Nie samym rowerem...
-
DST
103.71km
-
Teren
3.00km
-
Czas
05:06
-
VAVG
20.34km/h
-
VMAX
28.40km/h
-
Temperatura
-5.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od dwóch dni nie byłam na rowerze. Dziwne. Mam urlop i siedzę w domu. A jednak. Nie samym rowerem żyje rowerzystka. Jak to możliwe? Po prostu - w czasie, który mogłam poświęcić na rower zajęłam się zaległymi wpisami wyprawowymi na blogu i... trochę się zaczytałam.
W jednym z październikowych numerów Newsweeka przeczytałam wywiad z młodym krakowskim pisarzem Witem Szostakiem (pseudonim). Rozmowa dotyczyła miedzy innymi jego najnowszej książki "Wróżenie z wnętrzności". Zainteresowała mnie. A jakiś czas temu w dodatku Wyborczej "Wysokie obcasy" zaintrygował mnie fragment biografii Zofii Stryjeńskiej pióra Angeliki Kuźniak. Wczoraj przyszła paczka z książkami (kupiłam również powieść Wita Szostaka "100 dni bez słońca") i od razu zabrałam się do czytania... Polecam internetową krakowską księgarnię bonito.pl
Dzisiaj ostatniego dnia urlopu pognałam na rower. Było wprawdzie pochmurno, ale wiało delikatnie, a temperatura - prawie wiosenna.
Dokąd jechać? Może szlakiem jezior? Tak, to dobry pomysł! Jadę nad Jezioro Czarne!
W linii prostej to tylko około 28-29 km, ale od czego są skróty.
Odkurzyłam Scotta. Czekał nas dzisiaj odcinek polny, niewielki, to niewielki, ale zawsze coś. Taki mini trening przed wiosennym Harpaganem, jak znalazł, od czegoś trzeba zacząć :)
Wyruszyliśmy standardowo trasą średniego kółeczka zaliczając hardkorowy odcinek dziurawego asfaltu.
Przed Sosnowicą droga idealna pod opony Speca,
a przed jeziorem droga idealna pod opony Scotta.
Scottem nie jeździłam od października i dzisiaj nie byłam w stanie kręcić w tempie innym niż terenowo-pancerne. Ale, czy to ma jakieś znaczenie? I tak jest pięknie!
Nad jeziorem byłam sama, ani żywej duszy.
Na drodze do Libiszowa również ani żywej duszy...
W Libiszowie - osadzie zapomnianej przez Boga i Ludzi powitało mnie szczekanie psów i ani żywej duszy...
Dojechałam polną drogą miedzy stawami nad Jezioro Białe w Białce. Gdy jechałam przez wieś zaczął prószyć śnieg.
Skręciłam w swoją ulubioną leśną ścieżkę. Była biała.
Wojewódzka też była biała. Sypało coraz bardziej...
Nie szarżowałam. Gdzieś z tyłu głowy mam w pamięci ubiegłoroczną wywrotkę na oblodzonym asfalcie. Dzisiaj na wojewódzkiej odjechało mi przednie koło w koleinie, ale się udało - do wywrotki nie doszło :)
Kategoria Po pracy
Zodiakalne Bliźnieta, czy zodiakalny Strzelec?
-
DST
100.42km
-
Czas
04:17
-
VAVG
23.44km/h
-
VMAX
33.35km/h
-
Temperatura
-8.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mróz zelżał (rano jedynie -13 stopni), wiatr złagodniał, a ja jestem na urlopie, więc... :) Po południu pognałam na rower.
Rozochociły mnie sympatyczne komentarze przeuroczych Komentatorów pod styczniowymi wpisami. Jaka ze mnie twardzielka odporna na odmrożenia :) Urosłam :) Prawda jest niestety inna. To prawda dla mnie bolesna :( ale prawda choćby najbardziej bolesna jest zawsze najlepsza. Prawda i tylko prawda, więc... Nie jestem twardzielką... Jestem totalnym mega zmarźluchem, który by wyściubić nosa z domu w mroźny dzień zakłada grubą czapkę aż na oczy, kozaki z wełnianą wkładką na nogi i opatula się wielgachnym szalikiem, ale... :) No właśnie - u mnie zawsze jest jakieś "ALE". Jestem ja, jako "JA" i jest Basik jako "BASIK". Basikowi nie straszny mróz, wiatr, deszcz, ba - nawet skwar ;) Goni na rowerze. Jak to wytłumaczyć?! Nie wiem! Przecież jestem zodiakalnym Strzelcem, a nie zodiakalnymi Bliźniętami o dwóch naturach ukrytych pod jedną twarzą!!! Czuję się bezradna... Bez wnikliwej filozoficznej "egzegezy" nie jestem w stanie zgłębić i wyjaśnić tej tajemnicy ;)))
A tak trochę bardziej serio :) Dzisiaj chciałam jedynie rozprostować nogi, tak tylko nacieszyć się pedałowaniem przed prognozowanymi opadami deszczu ze śniegiem.
Ja, jako "JA" jestem zmarźluchem, a Basik jako "BASIK" jest monotematyczniakiem :) Basik standardowo pognał na leśną ścieżkę, mimo, że ja miałam w głowie ambitniejszą trasę. Cóż, to się nazywa demokracja - Basik przegłosował mnie większością 1:1. I ten Basik zmarzł tylko trochę, mimo, że ja zmarzłam trochę bardziej i trochę wcześniej, i ten Basik wpadł na setkowy, choć mało ambitny oraz mało finezyjny pomysł aby jechać 50 km w jedną stronę, po czym wrócić tą samą trasą, choć ja miałam inny pomysł... :)
Jedyny plus dla mnie z Basikowego mało ambitnego i mało finezyjnego pomysłu, oprócz radości z samego pedałowania, to dwukrotny przejazd leśną ścieżką + wiatr w plecy w drodze do domu.
Czy już pisałam, że czuję się bezradna... Bez wnikliwej filozoficznej "egzegezy" nie jestem w stanie zgłębić i wyjaśnić tajemnicy "Zodiakalne Bliźnięta, czy zodiakalny Strzelec" ;)))
P.s.
Tak coś mnie dzisiaj naszło na bajdurzenie :)
Kategoria Po pracy
Z zegarkiem
-
DST
22.39km
-
Czas
01:02
-
VAVG
21.67km/h
-
VMAX
31.02km/h
-
Temperatura
-10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nadal trzyma mróz. Gdy wracaliśmy z porannej mszy termometr w aucie wskazywał na przemian -15, -16 stopni.
Dzisiaj nie dałam się oszukać. Wiedziałam, że jest zimno i dlatego postanowiłam jechać z zegarkiem. Jadę przez pół godziny i wracam. Wyjechałam w południe. Termometr wskazywał dziesięć stopni na minusie. Założyłam pancerny garniturek. Tak mi się przynajmniej wydawało. Wyjechałam, niechcący spojrzałam na buty i co widzę? Zapomniałam założyć drugiej pary skarpet. Wystroiłam się w cienkie skarpetki i nie założyłam wełnianych grubasów. W sumie zmarzłam w stopy nie bardziej niż wczoraj, ale dłuższego dystansu nie ryzykowałam :)
A tak wyglądałam :)
Kategoria Po pracy
Dałam się oszukać....
-
DST
80.60km
-
Czas
03:37
-
VAVG
22.29km/h
-
VMAX
37.81km/h
-
Temperatura
-10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jestem naiwna, łatwowierna, słaba... Wystarczył jeden jasny promyczek, abym się zapomniała i uwierzyła ponownie w zimową wiosnę.... A przecież rano Mama mówili, że jest -15 stopni. Tylko raz spojrzałam w okno i wystarczyło! Niemożliwe, aby było tak zimno, gdy za oknem pięknie świeci słońce! Wiatr??? Jaki wiatr???!!! Co ta Mama wymyśla.
Pognałam na rower i obiecałam, że wrócę, jeśli będzie bardzo zimno. Tylko, czy dla mnie może być za zimno, czy na rowerze może być nie ok?
W głowie miałam pomysł na rowerową wycieczkę. Jadę nad nasze Jezioro Białe.
W linii prostej to tylko około 25 km, ale od czego są skróty :) Najfajniejszy to oczywiście skrót przez leśną ścieżkę. Ciągnie mnie na nią, oj ciągnie, ale czyż można się temu dziwić skoro droga przez las jest tak urokliwa...
... bardzo urokliwa...
Jeszcze chwila i byłam nad Jeziorem Białym. Na deptaku spotkałam spacerowiczów przed hotelem Polesie i panią maszerującą z kijkami.
Jezioro oświetlone słonecznymi promieniami wyglądało bajkowo.
A mój Spec...
To może jeszcze jedno zbliżenie :)
Dla takiego widoku warto było marznąć na 10-ci stopniowym mrozie przy porywistym wietrze :)
Do domu wróciłam sponiewierana przez mróz i wiatr. Dosyć! Będę stanowcza! Już nigdy więcej nie dam się oszukać pierwszemu lepszemu promykowi słońca w zimowy dzień ;)
Kategoria Po pracy
Poszłooo....
-
DST
104.29km
-
Czas
04:23
-
VAVG
23.79km/h
-
VMAX
38.39km/h
-
Temperatura
-9.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po sylwestrowych kulinarnych szaleństwach, w noworoczne przedpołudnie pognałam na rower. Sylwestrowe szaleństwa na parkiecie to za mało, aby spalić wszystkie pochłonięte pyszności :)
Ciągnęło mnie na leśną ścieżkę i Jezioro Obradowskie.
Od kilku dni trzymał mróz, więc na ścieżce powinno być sucho i powinnam przejechać nie brudząc roweru i ubrania błotnymi kropkami.
Założyłam pancerny rowerowy garniturek :) Kurtka narciarska, koszulka termiczna na długi rękaw, zimowe rowerowe spodnie, a pod nie długa bielizna termiczna, kominiarka, czapa z polaru, na szyi kominek z polaru, dwie pary skarpet i rękawice narciarskie... Ufff... Od samego wyliczanie robi się gorąco :) Czy w takim pancernym stroju będę w stanie pedałować?!
Było rześko i trochę wiało. Jeśli wierzyć wskazaniom mego rowerowego termometru w liczniku, to było 9 stopni na minusie (choć moja mama odradzając mi rower mówiła, że termometr przy domu wskazywał -12 stopni). Mimo powolnego pancernego tempa, pancerny garniturek chronił przed mrozem, a klimaty były nawet lodowate :)
Może jeszcze jedno zbliżenie...
Na trasie do leśnej ścieżki - aut, jak na lekarstwo.
Wjechałam w las. Byłam sama, żadnych aut, żadnych spacerowiczów, żadnych rowerzystów. Dzisiaj nie spieszyłam się. Chciałam nacieszyć się ciszą i spokojem. Jakaż to przyjemna odmiana po taneczno-wokalnych sylwestrowych szaleństwach :)
Stałam na pomoście i patrzyłam na Jezioro Obradowskie, na las... Jak pięknie... To są moje klimaty :)
Mój Spec był gwiazdą obiektywu :)
i tak...
i tak...
i tak :)
Zmarzłam... Pora jechać dalej.
Kładka prowadząca nad jezioro wyglądała dzisiaj wyjątkowo urokliwie. Może to zasługa szronu?
Z uciechy, że nareszcie jadę swoją ulubioną ścieżką, przejechałam ją w tą i nazad :)
Wróciłam do skrętu na ścieżkę i zataczając średnie - "zmodyfikowane" kółeczko dojechałam do swojej drożyny. Licznik pokazywał dystans około 70 km, do domu pozostało +- 4 km. A może by tak pognać dalej wojewódzką i ... Było mi zimno w stopy, kominiarka zamarzła... Gdy ponownie dojechałam do swojej drożyny licznik pokazywał 100,18 km. Jeszcze 4 km i byłam w domu.
To moja pierwsza setka w 2016 roku :)
Jaki będzie dla mnie 2016 rok, skoro:
- postanowień noworocznych - zero!
- planów - czy można nazwać to planami?
- zamierzeń - coś się znajdzie...
- wyzwań - może kilka,
- marzeń - pełen trzos :)
Tak, zapowiada się kolejny piękny rowerowy rok :)))
Zapomniałabym o najważniejszym - życzę wszystkim rowerzystom pięknego rowerowo 2016 roku!!!!
Kategoria Po pracy
Szesnastka z przodu licznika :)
-
DST
43.24km
-
Czas
01:40
-
VAVG
25.94km/h
-
VMAX
38.20km/h
-
Temperatura
-1.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dopadł mnie leń i nie miałam ochoty wyjść na rower, a przecież dzisiaj
miała pojawić się nowa cyferka na moim liczniku. Jednak wyszłam,
bardziej z obowiązku niż dla przyjemności, tak mi się przynajmniej
wydawało. Wystarczyła chwila na Specu, kilka wykręconych młynków i
zaczęło mi się znowu chcieć gonić, pędzić, pomykać. Pognałam na średnie
kółeczko - klasycznie bez "skrótów", z tym, że omijając hardkorowy
odcinek i skracając przez to dystans o około 7 km.
Dzisiaj pojechał ze mną wierny druh i przyjaciel...
Pędziliśmy wojewódzką
Chwila i wjechaliśmy w spokojniejsze klimaty - pola, stawy i aut, jak na lekarstwo
Na przeciwko kościół
Kolejna miejscowość. To tu znajduje się ośrodek, w którym przebywał mój
Znajomy-Nieznajomy. Nie spotkałam go od lata, może wrócił do domu i
rodziny...
Dalej droga prosta, jakby nie miała początku i końca...
Wjazd do miejscówki, z której korzystam w miarę potrzeby...
Dojechałam do kolejnej miejscowości. To w tej miejscowości bardzo często uciekam przed czworonogami
Dzisiaj spotkałam jednego psiaka, ale z tych grzecznych. Chyba nie miał ochoty na fotkę...
Ponownie wjechałam na wojewódzką, ale z innym numerkiem. Przede mną
krótki leśny odcinek. To tutaj kilka dni temu niesforna choinka zsunęła
się z przyczepki tarasując drogę...
Skręt na moją ulubioną leśną ścieżkę...
Następna wieś. Tutaj nie miałam ganianych przygód z psami
I już na horyzoncie pojawia się przeurocze miasteczko
z jakimś takim dziwactwem, niby ścieżką rowerową. Tylko po co te słupki i łańcuchy?
Znowu moja kółeczkowa wojewódzka...
Znowu my - ja i mój wierny druh...
I pozostało nam tylko dojechać do domu
Koniec :)
Kategoria Po pracy
Goniąc szesnastkę
-
DST
101.05km
-
Czas
03:55
-
VAVG
25.80km/h
-
VMAX
36.26km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pozostało już niewiele kilometrów do zmiany cyferek na moim liczniku, więc liczę, że może sie uda...
Kategoria Po pracy
Lekcja pokory
-
DST
108.28km
-
Czas
04:14
-
VAVG
25.58km/h
-
VMAX
35.48km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plany na dzisiejszy dzień miałam ambitne - minimum 120 km.
Nie czułam się najlepiej i powinnam darować sobie rower, ale kto upartemu zabroni. Jednak tym razem Opatrzność dała mi delikatną lekcję pokory. Pomogły tabletki przywiezione przez Starszego na trasę i nakręciłam 108 km :)
Kategoria Po pracy
Świąteczny spacer
-
DST
30.34km
-
Czas
01:07
-
VAVG
27.17km/h
-
VMAX
38.20km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po świątecznym rodzinnym śniadaniu i przed świątecznym rodzinnym obiadem wybrałam się na świąteczny rowerowy spacer :)
Życzę wszystkim rowerowym znajomym, rowerzystom z bs i czytelnikom mego bloga spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia :)
Kategoria Po pracy
Miesięczniaczek
-
DST
68.25km
-
Czas
02:39
-
VAVG
25.75km/h
-
VMAX
41.88km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
To mój ostatni miesięczniaczek w tym roku.
Nie wysilałam się z trasą. Pognałam 34 km wojewódzką (pod wiatr) i zawróciłam (z wiatrem). Uparłam się, że do Świąt dojadę miesięczniaczka i udało się, bo kto upartemu zabroni :)
Kategoria Po pracy