko złudzenie... Myślałam spoglądając co raz w okno z nad służbowego laptopa. Dzisiaj pracowałam w domu. Raz, dwa, trzy - napisane. Mogę zrobić krótką przerwę przed kolejną porcją służbowej prozy. A może wyskoczę na rower i sprawdzę, jak jest z tym wiatrem. Wprawdzie co jakiś czas na szybie pojawiały się krople deszczu, ale może mi się poszczęści i wykręcę średnie kółeczko na suchym kole. Gonię :)
Ależ wieje. Jadąc swoją drożyną mam boczny wiatr. Spycha mnie do osi jezdni. Naprawdę wieje. Jadę z mega prędkością 15 - 17 km/h. Przez krótki moment na liczniku pojawia się 19 km/h. Dobrze, że o tej porze ruch na drożynie jest zbliżony do zera.
Wjeżdżam na wojewódzką. Teraz mam boczny wiatr z przewagą w twarz. Naprawdę wieje. Jadę na górnym chwycie. Taka pozycja pozwala mi na większą kontrolę nad rowerem w czasie "huraganowych" podmuchów.
Dojeżdżam do pierwszego skrzyżowania. A może odbić w prawo i posiłować się z bocznymi podmuchami wiatru? Odbijam. Spycha mnie na prawe pobocze. Masakra. Na kilometrowym odcinku dwukrotnie wypinam jedną nogę z pedału ratując się przed upadkiem.
Wracam na wojewódzką.Naprawdę wieje. Siłaczka. Gdy zbliżam się do 14 km zaczyna padać. Rozpada się, czy ustanie? Nieistotne. Zawracam. Teraz mam boczny wiatr z przewagą w plecy. Nie szaleję. Jadę bardzo spokojnie. Nie chcę wylądować na jezdni przy mocniejszym bocznym podmuchu, tym bardziej, że ruch jest spory. Nie czuję kropli deszczu. Przestało padać. Jezdnia jest tylko delikatnie wilgotna.
Dojeżdżam do skrzyżowania. A może odbić w lewo i posiłować się z bocznymi podmuchami wiatru? Odbijam. Jadę tą samą drogą, co kilkadziesiąt minut wcześniej. Spycha mnie na prawe pobocze, jednak tym razem nie odpuszczam po kilometrze :) Momentami tak mocno zawiewa, że kilka razy zatrzymuję się w obawie przed wywrotką. Schodzę na pobocze. Gdy startuję po ostatnim przystanku dostaję silny podmuch i... wiatr sprowadza mnie do parteru. Powiało pod przednie koło, straciłam równowagę i bęc :) Ok, niech będzie, wiatr mnie pokonał. Dosyć tej siłaczki, wracam do domu.
Dojeżdżam do skrzyżowania, a tu odzywa się mój zadziorny charakterek. Wiatr ma mi dyktować dystans?! Co to, to nie! Do 50 km pozostało +-22 km z 5-cio km odcinkiem do domu, więc powinnam przejechać +- 8,5 km i zrobić nawrotko/zawrotkę. Znowu pedałuję wojewódzką w tym samym kierunku co x-minut wcześniej. Wieje, że strach. Co ja tutaj robię, po co tak się... katuję? :) Ale w sumie to niezła jazda :)
Dojechałam. Robię zawrotko/nawrotkę. Teraz mam sprzyjający wiatr - boczny z przewagą w plecy. Nie szaleję. Jadę bardzo spokojnie. Czuję spadające krople deszczu. Kap, kap, kap... Rozpadało się. A jednak mi się poszczęściło, bo deszcz stał się rzęsisty 2 km przed domem :)
Koniec :)
Epilog
O ile wierzyć doniesieniom z internetu wiatr wiał z prędkością 29 km/h.
25.02.2017r. godz. 9.54 Sprostowanie :)
Podobno siła wiatru przekraczała 29 km/h, a podana w internecie wartość była uśredniona. Pozostanie dla mnie tajemnicą i zagadką, jak porywiście wiało :)
Kategoria Po pracy
Jedynka z przodu licznika :)
-
DST
100.68km
-
Czas
03:45
-
VAVG
26.85km/h
-
VMAX
50.34km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj pojawiła się jedyneczka - pierwszy tysiąc km - na moim rowerowym liczniku. Ależ fajnie :)
Nie
sprawdziły się wczorajsze deszczowe prognozy. Było pochmurno, ale nie
padało, jedynie porywiście wiało. Pognałam na wojewódzką. Z wojewódzkiej
odbiłam do Czemiernik, po czym ponownie wróciłam na wojewódzką.
Pokręciłam się po wojewódzkiej i w ten sposób zainaugurowałam cyferkowe
odliczanie na moim rowerowym liczniku :)
Kategoria Po pracy
2017-02-20
-
DST
51.59km
-
Czas
01:54
-
VAVG
27.15km/h
-
VMAX
43.10km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wróciłam wcześniej z pracy :) Pognałam na rower. Trochę wiało. Ogólnie super :)
Kategoria Po pracy